Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Bóg mnie odnalazł Christianity - Articles - Młodzież
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Bóg mnie odnalazł
   

Świadectwo,
Miłujcie się! 4/2006 → Młodzież



To zadziwiające, jak dzięki Bożemu działaniu zmieniło się moje życie. Jeszcze kilka lat temu wyśmiałabym kogokolwiek, kto by stwierdził, że będę głęboko wzrastać w wierze. Dlaczego? Bo Kościół zawsze był w moim życiu na marginesie. Nie wyobrażałam sobie, że wiara ma głębię i moc – odczuwałam ją jako suchą dewocję. Świadoma zakłamania ludzi, zła i przykrości, byłam sceptyczką. Problemy, które mnie dotykały, raniły do głębi, niewyobrażalnie. Nie umiałam się bronić. Było mi ciężko. Czułam się jedyną cierpiętnicą na świecie. W końcu uznałam, że Kościół nie jest mi wcale potrzebny. Miałam milion wykrętów, by nie pójść na Mszę św., bo nic to we mnie nie zmieniało. Tak przynajmniej czułam…

W istocie to był najgorszy okres w moim życiu. Totalny dół, czarna rozpacz, wisielczy humor, irytacja... Świat był dla mnie cały skażony, przewrotny w złu. Zatapiałam się w tym czarnym bagnie, zamykałam w sobie, tworzyłam wyimaginowaną barierę ochronną. W moim wnętrzu wrzało, choć na zewnątrz nie było tego widać. Miałam świadomość, że jestem skazana na porażkę, że nic nie znaczę, a moje życie jest do niczego. Pan jednak nie pozwolił, abym o Nim zapomniała. Instynktownie szukałam dobra. Nie chciałam zmarnować swojego życia. Wróciłam do Kościoła. Poszłam na pielgrzymkę. Zobaczyłam, że ludzie mogą patrzeć na siebie oczyma miłości. Było to dla mnie jednocześnie szokiem i nadzieją. Pan odbudowywał moje serce. Potem uczestniczyłam w Oazie Ruchu Światło-Życie. Zmiany w moim życiu zaczynały się od fundamentów. Odkryłam, że dla Boga jestem ważna, że mam wartość. W ciągu roku zapominałam o Oazie. Ale Pan działał przez pewne osoby. Pojechałam kolejny raz. Nie przypuszczałam nawet, ile to zmieni w moim życiu. Przyoblekam się w Nowego Człowieka każdego dnia. Dążę do Żywej Wody, Zdroju Łask, Najwyższej Prawdy. Bóg wie, w jakim tempie prostować moje ścieżki. Trwam blisko przy Panu, a On mi daje najpiękniejsze rekolekcje – całego siebie. Ze zdumieniem odkrywam co dnia, jak nasza wiara w pełni się łączy, przenika, kształtuje i formuje od fundamentów. Uważałam dotąd, że jest ona subiektywnym doznaniem, nie dowierzałam jej, nie chciałam jej poznać. Teraz garnę się do tego całym sercem. Pan Bóg to nie kosmita, nie jest subiektywny. Nawet jeśli ja się na Niego zamykam, uznaję, że Go nie ma, błądzę, protestuję – On jest. Ukryty, do końca szanuje moją wolność, którą często tak szalenie i bez opamiętania wykorzystuję przeciw sobie. A On swoje mieszkanie ma w moim sercu, to jest Jego schronienie. Myślę, że w gąszczu liberalizmu trudno nam się odnaleźć, szczególnie młodym ludziom. Wiara, nadzieja i miłość nie są medialne. Nie da się ich kupić i zareklamować w zachęcającym opakowaniu, bo nie kuszą, nie zniewalają i nie budzą żądzy posiadania. One są Prawdami dającymi życie, fundamentem, który możemy naruszyć tylko my sami. Zawsze byłam przekonana, że Boga nie ma w cierpieniu. Uważałam, że On karze, szydzi, że to „palec boży”. Dziś wiem, że tam, gdzie cierpi człowiek, cierpi szczególnie i niewyobrażalnie Bóg. Obecnie i ja cierpię. Jestem jednak świadoma, że kryzysy są wpisane w każde życie.

Moja świadomość oczyszczenia w Panu i otwarcia się na Jego łaskę wciąż wzrasta. Przystąpiłam do RCS. Wiele lat męczyłam się z masturbacją wskutek psychicznego odrzucenia. Myślałam, że jestem na nią skazana do końca życia. Myślałam, że to jest nawet dobre. I przyjemne. Myślałam, że się ­rozwijam seksualnie. Okazało się, że wzrasta we mnie niepewność, napięcie, poczucie winy… „Złodziej wchodzi do wnętrza” (Oz 7, 1), szatan niszczy duszę i zuboża ciało. A co najpotworniejsze, cieszy się z tego! Zapewnia, że dba o nas. Cóż za oszustwo! Dzień po dniu Pan działa i oczyszcza mnie, napełnia miłością. Działa przez ludzi i błogosławi mi. Czułam się niegodna Jego darów. On mi pokazał drogę, nie zostawił mnie. Dziś wiem, że to, co przeżyłam, było niezbędne, by mimo wielu problemów Pan oświetlał drogę łaską. Dzięki Niemu jarzmo okazuje się lekkie, a trud ubogaca. Czasem przychodzą kryzysy i zwątpienia, ale się nie poddaję. Nie warto. Pragnę służyć Panu. On zna moje ścieżki. Dziś w mym sercu kreśli swoje Imię.

Czytelniczka

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: