Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Wszystko postawiłam na Boga Christianity - Articles - Miłosierdzie Boże
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Wszystko postawiłam na Boga
   

Świadectwo,
Miłujcie się! 4/2003 → Miłosierdzie Boże



 Pochodzę ze zwykłej chrześcijańskiej rodziny. Po ukończeniu liceum poszłam do pracy i tam poznałam swojego chłopaka. Wydawało mi się, że życie uśmiechnęło się do mnie. Miałam dobrą pracę, wspaniałą rodzinę i chłopaka, który bardzo mnie kochał (a ja jego).

 Każdy dzień przynosił szczęście i tak też się czułam – szczęśliwa. Mój „dom szczęścia”, który budowałam, układając szczęśliwie dni, runął jak domek z kart. Stwierdzono u mnie nowotwór złośliwy w średnim stanie zaawansowania. Załamałam się. Byłam jak w letargu, myślałam – to niemożliwe! Chodziłam po wielkim instytucie onkologii, patrzyłam na napisy na drzwiach i przerażona myślałam – to koszmar! Kiedy weszłam na najwyższe piętro kliniki i spojrzałam w dół, przez chwilę w rozpaczy pomyślałam o samobójstwie. I wtedy Pan Bóg tchnął we mnie taką myśl: „Skoro już tutaj jestem, to musi to być dla mnie jakieś powołanie. Nie chcę umrzeć, chcę żyć! Przecież mam dla kogo!”. Postanowiłam nie poddawać się chorobie – „Będę do końca tą samą, uśmiechniętą Dorotą, jaką znali mnie wszyscy; będę niosła tym, którzy są tu ze mną, uśmiech na własnej twarzy, żeby im też było lżej, mojej rodzinie i chłopakowi również. Przecież tak bardzo ich kocham, a oni mnie – nie mogą zobaczyć mojej rozpaczy. Będę się leczyć aż do ostatniego dnia, obojętnie, czy się wyleczę czy nie”. Postawiłam więc wszystko na Boga, uwierzyłam, że On mi pomoże.

Jedynym miejscem, gdzie tak naprawdę byłam sobą, była szpitalna kaplica. Chociaż chodziłam tam na Msze św., to i tak codziennie zakradałam się do niej jeszcze, kiedy nie było tam nikogo; kładłam się wówczas krzyżem przed ołtarzem, modliłam się, by wola Boża wypełniła się w moim życiu, i płakałam, płakałam, płakałam... Potem szłam przed obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy i tam dalej nie mogłam pohamować łez.

Po kilku miesiącach i po naświetleniu klatki piersiowej zrobiono mi badania kontrolne. Okazało się, że zmiany nowotworowe w jamie brzusznej zaczęły same się cofać! To był cud. Uchroniło mnie to przed naświetleniem, które pozbawiłoby mnie na zawsze możliwości macierzyństwa. To był naprawdę cud!

Przyszła kolej na chemioterapię, w czasie której przeżyłam kryzys. Choć nadal silnie wierzyłam Bogu, zwątpiłam jednak w swój powrót do zdrowia. Przerwałam chemioterapię.

Za namową rodziny i narzeczonego podjęłam dalsze leczenie. Zakończyło się ono następnym cudem, ponieważ zostałam całkowicie uleczona! Dziś, po wielu latach, jestem wciąż zdrową osobą, mimo że w 13 lat po owej chorobie operowano mi guza (okazał się niezłośliwy). Urodziłam dwójkę wspaniałych, zdrowych dzieci, które chodzą już do szkoły i są dla mnie wielką radością, swoistą nagrodą od Boga za walkę z rakiem.

Dziękuję Ci, Boże! Dziękuję, Matko Boża Nieustającej Pomocy! Dziękuję Ci, Jezu, i Wam, wszyscy święci!

Dorota

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: