Articles for Christians at TrueChristianity.Info. List otwarty do apostaty Christianity - Articles - Temat numeru
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
List otwarty do apostaty
   

Autor: Mirosław Rucki, ks. M. Piotrowski,
Miłujcie się! 1/2008 → Temat numeru



„Potwierdzam, że 21 grudnia 2007 r. odstąpiłem od przynależności do Kościoła rzymskokatolickiego” – poprzez opublikowanie tych słów na forum internetowym założonej przez siebie Pracowni Pytań Granicznych (interdyscyplinarna jednostka działająca w ramach UAM w Poznaniu) prof. Tomasz Węcławski, znany teolog, stanął w rzędzie apostatów – czyli tych, którzy odrzucają Jezusa Chrystusa jako Boga-Człowieka.

W swych wykładach z ostatnich czasów prof. Węcławski zakwestionował Bóstwo Jezusa Chrystusa.

Bunt dodaje do grzechu (...), a przeciw Bogu mnoży słowa (Hi 34, 37)

Drogi Bracie,

kiedy rok temu porzuciłeś kapłaństwo, pomyślałem sobie: „Każdy ma prawo wyboru, nawet jeżeli nie potrafi być konsekwentny w tym, co wybrał, i nie wytrwa w powołaniu”. Podkreślałeś, że to Twoja prywatna sprawa. Dziś wokół Twojej osoby jest tak dużo szumu, że po prostu nie da się sprowadzić Twojej apostazji do kwestii prywatnych poglądów, które człowiek zachowuje dla siebie i nie obnosi się z nimi. Dlatego chciałem zwrócić Twoją uwagę na błąd, jaki popełniasz w interpretacji osoby Jezusa – ponieważ nie tylko sam się mylisz, ale i wprowadzasz w błąd innych.

Zacznę od tego, że nie jestem profesorem, nie jestem teologiem, nie jestem nawet księdzem. Jestem mężem i ojcem, jestem inżynierem, kocham Boga, Jego słowo i Jego naród. Od dwudziestu lat czytam i studiuję Biblię, starając się zrozumieć, co Bóg miał do powiedzenia 2000 lat temu i co ma do powiedzenia dzisiaj. I właśnie tym chcę się podzielić.

Czy Ty naprawdę wierzysz w coś takiego, jak „reinterpretacja” śmierci Jezusa i obrazu Boga oraz w późniejsze przypisanie Jezusowi natury Boskiej? Chciałbym to zobaczyć. Chciałbym ujrzeć twarze apostołów, którzy dowiadują się od Ciebie, że to oni przypisali Jezusowi Boską naturę. Chciałbym zobaczyć minę rabina Szaula (nazywanego przez nas św. Pawłem), któremu próbujesz wmówić, że Jezus nie był tym, kim był. Chciałbym zobaczyć reakcję członków Sanhedrynu, skazujących Jezusa za roszczenia Boskie, którym chcesz wmówić, że Jezus nie miał na myśli tego, co każdy Żyd, który słyszał Jego wypowiedzi, rozumiał jednoznacznie: On czynił siebie równym Bogu.

Tobie, Drogi Bracie, łatwo jest mówić o interpretacji, reinterpretacji, nadinterpretacji i o przypisywaniu różnym osobom różnych cech. Jeżeli jednak popatrzymy na żydowskie dyskusje Jezusa z Jego rodakami, to zauważymy, że On nie zostawiał im żadnej możliwości reinterpretacji tego, co mówił. Każde słowo poparte było czynem, a każdy cud miał swoje miejsce w stopniowym odkrywaniu przed nimi Tajemnicy, która była dla nich niepojęta, a zarazem nie do przyjęcia: „Będąc człowiekiem, uważasz siebie za Boga!” (J 10, 33).

Zauważmy, że gdyby Jezus powiedział ludziom, że jest Bogiem, gdzieś w Indiach, to nie wywołałoby to tak gwałtownej reakcji, jaka miała miejsce w Izraelu. Dlaczego? Ponieważ w Indiach każdy może ogłosić siebie Bogiem i to pozostanie w zgodzie z przekonaniami religijnymi wszystkich ludzi. Tymczasem Bóg Izraela przez prawie dwa tysiące lat przekonywał swój naród o swojej wyjątkowości, o swej jedyności, o swej nieporównanej wyższości nad człowiekiem. I kiedy Żydzi już byli co do tego przekonani całkowicie, pojawił się jakiś człowiek, którego Ty nazywasz „reformatorem”, który nie powiedział im zgoła nic nowego, ale przekonywał ich, że jest równy Bogu.

Chciałbym, byś przez chwilę wyobraził sobie, że jesteś pobożnym Żydem żyjącym w okupowanym przez Rzym Izraelu na początku pierwszego stulecia. Masz wokół siebie kilkadziesiąt ugrupowań religijnych, z których każde oczekuje na przyjście Mesjasza i z których każde wie najlepiej, jak trzeba służyć Bogu. Wszyscy jednak występują z równych pozycji, każdy bowiem rozumie, że w Izraelu nie ma proroka i nie ma Mesjasza. I tu nagle pojawia się facet, który zaczyna nauczać „jako władzę mający” (Mt 7, 29) i „nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia” (J 7, 46). I tutaj pojawia się problem naszej interpretacji – nam się wydaje, że Jezus nauczał czegoś wyjątkowego o społeczeństwie lub o religii. Tymczasem Jezus nie występował przeciwko ówczesnej władzy religijnej, nie obalał wierzeń żydowskich i nie wprowadzał żadnych nowych zwyczajów lub interpretacji. Prawie wszystkie elementy nauki społeczno-religijnej Jezusa jesteśmy w stanie znaleźć w ówczesnym judaizmie. Jego wypowiedzi nieznacznie tylko różnią się od wypowiedzi największych autorytetów żydowskich tamtych czasów. Jest jednak w nauce Jezusa coś, co raziło wszystkich bez wyjątku – On nauczał, że jest Bogiem.

Jest absolutnie oczywiste, że w Nowym Testamencie nikt nie zapisał żadnego stwierdzenia „wprost”: Jezus jest Bogiem, równym Ojcu. Przynajmniej nam się tak wydaje, ponieważ my przyzwyczailiśmy się do takiego właśnie formułowania twierdzeń. Tymczasem w ramach mentalności żydowskiej i judaistycznego sposobu rozumowania każde twierdzenie Jezusa wskazuje na to, że On uważał się za Boga.

Dla przykładu: kiedy rabin J. Neusner przeczytał Kazanie na górze w Ewangelii św. Mateusza, był w stanie wskazać w Talmudzie i w naukach rabinów wątki odpowiadające wszystkim tezom Jezusa. Wszystko pasuje do mentalności ówczesnych Żydów. Żadnych rewelacji, żadnych reform, żadnych rewolucyjnych stwierdzeń. Jednak po lekturze Kazania rabin J. Neusner stwierdził, że nie może uznać Jezusa za jednego z rabinów, ponieważ On nauczał nie jak jeden z nich, tylko w taki sposób, jakby sam był Bogiem i Torą. „Nauczanie Jezusa brzmi tak, jakby przedmiotem nauczania była nie Tora, tylko jego osoba” – pisze rabin (J. Neusner; A Rabbi Talks with Jesus, London 2007, s. 47). I, podobnie jak większość jego uczonych rodaków, rabbi Neusner odrzuca nauczanie Jezusa właśnie dlatego, że ono wskazuje na Boskość Jezusa.

Drogi Bracie, nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, w której Jezus wystąpiłby jako reformator religijno-społeczny, ale przypisano Mu jakieś cechy mesjańskie. Nie brakowało w tamtych czasach radykałów i reformatorów i żadnemu z nich nie przypisywano czegoś takiego – a Jezus najmniej pasował do jakichkolwiek oczekiwań mesjańskich Izraela. On zaskakiwał swoich uczniów zawsze tym, że nie spełniał ich oczekiwań. A już w żadnym wypadku żaden normalny Żyd nie oczekiwałby od Mesjasza roszczeń Boskich. Żadnemu Żydowi nigdy nie przyszłoby do głowy uważać za Boga jakiegokolwiek człowieka, nawet zmartwychwstałego. „Dlaczego uważacie za nieprawdopodobne, że Bóg wskrzesza umarłych?” – mówi św. Paweł do swoich współbraci Żydów, wiedząc, że samo wskrzeszenie nie oznacza jeszcze natury Boskiej (Dz 26, 8). Jednak ten sam św. Paweł z przekonaniem nazywa Jezusa Synem Bożym (Rz 1, 4). Pamiętajmy – ten człowiek razem z innymi zatykał sobie uszy, słysząc słowa kamienowanego Szczepana o Jezusie stojącym po prawicy Boga (Dz 7, 56-57), ponieważ jako rabin uważał takie wywyższanie człowieka do chwały Bożej za bluźnierstwo, którego Żydowi nie wolno nawet słuchać. Co się stało z tym rabinem, że po kilku latach on zmienił zdanie i stanął przed Sanhedrynem, dając takie samo świadectwo o Jezusie, za które sam został skazany na śmierć (Dz 22, 22)? On sam to wyjaśnia w bardzo prosty sposób: „Temu widzeniu z nieba nie mogłem się sprzeciwić” (Dz 26, 19). Warto to rozważyć, zanim się wymyśli teorię o reinterpretacji lub nadinterpretacji.

Kochany Bracie, jest mi niezmiernie przykro, że Twoja droga prowadziła w odwrotnym kierunku: „zacząwszy duchem, chcecie teraz kończyć ciałem” (Gal 3, 3). Opierając się na świadectwie rzeszy apostołów i świętych, mogłeś pozostawać wierzącym, w ufności względem swojego Pana, który „istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi” (Flp 2, 6-7). Wybrałeś zamiast tego własną mądrość i uwierzyłeś, że Bóg zmieni swoją naturę, by dopasować się do Twoich poglądów.

Obyś miał odwagę przyznać się do błędu.

  

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: