Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Los wierzących w reinkarnację Christianity - Articles - Ruch Czystych Serc
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Los wierzących w reinkarnację
   

Autor: s. Michaela Pawlik OP,
Miłujcie się! 4/2011 → Życie wieczne



Przez słowo „reinkarnacja” („metempsychoza”) rozumiemy pogląd, że dusza po śmierci swego ciała wciela się w inne ciało: roślinne, zwierzęce lub ludzkie. Pogląd ten jest podstawą pogańskich religii Wschodu oraz okultyzmu i gnostycyzmu, a stąd dostał się do współczesnej teozofii, antropozofii, programu New Age oraz różnych sekt.

Wielu katolików uważa, że wiara w reinkarnację nie ma wpływu na codzienne życie człowieka. Może się tak wydawać, jeśli traktuje się ją jako rodzaj ciekawostki. Jednak życiowe konsekwencje widoczne są tam, gdzie taka wiara staje się fundamentem, na którym oparte są normy postępowania całego społeczeństwa, czego przykładem może być system kastowy w Indiach. Doświadczyłam tego sama.

Pewnego dnia przyszedł do mnie chłopiec w ciężkim stanie, ponieważ z głodu obgryzał w dżungli korę z jakiegoś krzewu i najadł się szkodliwych dla zdrowia owoców. Okazało się, że suami (lord), u którego pracował szereg tygodni, nie płacił mu należności. Ponieważ wiedziałam, że indyjska konstytucja zakazuje zatrzymywania zapłaty robotnikom, więc po pracy poszłam z nim do suamiego. Jednak chłopiec nie śmiał stawiać wymagań swemu pracodawcy – jako należący do kasty „nieczystych”, nie miał nawet prawa wejść do domu człowieka z wyższej, tzw. czystej, kasty. Sama więc weszłam do mieszkania suamiego.

Kiedy upomniałam się o zapłatę należną jego pracownikowi, suami zmierzył mnie zdumionym wzrokiem i oświadczył, że jest to jego sprawa. Wobec tego powołałam się na indyjską konstytucję i argumentowałam, że to nie jest tylko jego sprawa, lecz obowiązek, gdyż za pracę należy się płaca. Odpowiedział mi, że konstytucją on się nie kieruje, ponieważ jest ona dziełem ludzi, a jego obowiązuje dharma [kastowy obowiązek – przyp. red.] wraz z prawem kastowym, która – jak stwierdził – jest „odwiecznym prawem kosmicznym”. Na mocy tego prawa on, jako człowiek z wyższej kasty, czyli z doskonalszą duszą, może dowolnie traktować siudrę [członek najniższego stanu – przyp. red.] – jako wcielenie „zwierzęcej duszy w ludzkim kształcie”. Wobec takiej odpowiedzi próbowałam przemówić do jego sumienia, myśląc, że sumienie jest niezależne od jakichkolwiek poglądów. „Czy wiesz – zapytałam go – że jeszcze trochę, a ten chłopiec umarłby z głodu?!”. A suami na to: „I co by się stało?! Byłby już noworodkiem w wyższej kaście! Po co go zatrzymałaś w tym podłym wcieleniu? Taki im wcześniej umrze, tym dla niego lepiej!”.

Zaskoczona taką odpowiedzią, przekornie zapytałam: „A skąd wiesz – może urodziłby się w jeszcze gorszym wcieleniu?”. A człowiek ten z rozpromienionym uśmiechem odpowiedział: „Ależ nie! Na pewno odrodziłby się w wyższej kaście, bo był oddanym sługą i bezinteresownie wypełniał swoją dharmę, a to jest gwarancją wyższego wcielenia!”.

Nie mogłam przekonać tego wyznawcy wedyjskiej wiary, że postąpił źle... Jako wierzący w reinkarnację, przyjmował wygodne dla siebie jej konsekwencje. Żeby mnie zrozumieć, musiałby wierzyć w prawdę o człowieku zawartą w nauce Jezusa Chrystusa. Jego wiara w reinkarnację oraz prawa dharmy były przyczyną nieskuteczności mojej interwencji i chłopiec należnej mu zapłaty nie dostał...

W drodze powrotnej, wskazując na robotników pracujących na farmie, zapytałam chłopaka: „Czy oni wszyscy pracują tu za darmo?”. Usłyszałam odpowiedź: „Nie... Niektórym płaci...”. Ja więc na to: „Niesprawiedliwe jest to wasze kosmiczne prawo, skoro suami jednym płaci, a innym nie, chociaż wszyscy wykonują ten sam rodzaj pracy”...

Ależ nie!” – odpowiedział chłopiec. „Suami ma boską świadomość, więc wie, jakie były nasze poprzednie wcielenia... Widocznie poprzednie żywoty tych, którzy dostali zapłatę, były doskonalsze niż moje...” – ze smutkiem zakończył rozmowę.

Ażeby ktoś nie myślał, że to tylko jakiś rzadki przykład z południowego rejonu tego kraju, to zacytuję podobne doświadczenia opisane przez o. Verlindego, który przez pewien okres był wyznawcą buddyzmu i ze swym guru często podróżował po Indiach. Oto jego wspomnienia:

Pamiętam pewną podróż z guru na północ Indii. O brzasku wysiedliśmy z samochodu i szliśmy nad brzeg Gangesu, do miejsca, gdzie Hindusi dokonywali ablucji. Przechodziliśmy przez wioskę, której mieszkańcy zawodzili wspólnie swoje monotonne wedyjskie pieśni. I oto w półmroku potknąłem się o coś, co wydawało mi się ludzkim ciałem. Zatrzymałem się zdumiony, spojrzałem pod nogi i dostrzegłem, w bladym świetle świtu, mężczyznę leżącego na gołej ziemi, którego ciałem wstrząsały dreszcze i który cicho jęczał. Pochyliłem się nad nim i chciałem wzywać pomocy, lecz usłyszałem głos guru: »Chodź, zostaw go«... Widząc moje wahanie, dorzucił: »Taka jest jego karma«. Stałem przez moment osłupiały, po czym, posłuszny Mistrzowi, podążyłem za nim, niby automat, nad świętą rzekę, gdzie ludzie obmywali się, zachowując całkowitą obojętność, o kilkadziesiąt metrów od miejsca, gdzie konał w samotności ten człowiek. (...) Udzielenie pomocy przeszkodziłoby mu w przeżyciu owej bolesnej karmy w tym konkretnym wcieleniu i zmusiłoby go do oczekiwania na karę w kolejnym życiu. Reakcja otoczenia nie wypływa tak naprawdę z obojętności, lecz ze swoistego fatalizmu. (...) Pamiętajmy, że na samym początku swej działalności Matka Teresa ściągnęła na siebie potępienie części władz religijnych, zarzucających jej zakłócanie prawa karmy, a tym samym naruszanie harmonii dharmy” (o. Józef Maria Verlinde, Zakazany owoc. Z aśramu do klasztoru, Wydawnictwo M, Kraków 1999).

Pracując w Indiach jako pielęgniarka, wśród ludzi uchodzących za „nieczystych”, byłam często przez członków z najwyższej kasty traktowana również jako „nieczysta”, ponieważ dotykałam ludzi „nieczystych”. Ja osobiście nie odbierałam tego jako wyraz pogardy dla mnie, lecz jako wynik ich szczerej wiary, że jestem „napromieniowana” nieczystą energią tych ludzi, którym służyłam. Nawet jeden z braminów bardzo życzliwie radził mi wycofać się z tej pracy, aby z takim zanieczyszczeniem mojej duchowej energii po śmierci nie wcielić się w jakieś obrzydliwe zwierzę... Gdy opowiadałam o tym fakcie w Polsce wśród moich znajomych, oni twierdzili, że to chyba tylko na wsi mogły zachować się takie poglądy i zwyczaje. Nie wierzyli, by mieszkańcy miast też tak mogli podchodzić do służby choremu człowiekowi. Zacytuję więc następny tekst o. Verlindego, który opisuje sytuację w mieście ilustrującą ten sam pogląd:

Zdarzyło się to w Delhi, dokąd guru przyjechał z wykładami. Mieszkaliśmy w luksusowym hotelu w nowoczesnej części miasta. W hotelowej windzie, korzystając z obecności guru, pewna dziewczyna zapytała go, czy dobrze robi, studiując pielęgniarstwo. »Absolutnie nie! Obcowanie z chorymi osłabi twoją wibrację«. (...) Służba zdrowia w Indiach nie jest pogardzana, jednak taką pracą nie mogą się parać osoby na wysokim poziomie rozwoju, wymagającym unikania towarzystwa słabych i cierpiących. Nie wolno mieszać subtelnych energii adepta z prostackimi energiami ludzi uwikłanych w konsekwencje złych uczynków...”.

Ludzie, którzy szczerze wierzą w reinkarnację – niezależnie od tego, jakie mają wykształcenie i gdzie mieszkają – wszelkie przykre doświadczenia (zarówno swoje, jak i cudze) tłumaczą skutkiem swych poprzednich wcieleń. Ich sposób myślenia jest następujący: Ktoś cię okradł? Widocznie w którymś z poprzednich wcieleń ty też kogoś okradłeś i efekt twojego czynu do ciebie wrócił – co posiałeś, to zbierasz!... Gdy teraz cierpliwie zniesiesz zasłużone nieszczęście, to uwolnisz się od karmy – skutków swoich złych czynów – i po śmierci przyjmiesz nowe ciało, rozpoczniesz szczęśliwsze życie; w przeciwnym razie nadal będziesz cierpiał. Cierpiącemu nie ma sensu pomagać ani się nim przejmować. Jeżeli teraz zlikwiduje się jego cierpienie, to proces oczyszczania będzie on musiał kontynuować w następnym wcieleniu. Tym samym pomagając mu, w rzeczywistości tylko przedłuża się jego cierpienie…

To wszystko dotyczy społecznej konsekwencji wiary w reinkarnację. Ale oprócz tego należy wziąć pod uwagę nasze życie duchowe. Wiadomo, że każdy umrze, dlatego jeszcze ważniejszą sprawą jest znać prawdziwą odpowiedź na podstawowe pytanie: co nas czeka po śmierci? Jak osiągnąć wieczne szczęście? W dziedzinie wiedzy o rzeczywistości duchowej najważniejszą rolę odgrywa autorytet Boga. On objawił człowiekowi podstawową wiedzę na ten temat i kierował jej zapisem zawartym w Biblii. Kto ją uważnie – bez uprzedzenia i naciągania – czyta, natychmiast zauważy, że wiara w reinkarnację nie ma w niej najmniejszych podstaw. Również w świetle współczesnej wiedzy o człowieku i o świecie duchowym wiara w wędrówkę dusz nie ma uzasadnienia. Jeżeli – mimo wszystko – ktoś twierdzi, że osobiście doświadczył „cofnięcia wstecz” swojej świadomości i miał „ogląd” swych poprzednich żywotów, niech weźmie pod uwagę swoją omylność i możliwość ulegania złudzeniom spowodowanym rozdwojeniem jaźni, hipnozą, sugestią czy halucynacją. Przy dzisiejszej wiedzy z zakresu fizjologii systemu nerwowego (szczególnie mózgu) tego typu „oglądy” należy tłumaczyć zmianą funkcjonowania mózgu, a nie reinkarnacją duszy, tym bardziej że wiara w reinkarnację jest sprzeczna z tym, co na ten temat mówi Bóg!

s. Michaela Pawlik OP

Doktryna reinkarnacji jest dokładnym zaprzeczeniem objawionej przez Boga prawdy, która mówi, że życie człowieka na ziemi jest jedyne i niepowtarzalne, a po śmierci zaczyna się wieczność zbawionych albo potępionych, z której nie ma już powrotu do życia ziemskiego. To sam Pan Bóg nam uświadamia, że na ziemi żyjemy tylko jeden raz: „Postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd” (List do Hebrajczyków 9,27); „Nie zapominaj, że nie ma powrotu” (List do Hebrajczyków 9,27). W chwili śmierci człowieka dokonuje się sąd, w którym decyduje się jego wieczne zbawienie albo potępienie: „Nie łudźcie się: Bóg nie dozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne” (List do Galatów 6,7-8). Ci wszyscy, którzy uwierzyli kłamstwu reinkarnacji, odrzucają Chrystusa i idą za filozofią „będącą czczym oszustwem, opartą na ludzkiej tylko tradycji, na żywiołach świata, a nie na Chrystusie” (List do Kolosan 2,8).

ks. M. Piotrowski TChr

Zamów w sklepie

sklep.milujciesie.org.pl

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany prenumeratą papierową kliknij tutaj

Zamów e-prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w kwietniu 2015 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: