Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Czy rock jest szkodliwy? Christianity - Articles - Młodzież
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Czy rock jest szkodliwy?
   

Świadectwo,
Miłujcie się! 3/2001 → Młodzież



Nazywam się Tomasz Budzyński, mam 39 lat, żonę i dwoje dzieci. Od prawie 17 lat uprawiam zawód muzyka rockowego, śpiewając w zespołach Armia i 2 Tm 2,3. Do napisania tych słów skłoniła mnie lektura świadectwa w ostatnim Miłujcie się! oraz nadesłanych do redakcji listów o muzyce rockowej i jej szkodliwości.

 Czy ktoś chce czy nie, muzyka rockowa jest dziś muzyką młodzieży i... starców. Megagwiazdy rocka sprzed 40 lat, tacy na przykład muzycy The Rolling Stones, mają dziś pod sześćdziesiątkę – trudno więc mówić o rocku, że jest muzyką głupiej i rozwydrzonej młodzieży. Rock dzieli się na mnóstwo gatunków i stylów, jest stylistycznie niejednorodny i, w zależności od aktualnej mody oraz światowych trendów, jedni wykonawcy są bardziej popularni (tzn. lansowani przez światowe media, takie jak np. MTV), a inni mniej.

Czy rock jest szkodliwy, czy ma on zły wpływ na młodzież? Moim zdaniem trzeba by się nad tym zastanowić. A może to nie tylko rock, ale cała współczesna kultura jest szkodliwa? Sama muzyka jest tylko formą, która – wypełniona odpowiednim układem słów – niesie treść, staje się piosenką. Zapytajmy najpierw, czy sama muzyka może być zła. To oczywiste, że tzw. łagodna muzyka uspokaja, a gwałtowna, dynamiczna zmusza do tańca, wprowadza w trans, w uniesienie itd. To jest jasne. Ale czy symfonie Beethovena, muzyka Wagnera, Strawińskiego albo Bartóka to spokojna muzyka? Nie mogę się zgodzić z tym, że rock jest zły, bo jest głośny i dynamiczny. V Symfonia Beethovena albo Święto wiosny Strawińskiego są równie głośne, równie dynamiczne. 

Większość współczesnych utworów rockowych to piosenki, które niosą w sobie pewne przesłanie. Mamy tu olbrzymią rozpiętość tematyczną: od piosenek o Bogu, miłości do buntu, polityki, szatana i zła. Może i są gdzieś jakieś tajemnicze przesłania (ja tego nie wiem) na płytach Led Zeppelin, teksty, których odczytanie możliwe jest tylko wtedy, gdy puści się płytę od tyłu – ale kto słucha płyt w ten sposób? Kto słucha płyt od tyłu, jeżeli obok, na półce w większości sklepów znajdziemy płyty zespołów Marilyn Manson, Decide czy Behemoth, wprost nawołujące do przemocy, do zażywania narkotyków (o wulgarnym seksie już nie wspomnę) – zespoły, których satanizm jest ewidentny, a muzycy występujący w tych formacjach wcale się z nim nie kryją…

Musimy nareszcie przejrzeć na oczy i zdać sobie sprawę z tego, że żyjemy w okresie wielkich przemian kulturowych, w świecie, który jest antychrześcijański, a kultura lansowana przez „wszechpanujące” media jest – jak mówi Jan Paweł II – kulturą śmierci. Wybitny twórca rockowy, Nick Cave, powiedział ostatnio w wywiadzie, że Marilyn Manson jest bardziej niebezpieczny niż Britney Spears. Mówię akurat o Mansonie, bo niedawno odbył się w Polsce koncert tego zespołu. Z tej okazji otrzymałem wiele telefonów z różnych gazet, z radia i telewizji z pytaniem, czy należałoby zakazać w Polsce jego występów. Odpowiadałem, że już samo postawienie takiego pytania jest bez sensu, no bo jak tu zakazywać koncertu, skoro płytę Mansona można sobie kupić w każdym sklepie na rogu ulicy, a teledyski tego zespołu „lecą” w telewizji. Wprowadzić cenzurę, owszem, można, ale to niczego nie zmieni. 

Tu chodzi o coś więcej – chodzi o wybór. Wybór pomiędzy dobrem a złem. Ale co zrobić, kiedy nasze dzieci zdają się nie wiedzieć, gdzie jest dobro, a gdzie zło? Dla mnie w tym tkwi problem, a nie w tym, że jakiś zespół śpiewa o szatanie. Problemem jest to, dlaczego dziecko sięga po taką muzykę, dlaczego siedzi godzinami przed telewizorem albo komputerem, wyszukując w Internecie strony porno…

Wszystko zaczyna się w rodzinie. Czy współcześnie rodzicom naprawdę zależy na dzieciach? Czy interesujecie się nimi – czy wiecie, czego słuchają, co oglądają, co czytają? Czy z nimi rozmawiacie? W ilu rodzinach można dziś usłyszeć codzienną wspólną modlitwę, modlitwę do Ducha Świętego, o dar rozeznania dobra i zła? To, że Wasze dzieci słuchają jawnie satanistycznych zespołów i oglądają Internet od najgorszych stron, nie oznacza jeszcze, że są one zdegenerowane i złe, ale przede wszystkim to, że żyją w duchowej ciemności. No bo co ma oświecać ich życie – telewizor (pomyliliście go z Pismem Świętym!)? Dlaczego sięgają po takie płyty? Bo nie ma prawdziwej katechezy chrześcijańskiej, bo chrześcijaństwo w większości rodzin europejskich jest w zaniku, albo nawet wcale tu nie zaistniało. Mówię o rodzinie, bo to właśnie tu rodzi się wiara. To ojciec ma obowiązek przekazać wiarę swoim dzieciom. Gdzie podziali się ci ojcowie? Jeżeli w domu dziecko nie doświadcza miłości, nie widzi, że rodzice się kochają, to jak ma uwierzyć, że istnieje jakiś Bóg – Bóg, który jest miłością? Jak ono ma uwierzyć w miłość, której nigdy nie poznało? Co Wasze dziecko słyszy na co dzień? Synu, ucz się, studiuj, poznawaj języki, bo trzeba odnieść sukces, zarobić pieniądze, to jest najważniejsze – pieniądze! Co jeszcze słyszy? Ciągłą krytykę i potępianie wszystkiego, z Kościołem włącznie... Czego się dziwicie, że Wasze dzieci kontestują Waszą drobnomieszczańską postawę, tę Waszą naskórkową religijność, polegającą tylko na wypełnianiu rytmu świąt, religijność będącą swoistą schizofrenią, bo Kościół sobie, a życie sobie?... Dzieci patrzą na swoich rodziców i nie widzą znaków wiary: miłości i jedności. Jak mają uwierzyć w słowa księdza na lekcji religii, które przemieniają się w farsę? Ksiądz jest bezradny, bo do Chrystusa nie można nikogo przekonać – Chrystusa trzeba doświadczyć. Gdzie? Najpierw w rodzinnym domu. Czy On tam jest? Czy w Waszym domu matka, ojciec, dziecko, brat, siostra jest z Chrystusem? Odpowiedzcie sobie sami. 

Dzieci szukają w muzyce rockowej chociaż namiastki religijności, tajemnicy, namiastki Boga… Naiwność charakterystyczna dla tego wieku sprawia, że tego, czego nie otrzymują od ojca, szukają na ślepo u swoich idoli. Gwiazdy show-biznesu stają się autorytetami dla Waszych dzieci! Mają zastąpić Was – rodziców, mają nadać życiu młodego człowieka jakiś kierunek, jakiś sens... Czyżbyście chcieli, aby te gwiazdy Was w tym wyręczyły? Tym bardziej że tacy idole nie dają życia – idole je niszczą… 

Ktoś, kto wzrasta w miłości, kto jej doświadcza, nie da się nabrać na brednie wyśpiewywane przez Marilyn Manson czy Decide. Ktoś, kto ma wiarę, widzi, że ona jest możliwa, bo u siebie w domu ma dowód, że Bóg jest – bo widzi miłość swoich rodziców i wie, że jest kochany. Komuś takiemu nie zaszkodzi ani Vader, ani Eminem. Ktoś taki w ogóle nie sięgnie po płyty takich zespołów, bo wie, że wyśpiewują one kłamstwa. 

Jeszcze raz zwracam uwagę, że tu nie chodzi o słowa, słowa, słowa, o lekcje religii – bo rodzice wysyłali przecież dziecko na szkolną katechezę – ale o doświadczanie miłości! Codzienne, powszednie doświadczanie, że miłość zwycięża śmierć, że cierpienie ma głęboki sens. Tej wiedzy, wypływającej właśnie z doświadczania miłości, nie może człowiekowi zabrać nawet najbardziej przekonujący satanistyczny zespół.       

Tymczasem współczesna kultura mówi codziennie, że życie, w którym jest cierpienie, nie zasługuje na to, aby je przeżywać. W krajach dobrobytu, krajach o najwyższym standardzie życia istnieje najwyższy wskaźnik samobójstw wśród młodzieży… Jak to?! Mają wszystko! Są zdrowi, piękni, wysportowani, bogaci, a nie widzą sensu, aby dalej żyć, mając... naście lat! W krajach skandynawskich, gdzie wzorowo odgórnie (czytaj: z pozycji państwa) rozwiązuje się problemy socjalne, istnieje największa w Europie scena muzyki black metal... Ale tam liczba praktykujących chrześcijan wynosi ok. 1%.

Rodzice, nawróćmy się! Marilyn Manson nie jest w stanie wyrządzić krzywdy komuś, kto jest chrześcijaninem, ale człowieka, który nie zna Boga, może zabić! Nawróćmy się, bo nasze dzieci czekają na naszą miłość, czekają, aby zobaczyć w nas Chrystusa! Nie ma piękniejszego widoku dla dziecka, nie ma większego szczęścia, kiedy widzi, jak jego rodzice okazują sobie miłość! Bóg Cię kocha i chce mieszkać w Twoim domu, razem z Tobą i Twoimi dziećmi. 

A dlaczego masz się nie interesować tym, czego słucha Twój syn? Zależy Ci na nim? To powiedz mu, że Soulfly jest lepsze niż Marilyn Manson, że Bad Brains jest lepsze niż Nausea – niech sam się przekona. Naprawdę, aby się „wyżyć”, Twoje dziecko nie musi sięgać po satanistyczne granie, bo płyty 2 Tm 2,3, Houk, Supertones, P.O.D., Jaffa Namuel, Boba Marleya i innych też można kupić w sklepie! Odwagi!

Tomasz Budzyński 

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: