Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Stawką jest życie wieczne Christianity - Articles - Temat numeru
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Stawką jest życie wieczne
   

Świadectwo,
Miłujcie się! 2/2003 → Temat numeru



Zakochałam się w rozwiedzionym mężczyźnie. Tak nagle, po krótkiej znajomości. Było to uczucie nieodwzajemnione, ale dla tego uczucia zdradziłam własnego męża.

Tłumaczyłam sobie, że przecież mąż mnie nie kocha, pije, nie interesuje się mną, bo tak faktycznie było. Ale prawdą było też, że ja nie potrafiłam tego krzyża nieść. Zaniedbałam modlitwę, przestałam chodzić do kościoła. Kiedyś otrzymałam takie natchnienie przy spowiedzi świętej, by wreszcie z tą zdradą skończyć. Ale szatan nie chciał mnie tak łatwo wypuścić ze swoich szponów. Opętał mnie do tego stopnia, że błagałam tego mężczyznę o spotkania, o miłość... On mnie zbywał, lekceważył, nie kochał. Byłam tak opętana, zafascynowana, że nie widziałam nic złego ani u niego, ani u siebie. Trwało to 4 lata. Po tym czasie przestaliśmy się widywać. Zaczęła się tęsknota i straszne cierpienie duchowe. Potem doszła nerwica, a następnie depresja. Bardzo długo leczyłam się, byłam nawet 3 razy w szpitalu psychiatrycznym. Spożywałam dużo leków, które mnie bardzo osłabiły. Chora, nie mogłam nic robić, jeść, myśleć, jasno patrzeć na sprawy, modlić się. Traciłam powoli sens życia i nachodziły mnie nawet myśli samobójcze. Pamiętam, że kiedy zdecydowałam się znów pójść do konfesjonału, spowiednik jako pokutę zadał mi odmawianie koronki do Bożego Miłosierdzia w intencji tego człowieka i mojej. Wtedy poznałam koronkę. Zaczęłam ją odmawiać i w ten sposób poznawać Jezusa Miłosiernego; uczyłam się rozmawiać z Nim – prosto i szczerze. Zły był jednak obok i podsuwał mi, kiedy tylko mógł, wspomnienia przeżytych grzesznych chwil, chwil niewartych wieczności.

Któregoś jednak dnia poczułam, jak coś we mnie pękło, niczym pajęczyna, która mnie ze złem łączyła. Uczucie nagle osłabło. Od tamtej chwili zaczęłam powoli wracać do siebie – mniej pamiętać, mniej tęsknić, mniej pragnąć być z nim... Modliłam się za to więcej, chodziłam do kościoła i spowiedzi, sięgałam po dobrą literaturę. W tym też czasie ktoś przyniósł mi „Miłujcie się!”...

Te wszystkie straszne przeżycia i zmagania trwały 10 lat. Dziś mogę zaświadczyć, że modlitwa koronką uczyniła w moim życiu cud. Teraz jestem wolna wewnętrznie i choć czasem zdarzają się inne trudności, potrafię powierzyć to wszystko Panu i Jego Matce.

Dziękuję Jezusowi za uleczenie mnie z tej grzesznej „miłości” i ze strasznej depresji.

Od tego czasu codziennie o 15.00 modlę się koronką m. in. za męża, dzieci, rodzinę. Piszę to świadectwo na chwałę Pana, ale również ku przestrodze kobiet, które lekceważą zło swoich poczynań, nieświadome tragedii, do jakiej może to doprowadzić. Pamiętajcie, modlitwa to jest potęga, to więź z Bogiem, a Jezus jest najlepszym lekarzem.

Ala ?

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: