Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Wspólnota RCS Christianity - Articles - Ruch Czystych Serc
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Wspólnota RCS
   

Świadectwo,
Miłujcie się! 4/2004 → Ruch Czystych Serc



Każdy z nas ma w sobie zakorzenione pragnienie prawdziwej miłości. Bycie wiernym temu pragnieniu przynosi szczęście. Dlatego tak wielu z nas znalazło drogę powrotną do realizowania tego wewnętrznego pragnienia we wspólnocie Ruchu Czystych Serc.

 

To samo pragnienie miłości i nauczenia się jej, pomimo różnych doświadczeń, rozpaliło serce Tomka, Agnieszki, Piotra, Magdy i Ani. Zachęcamy do zapoznania się z ich historiami wejścia do wspólnoty RCS.

 

Czego ja właściwie chcę?!

Mam 26 lat. Problem grzechu samogwałtu, z którym walczycie na łamach Waszego czasopisma, dotyczył mnie właściwie „od zawsze”... Nigdy nie umiałem się z nim uporać. Samogwałt był moim chlebem powszednim, nie mogłem się doczekać, aż zostanę sam w domu, by móc oddać się jego praktykowaniu. W gruncie rzeczy byłem jednak nieszczęśliwy. Nie umiałem się porozumieć z rodzicami, którzy mieli swoje problemy, a ta nieumiejętność z czasem przeszła na moje kontakty w rówieśnikami. Wszystko to sprawiło, że czułem niespełnienie i żal do siebie, o to, że jestem ofiarą losu. Czułem się bardzo samotny, Bóg zaś zajmował w moim życiu marginalne miejsce. Kielicha goryczy dopełniał fakt, że nieszczęśliwie się zakochałem.

Wszystkie te frustracje „rozładowywałem” samogwałtem przy gazetkach erotycznych. To trwało kilkanaście lat. W końcu ciężko się rozchorowałem i stwierdziłem, że teraz pomóc mi już może tylko Bóg. Zacząłem się więc modlić, ale wciąż byłem zbyt słaby, by pokonać swój nałóg – i miałem z tego powodu coraz większe wyrzuty sumienia. Chodziłem do spowiedzi, ale wciąż przegrywałem z pokusą.

Półtora roku temu wpadła mi w ręce Wasza gazeta. Zaciekawiła mnie bardzo i zacząłem myśleć o przystąpieniu do Ruchu Czystych Serc. Odstręczał mnie wciąż jednak lęk, że nie dam rady. Nie wierzyłem, że mogę się pokonać. Postanowiłem więc modlić się do Pana Boga o czystość i – rzeczywiście – coraz dłużej żyłem we wstrzemięźliwości. Najpierw wytrzymałem 235 dni, a później 120. Mój egoizm jednak mnie w pewnym momencie przezwyciężył – znów zacząłem kupować gazetki pornograficzne i nastąpiła seria bolesnych upadków. Wtedy powiedziałem sobie: „Nie! Przesadziłem. Modliłem się o czystość, a potem sam popełniłem akt nieczysty. Czego ja właściwie chcę?!”.

Postanowiłem przystąpić do Ruchu Czystych Serc. W pierwszej kolejności wyrzuciłem wszystkie te sprośne gazety i powróciłem do modlitwy. Dziś jestem więc w Ruchu i mam wielką nadzieję, że odmienię swoje życie. Nagle, po odmówieniu Modlitwy zawierzenia, uwierzyłem, że z Panem mogę pokonać tę szatańską pokusę. Pokonałem lęk i poczułem oparcie oraz większą pewność siebie – może tak działa łaska Boża?...

W czystości trwam już 54. dzień.

Tomek

Chcę pięknie żyć

Wasze pismo przez zupełny przypadek wpadło mi w ręce. Zaczęłam je czytać i trafiłam na teksty dotyczące czystości. Już dawno temu zrozumiałam, że chcę żyć zgodnie z wolą Jezusa, tzn. zachowując wstrzemięźliwość seksualną aż do dnia ślubu. To, co przeczytałam w specjalnym numerze Miłujcie się!, jeszcze wzmogło moje pragnienie.

Jako mała dziewczynka byłam bardzo zainteresowana swoimi narządami płciowymi; zaczęłam ich dotykać i, chyba w wieku 6 lat, zaczęłam się masturbować. Oczywiście nie miałam pojęcia, co robię, nie zastanawiałam się nad tym, dlaczego ten dotyk daje mi tyle przyjemności. Brnęłam w to, nikomu nic na ten temat nie mówiąc. Zaczęłam się jednak tego wstydzić. Ale dopiero w pierwszej klasie gimnazjum, dzięki tematowi o wykroczeniach przeciwko czystości, jaki był poruszony na katechezie, dowiedziałam się, jak się nazywa moja praktyka i że jest ona grzechem. Na długo przestałam się masturbować, ale problem jeszcze wrócił.

Dziś mam 18 lat. Nie robię tego, ale muszę się dobrze pilnować. Wystarczy, że ktoś mi powie: „daj spokój, to normalne”, a zaczynam się zastanawiać, czy mam rację, tkwiąc w przekonaniu, że to zło. Wtedy mogę upaść.

Po prostu dotychczas, mimo iż rzeczywiście widziałam, że onanizm to obrzydliwość (zobaczyłam w pewnej gazecie zdjęcie kobiety uprawiającej samogwałt i od razu pomyślałam – jak to wstrętnie wygląda), brakowało mi przekonujących argumentów. Po lekturze Waszej lektury znam już odpowiedź: masturbując się, staję się coraz większą egoistką, zaczynam zamykać się na to, co z zewnątrz, i myśleć wyłącznie o zaspokojeniu swoich najniższych popędów.

Zawsze pociągało mnie coś innego – uwielbiam patrzeć na ludzi, którzy potrafią od siebie wymagać, na tych, co nie idą na łatwiznę, myślą o innych, którzy nie biorą życia na sposób czysto hedonistyczny. Wyraźnie jest coś nie tak, kiedy człowiek dąży wyłącznie do tego, aby się „wyżyć” – w takiej postawie nie ma nic pięknego.

Dziękuję Jezusowi, że onanizm nie stał się dla mnie nałogiem, z którego nie potrafiłabym wyjść. Wiem, że muszę się pilnować, ale gdy mam świadomość tego, na czym polega piękne życie, nie stanowi to dla mnie problemu. Gesty, jakie towarzyszą praktyce onanizmu, to jednak wielkie świństwo. Ja chcę od siebie wymagać. Chcę pięknie żyć.

Agnieszka

Trwam

Mam 22 lata i jeszcze nigdy, tak na poważnie, nie miałam chłopaka. Oczywiście spotykałam się z kilkoma, nawet dochodziło między nami do pewnych gestów czułości, ale na szczęście – i dzięki Bogu – z żadnym nie spałam. Pewnego dnia doszłam do wniosku, że chyba coś w tym jest, że w dzisiejszych czasach nie przekroczyłam tej granicy. Nachodziły mnie myśli o tym, żeby przystąpić do RCS. Niestety, za każdym razem miałam obawy, czy jeśli to zrobię, tym bardziej nie znajdę nikogo, kto zechciałby poczekać na mnie do ślubu. Po każdej spowiedzi odwlekałam swoją decyzję. Bałam się poza tym, że w środowisku studenckim, w które właśnie wkraczałam, będę miała wiele pokus, którym nie będę potrafiła się oprzeć. Bardzo się jednak myliłam. W Częstochowie, bo tu zaczęłam studia, poznałam wspaniałe osoby, dzięki którym bardziej zbliżyłam się do Boga.

Postanowiłam więc, że w pierwszy piątek, po spowiedzi, przystąpię do RCS. Niestety, w Częstochowie nie miałam przy sobie Miłujcie się! z tekstem modlitwy, wyglądało więc na to, że nie spełnię wszystkich warunków, no i znów się nie uda. Jakie było jednak moje zdziwienie, gdy gazeta ta po prostu sama do mnie przyszła. Koleżanka pożyczyła ją do przeczytania i „przypadkiem” zaszła do mnie. Ja tymczasem nie przypuszczałam, by ktoś w akademiku czytywał Wasze czasopismo. Teraz wiedziałam już, że jest to dla mnie znak.

Do RCS przystąpiłam w noc z Wielkiego Piątku na Wielką Sobotę. Mam nadzieję, że Jezus i Maryja będą się mną opiekowali i tak pokierują moim życiem, że spotkam odpowiedniego mężczyznę, dla którego Bóg będzie najważniejszy.

Niedługo potem rozmawiałam z pewnym księdzem o swojej decyzji i wtedy jeszcze bardziej przekonałam się co do swojego postanowienia. Uważam, że naprawdę warto zachować swoją czystość do ślubu. Czas oczekiwania jest niczym w porównaniu z nagrodą, jaka nas za to czeka, w porównaniu z tymi kilkudziesięcioma pozostałymi latami w szczęśliwym związku.

Bardzo proszę o modlitwę za mnie w intencji spotkania tego właściwego człowieka. Pragnę kogoś pokochać i poczuć się kochaną. Wydaje mi się, że nareszcie dorosłam do tego, by podarować swoją miłość drugiej osobie.

Magda

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: