Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Swastyka przeciw krzyżowi (cz. I) Christianity - Articles - Karty historii Kościoła
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Swastyka przeciw krzyżowi (cz. I)
   

Autor: Grzegorz Kucharczyk,
Miłujcie się! 3/2009 → Karty historii Kościoła



Siedemdziesiąt lat temu – we wrześniu 1939 r. – Niemcy hitlerowskie, napadając na Polskę, rozpoczęły II wojnę światową. Ideologia narodowosocjalistyczna jest niejednokrotnie przedstawiana jako ideologia „skrajnej prawicy”. Niekiedy twierdzi się nawet, że program hitlerowski wyrósł z chrześcijańskiego dziedzictwa kulturowego, którego charakterystyczną cechą miał być również antysemityzm. Wszystkie te twierdzenia są pozbawioną historycznych podstaw mistyfikacją.

W rzeczywistości hitlerowski narodowy socjalizm, obok komunizmu, należał do dwóch głównych wrogów chrześcijaństwa w Europie. A wrogość ta oznaczała dla milionów chrześcijan męczeńską śmierć…

Hitler – od młodości bez Boga

Zdaniem wszystkich biografów Adolfa Hitlera przyszły wódz III Rzeszy, chociaż urodzony w rodzinie katolickiej, już w okresie szkolnym trwale oddalił się od Kościoła. Ta utrata wiary manifestowała się przede wszystkim w zaprzestaniu jej praktykowania. Jak pisze austriacka badaczka wiedeńskich lat (tj. przed rokiem 1914) późniejszego dyktatora, Hitler, mieszkając w stolicy Austro-Węgier, nigdy nie chodził do kościoła, jego życie sakramentalne nie istniało. Przywódca III Rzeszy publicznie przyznawał w 1942 r.: „Mając trzynaście, czternaście, piętnaście lat, nie wierzyłem już w nic, zresztą żaden z moich kolegów nie wierzył już w tak zwaną komunię, poza paroma zupełnie głupimi prymusami! Tylko że ja wtedy byłem zdania, że to wszystko trzeba wysadzić w powietrze!”. Jeden z towarzyszy młodzieńczych lat Hitlera wspominał, że już w 1908 r. przyszły twórca Mein Kampf deklarował: „Te światowe Kościoły są w każdym razie obce duszy narodu, także kult kościelny jest obcy rasowo. Ba! Naród nie rozumie nawet języka kościelnego, wszystko jest przepojone mistyką. (...) Kościół zmierza do panowania nad światem. (...) Uwolnienie narodu niemieckiego spod tego jarzma należy do zadań kulturowych przyszłości”.

Twórca narodowego socjalizmu w swoich młodzieńczych latach fascynował się natomiast neopogańskimi ideologiami „aryjskimi”, które swoją egzaltację nad „niemiecką rasą panów” łączyły z nieskrywaną wrogością do katolicyzmu. Wrogiem „aryjskiej czystości krwi” byli bowiem wg tych ideologii nie tylko Żydzi, ale również „kosmopolityczny” Kościół katolicki (a w jego obrębie „nieprzejednanego wroga niemczyzny” stanowili jezuici). „Wiarę w Boga – mawiał Hitler – należy porzucić, tak jak mleczne zęby”.

Antykatolicyzm pozostał cechą charakterystyczną myślenia Hitlera do końca jego życia. Już po dojściu do władzy w roku 1933 nie krył się on ze swoim przekonaniem, że Kościół postrzega jako jednego ze swoich najgorszych wrogów. Hermann Rauschning – w swoim czasie jeden z bliskich współpracowników Hitlera – zanotował jego prywatne wynurzenia. Podczas jednej z rozmów wódz III Rzeszy krytykował kulturkampf Bismarcka, którego najpoważniejszy błąd, zdaniem Hitlera, polegał na tym, iż „żelazny kanclerz” próbował poradzić sobie z katolicyzmem „za pomocą paragrafów i pruskiego wachmistrza”. A do tego, żeby – jak mówił Führer swoim współpracownikom – „dobrać się braciszkom do skóry”, trzeba było przede wszystkim użyć „ośmieszenia i zohydzenia” oraz wycelować je w „lud i młodzież”.

Należy zwrócić uwagę, że wśród hitlerowskiej elity w parze z antykatolicyzmem szła fascynacja okultyzmem. Astrologią zachwycał się na przykład Heinrich Himmler. Dowódca SS pasjonował się również religiami Dalekiego Wschodu, m.in. buddyzmem (wysłał nawet specjalną ekspedycję do Tybetu, która miała nawiązać kontakt z ówczesnym Dalajlamą). Jeden ze współczesnych historyków amerykańskich, badając zawartość prywatnej biblioteki Hitlera, którą po 1945 r. przejęli Amerykanie, również zauważył w tym księgozbiorze dużo publikacji okultystycznych – m.in. książki zawierające zdjęcia „duchów” wywoływanych przy „wirujących stoliczkach”.

„Nowy niemiecki Kościół”

Wrogość do chrześcijaństwa ujawniał również główny (obok Hitlera) ideolog narodowego socjalizmu, Alfred Rosenberg. Jego książka, Mit XX wieku, należała wraz z Mein Kampf Hitlera do lektur obowiązkowych wszystkich członków NSDAP, a po roku 1933 stała się jednym z ideowych kompendiów „Tysiącletniej Rzeszy”.

Na kartach swojego dzieła Rosenberg pisał: „Kościoły wszystkich wyznań ogłosiły: »Wiara kształtuje człowieka«. (...) Jednakże Nordycko-Europejska Religia – świadomie lub też nie – ogłasza: to człowiek kształtuje swoją wiarę, lub precyzyjniej: człowiek określa rodzaj i zawartość wyznawanej przez siebie wiary [podkr. moje: G.K.]”. Główny ideo­log narodowego socjalizmu zgłosił ponadto postulat utworzenia w Niemczech „Kościoła ludowego” („Volkskirche”), który miał przede wszystkim stać na straży „honoru narodowego” oraz „niemieckiego chrześcijaństwa”.

Narodowosocjalistyczna ideologia odrzucała wyznanie, które Kościół powtarza podczas każdej Mszy św.: „Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale”. Rosenberg twierdził mianowicie: „Jezus jawi się nam dzisiaj jako świadomy siebie mistrz. (...) Dla germańskich ludów liczy się Jego życie, a nie Jego śmierć, gloryfikowana przez rasy alpejskie i śródziemnomorskie”.

 Autor Mitu XX wieku był nader precyzyjny w artykułowaniu odrzucenia zbawczej ofiary Syna Bożego (której nieodzownym składnikiem była śmierć Chrystusa na krzyżu), w odrzuceniu Ofiary Krzyża: „Niemiecki Kościół („eine Deutsche Kirche”) w przekazanych mu kościołach stopniowo zastąpi krucyfiks wizerunkiem bohatera w jego najwyższym wyobrażeniu”.

Zamiar był więc jasny: ostatecznym celem zwycięskiego w tym kraju narodowego socjalizmu miało być całkowite wykorzenienie w Niemczech katolicyzmu i chrześcijaństwa w ogóle. Zamiast nich miała powstać jakaś „nordycka religia” wyznawana przez stworzony przez ludzi „Niemiecki Kościół”. Tak – założycielem miał być człowiek, a nie boski Zbawiciel, który – według Rosenberga – jest tylko „świadomym siebie mistrzem”.

U najgłębszych bowiem korzeni ideo­logii hitlerowskiej leży antropocentryzm. Deifikowano człowieka – ale człowieka „czystego rasowo”, wedle kryteriów, które ustalali sami narodowi socjaliści. W Micie XX wieku, czyniąc aluzję do słów Chrystusa wypowiedzianych podczas Ostatniej Wieczerzy i powtarzanych przez Kościół podczas konsekracji wina („Oto wielka tajemnica wiary”), Rosenberg pisał: „Budzi się dzisiaj do życia nowa wiara (»eine neue Glaube«), »mit« krwi; wiara, że to przez krew ujawnia się boska natura człowieka [podkr. G.K.]; wiara oparta na przejrzystej wiedzy, że to krew nordycka reprezentuje Tajemnicę, która przezwyciężyła stare sakramenty i zajęła ich miejsce”.

Kościół katolicki mówi „nie!”

W 1934 r. książka Rosenberga znalazła się na publikowanym w Rzymie kościelnym Indeksie ksiąg zakazanych, zawierającym zestawienie publikacji ocenionych przez Stolicę Apostolską jako niebezpieczne dla wiary i moralności katolików. O reakcjach papieskiego Rzymu na hitlerowską ideologię będzie jeszcze mowa. Tutaj trzeba wspomnieć, że w tej sprawie nie milczał także Kościół w Niemczech.

Czy może jednak Kościół katolicki w Niemczech nie dostrzegał narodowosocjalistycznego zagrożenia? Czy może uwierzył, że ruch hitlerowski jest ruchem konserwatywnym, dającym nadzieję na moralne odrodzenie w Niemczech?

Trzeba jasno stwierdzić, że jeszcze przed objęciem władzy przez Adolfa Hitlera Kościół niemiecki nie miał złudzeń co do rzeczywistego – tzn. wrogiego chrześcijaństwu – oblicza narodowego socjalizmu. Zwłaszcza Kościół w Bawarii, w której rozpoczął się hitleryzm i gdzie po raz pierwszy Hitler próbował sięgnąć po władzę (jego nieudany pucz w Monachium w 1923 r.), nie żywił w tym względzie żadnych wątpliwości.

11 lutego 1931 r. episkopat Bawarii skierował do wiernych list pasterski, w którym czytamy: „Narodowy socjalizm zawiera w swoim programie kulturalnym herezje, ponieważ albo odrzuca, albo interpretuje w błędny sposób żywotne punkty doktrynalne wiary katolickiej. Również dlatego, że wedle deklaracji jego przywódców pragnie on zastąpić wiarę chrześcijańską jakąś nową koncepcją świata. Kierownictwo narodowego socjalizmu stawia rasę ponad religią. Odrzuca ono objawienie Starego Testamentu, a nawet Dekalog Mojżesza (...). Według punktu 24. programu narodowosocjalistycznego chrześcijańskie prawo moralne, które jest przecież wiecznie ważne, winno się dostosować do sentymentu moralnego rasy germańskiej. (...) Sądząc po wystąpieniach partii [narodowosocjalistycznej] i jej szefów, można skonstatować, że to, co narodowy socjalizm nazywa chrześcijaństwem, nie jest chrześcijaństwem pochodzącym od Chrystusa”.

Już po dojściu Hitlera do władzy w styczniu 1933 r. cały episkopat niemiecki w liście do wiernych z czerwca roku 1934 zdecydowanie napiętnował narodowosocjalistyczną politykę wypierania Kościoła z życia społecznego Niemiec i wskazał na pogańskie korzenie ruchu hitlerowskiego. Odnosząc się do propagowanego przez hitlerowców pomysłu „germańskiego chrześcijaństwa” lub „germańskiej religii”, Kościół w Niemczech w 1934 r. ostrzegał swoich wiernych: „Jest to bunt przeciw Chrystusowi, Zbawcy świata, kiedy nowocześni poganie żądają innego, narodowego, niemieckiego Kościoła, o odrębnej – jak mówią – nauce i moralności, i kiedy zamiast świętej liturgii jedynego, powszechnego Kościoła pragną wprowadzić sztucznie wskrzeszone, dawne obrzędy ludowe”.

Władze hitlerowskie poprawnie odczytały przesłanie tego listu pasterskiego niemieckich biskupów, wydając zakaz jego publikacji. Publicznie zaprotestował przeciw tym cenzorskim praktykom stosowanym w III Rzeszy wobec dokumentów Kościoła kardynał Faulhaber, arcybiskup Monachium.

Kolejny wspólny list pasterski przeciwko hitleryzmowi wystosowali biskupi niemieccy 20 sierpnia 1936 r. Konstatowali w nim, iż „zwęża się ciągle zakres działania chrześcijaństwa i Kościoła i ostatecznie zamyka się [Kościół] w murach świątyni (...)”.

Również poszczególni biskupi niemieccy potępiali prowadzoną w III Rzeszy zorganizowaną walkę z Kościołem. W liście pasterskim biskupa Fryburga Bryzgowijskiego Gröbera (z 31 grudnia 1936 r.) czytamy więc: „Z wielkim bólem i z głębokim zaniepokojeniem musieliśmy w ostatnich miesiącach dostrzegać, że zaczepki skierowane przeciw Kościołowi i chrześcijaństwu bardzo znacznie przybrały na rozmiarach i na złośliwości. Tego niezbitego faktu nie mogą zmienić niektóre słowa czy wypadki uspokajające, ponieważ my poznajemy jasno kierunek walki z postawy naszych przeciwników i poszczególne dni spokoju musimy uważać tylko za przerwy w boju i za chwilowe rozejmy, a nie za ustanie walki i początek szczęśliwego pokoju”.

Nieprzejednaną postawę wobec hitleryzmu zajął także biskup Münsteru, Klemens von Gallen, który za swoją publiczną, bezkompromisową krytykę ludobójczej polityki Hitlera podczas II wojny światowej zyskał sobie przydomek „lwa z Monastyru”. Jednak jeszcze przed 1939 r. hierarcha ów naraził się narodowosocjalistycznemu rządowi, kiedy to sprzeciwił się wizycie, jaką miał złożyć w jego biskupiej stolicy Alfred Rosenberg – główny ideolog III Rzeszy. W odwecie narodowosocjalistyczne bojówki napadły na rezydencję biskupa von Gallena. (cdn.)

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: