Chrześcijańska biblioteka. Boska Komedia. Raj: Pieśń VIII. Chrześcijaństwo, katolicyzm, ortodoksja, protestantyzm. Boska Komedia.
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Raj: Pieśń VIII
   

Spis Treści: "Boska Komedia"


3. Wenera. Karol Młot i synowie jego niepodobni. Rozmaite zdolności stwarzają podług wyroków Opatrzności boskiej formę społeczeństwa ludzkiego, państwo.

Świat niegdyś wierzył na swej duszy zgubę,

Że piękna Wenus ogniem jakim świeci,

Kołując sama przez epicykl trzeci

Ślepej miłości zapalała żary.

Świat starożytny tym błędem rażony,

Czcił ją przez ślubne modlitwy, ofiary,

Jeszcze ubóstwiał jej matkę i syna,

Który, jak baśnie powiadały grube,

Rad siedział blisko przy sercu Dydony.

W cześć tej, od której ta się pieśń zaczyna,

Nazwano gwiazdę, a której uroczym

Złotem jej rzęsów, to jasnym warkoczem,

Patrzając na nią, słońce się zachwyca.

Nie tylko czułem, lecz wierzyłem szczerze,

Że już naprawdę jestem w trzeciej sferze,

Widząc piękniejsze mojej Pani lica.

Jak grę promieni w blasku rannej rosy,

Jak w ogniu iskry widzimy oczyma,

Jak w chórze głosów rozpoznajem głosy,

Gdy jeden stale jedną nutę trzyma,

Drugi przechodzi w spadki harmonijne;

Widziałem w świetle gwiazdy światła inne,

Co się mniej więcej szybko obracały,

O ile wieczną światłość odbijały.

Z chmur chłodnych wiatry czy to grady miecą,

Czy skwarem zieją, nie tak szybko lecą,

Jak do nas biegły owe światła święte.

Nagle przerwawszy swe kręgi poczęte

Aż w Serafinów niebie, dalej nieco

Brzmiała Hosanna tony tak dźwięcznemi,

Że za jej nutą dziś tęsknię na ziemi.

Jedno z tych świateł sporszą lotu siłą

Stanęło blisko od nas i mówiło:

«Rozkosz ci zrobić jesteśmy gotowe,

Abyś w nas cały rozradował siebie.

Tu jednym kołem treść nasza objęta

Z jednym pragnieniem, w też kręgi wirowe,

Kołujem jako niebiescy książęta,

Którzy, co o nich mówiłeś na świecie,

»Mądrością niebo poruszają trzecie«.

Miłość do tyla przepełnia nas w niebie,

Niemniej jak krążyć w wiekuistym młynku,

Miłą nam będzie ta chwila spoczynku».

Potem gdy moje oczy się podniosły,

Do mojej Pani, kiedy jej spojrzenie

Odpowiedziało mi przez przyzwolenie,

Spojrzałem w światło, co z taką miłością

Mówiło do mnie. Z uczucia wielkiego

«Mów, ktoś jest?» ledwom przemówił do niego.

Kiedym doń mówił, blaski jego rosły

Rozpromienione nową wesołością

I rzekło do mnie, świecąc promieniście:

«Świat mnie miał krótko, gdybym nie legł w grobie,

Wiele bied, jakich myśl twa nie przenika,

A które będą, osłodziłbym tobie.

Tak mnie oświetla radość moja żywa,

Że mnie przed twymi oczyma zakrywa,

Jako jedwabna przędza jedwabnika.

Słusznieś mnie kochał! Coś więcej jak liście

Dałbym ci widzieć z naszych związków drzewa,

Gdybym żył dłużej. Kraj, co Ron oblewa,

I auzoński róg z szyją zagiętą,

Gdzie stoją Bari, Gaeta, Krotona,

Skąd Werda wpada do morza i Trento,

Mnie oczekiwał jako swego pana.

Już ziem Dunaju świeciła korona

Na czole moim, gdzie rzeka tak zwana

Szerszym korytem żegna Teutony.

Piękna Trinakria, co ląd zaczerniony

Między Pachiny wznosi a Peloro,

Gdzie Eurus burze w zatoce porusza.

Nie ogniem, dymem z gardła Tyfeusza,

Raczej siarkami, co w jej łonie gorą.

Trinakria jeszcze mogłaby mieć króla

Z krwi mej, z Rudolfa wnuków i Karola,

Gdyby jej rządcy okrutni a słabi,

A co do buntu lud podbity wabi,

W Palermie hasła nie dali: «Bij, zabij!»

I gdyby brat mój miał wzrok więcej bystry,

A katalańskie łakome ministry

Karcił lub uczuł tę prawdę na tronie,

Że przeciążona jego łódź utonie.

Z szczodrego ojca urodzony sknerą,

Sług potrzebował z inną troską szczerą,

Nie żeby złotem ładowali skrzynie».

«Panie mój!» rzekłem: «Gdy radość głęboką,

Jaką przelewasz w duszy mej naczynie,

Jak ja ją widzę, widzi twoje oko

W Tym, w kim się radość poczyna i ginie,

A którą, wierzę, oglądając Boga,

Dzielisz się ze mną, czym więcej mi droga!

W pełni wesela objaśń twoim słowem

Ze słów twych we mnie wzburzone zwątpienie:

Słodkie skąd gorzkie wyradza nasienie?»

A duch: — «Gdy prawdę ujrzysz w świetle nowym,

Zatopisz wzrok twój w jej spojrzeniu miłem,

Jak teraz do niej obracasz się tyłem.

Mądrość, co całe to boże królestwo

Ruchem, weselem, odblaskiem swej chwały

Przenika na skroś jak twoje jestestwo,

Z swej opatrzności wydobyła siły,

Co poruszają wielkie ciał tych bryły.

Wszystkie natury nie tylko schronienie

Mają w jej myśli arcydoskonałej,

Lecz w niej znalazły i swoje zbawienie.

Bo po jej łuku każda rzecz, co schodzi,

W kres przewidziany jak strzała ugodzi.

Inaczej niebo, nie skutki żywotne,

Lecz by tworzyło ruiny stokrotne:

Co być nie może, jeżeli potęgi

Poruszające gwiazd i planet kręgi

Nie są ułomne; bowiem je stworzyła

Doskonałymi doskonała Siła!

Może tej prawdy wykład nie dość jasny?»

A ja: — «Bynajmniej, sąd mój radzi własny,

Natura jako pierwsze dzieło boże,

W tym, co konieczne braku czuć nie może».

A duch: — «Powiedz mi, czy człowiek na ziemi

Sam by się ostał siłami własnemi,

Gdyby w społeczne nie wcielił się ciało?»

— «Słów twoich» rzekłem «czuję prawdę całą».

— «Gdyby nie mieli z skłonności przyrodnych

Ludzie powołań, dążeń różnorodnych,

Czyżby był związek w tym ciele złożonym?»

Tak duch uwagi kończąc nad człowiekiem

I nad naturą, dodał wywód krótki:

«Z różnych wam przyczyn różne idą skutki;

Dlatego jeden rodzi się Solonem,

Drugi Kserksesem, ten Melchizedekiem.

Natura planet i gwiazd bodźcem dzielnym

Wyciska pieczęć na wosku śmiertelnym;

Lecz się nie troska o to i nie bada,

I gdzie, i na kim swą pieczęć przykłada.

Ezaw z Jakubem spór toczyli wielki

Na smutek wspólnej swojej rodzicielki;

Rzym ród swój niski chcąc podnieść zaszczytem,

Spokrewnił Marsa ze swoim Kwirytem;

W kolej syn byłby ojcowskiej natury,

Gdyby Opatrzność nie wzięła w tym góry.

Masz więc przed sobą, co za tobą było:

Lecz w dowód jak mi ciebie uczyć miło,

Jeszczeć w treść jednej uzbroję zasady.

Natura zawsze jest omylnie płodna,

Jeśli z nią w związku Fortuna niezgodna;

Ziarno oracza zawodzi nadzieje,

Jeśli na ziemi niestosownej sieje.

Więc gdyby świat wasz szedł w natury ślady,

Gdyby jej radom wbrew się nie sprzeciwił,

Zaiste, lepszych mieszkańców by żywił.

Lecz wy robicie królem kaznodzieję

I wzajem chcecie, by w kapturze chodził,

Kto się do berła lub miecza urodził.

Tak pociągani błędem ścieżki krzywej

Samochcąc z drogi zbaczacie prawdziwej».


Spis Treści: "Boska Komedia"

Pobierz: "Boska Komedia"

Źródło: http://wolnelektury.pl

Читайте також: Данте Аліг'єрі. Божественна комедія.

Читайте также: Данте Алигьери. Божественная комедия.


W górę

Poleć tę stronę znajomemu!

Przeczytaj teraz: