Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Telewizja – najbardziej rozpowszechniony nałóg Christianity - Articles - Rodzina
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Telewizja – najbardziej rozpowszechniony nałóg
   

Autor: Mirosław Sałwowski,
Miłujcie się! 5/2002 → Rodzina



Światłem ciała jest twoje oko. Jeśli twoje oko jest zdrowe,

całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli będzie chore,

twoje ciało będzie również w ciemności (Łk 11, 34)

W Polsce codziennie upija się ok. 800 tysięcy ludzi, zaś kilka milionów regularnie doprowadza się do stanu upojenia alkoholowego. Kilkaset tysięcy naszych rodaków ma problemy z narkotykami, a przeszło 20 milionów codziennie zatruwa swój organizm dymem tytoniowym. Wszystkie te używki rujnująco wpływają na nasz kraj. Pociągają one za sobą przeróżne choroby fizyczne, setki tysięcy rozbitych i nieszczęśliwych rodzin (co z kolei wiąże się ze wzrostem liczby rozwodów), częste akty nieczystości seksualnej, tysiące bójek, aktów wandalizmu, wypadków samochodowych, setki morderstw, etc.

Myli się jednak ten, kto sądzi, że pijaństwo, nikotynizm i narkomania są najgroźniejszymi plagami niszczącymi polski naród. Od wielu lat, najbardziej rozpowszechnionym i destrukcyjnym nałogiem, któremu oddają się Polacy jest oglądanie telewizji. Być może, niejeden Czytelnik uzna to stwierdzenie za zdecydowanie przesadzone. W tekście tym, analizując telewizję od strony psychologicznej, moralnej, społecznej i religijnej, postaram się udowodnić, że rzeczywiście tak jest.

Najgroźniejszy nałóg

Telewizja, sama w sobie, jest jednym z wynalazków ludzkiego umysłu, który może być wykorzystywany zarówno w dobrych, jak i złych celach. „Szklany ekran” mógłby być jednym z efektywniejszych narzędzi ewangelizacji, ukazywania chrześcijańskiego świata wartości, połączonym z dobrą rozrywką. Jednak, nawet gdyby programy telewizyjne stanowiły jedno wielkie pasmo promocji Ewangelii, to i tak nadmierne patrzenie w telewizor nie byłoby korzystne dla duchowo-umysłowego, jak również fizycznego stanu człowieka. Trzeba bowiem zauważyć, że do specyfiki telewizji należy przekazywanie kilku tysięcy następujących po sobie – bez przerwy w ciągu niespełna godziny – obrazów i dźwięków. Ta podstawowa cecha szklanego ekranu łatwo może uczynić z człowieka istotę bierną, mało refleksyjną, co z kolei pociąga za sobą obniżenie poziomu inteligencji i osłabienie sił twórczych. Jakie zaś skutki na pojedyncze osoby, rodziny i narody, może wywrzeć telewizja, która niemal bez reszty poświęcona jest promocji różnych antychrześcijańskich i niemoralnych treści?

Wpływu jaki wywierają na Polskę i inne kraje mass media, a zwłaszcza telewizja, doprawdy nie sposób przecenić. Popularne prasowe dzienniki i tygodniki czyta większość Polaków, podobnie sprawa wygląda z radiem oraz internetem, którego dostępność w naszym kraju jest coraz większa. Jednak nawet poczytność Gazety Wyborczej, słuchalność Radia Zet i liczba internetowych odwiedzin portalu Onet blednie w porównaniu ze wszechobecnością telewizora. Szacuje się, że 99% polskich domów jest wyposażonych przynajmniej w jeden odbiornik TV. Już w 1994 roku Ośrodek Badania Opinii Publicznej (OBOP) donosił, że 44% polskich dzieci ma telewizor w pokoju, w którym bawi się i odrabia lekcje, 35% – tam, gdzie śpi, a 30% – tam, gdzie spożywa posiłki (zob. Wychowanie w Przedszkolu nr 5/1998). Na przełomie lat 80-tych i 90-tych ubiegłego wieku, wraz z inwazją liberalizmu, nasz kraj pokryła sieć prywatnych stacji telewizyjnych oraz telewizji kablowej i satelitarnej. W połowie lat 90-tych XX stulecia Polska była trzecim co do wielkości europejskim rynkiem telewizji satelitarnej, zaraz po Niemczech i Wielkiej Brytanii (zob. Katrin Ledermann i Ulrich Skambraks, Kto sięga po nasze dzieci, wyd. Effatha, 1999, s.219). Obecnie przeciętnie zarabiający Polak, za ok. 25-30 złotych miesięcznie, ma dostęp do prawie 60 rodzimych i zagranicznych stacji telewizyjnych. Za kolejne 35 złotych może opłacać co miesiąc dekoder telewizyjny, który daje możliwość odbioru dodatkowych dziesiątek stacji. Tak też, za niewiele ponad 60 złotych, przez 30 dni można oglądać od 100 do 150 kanałów TV.

Jeszcze 10 lat temu OBOP donosił, że dorosły Polak spędza przed szklanym ekranem przeciętnie 2 godz. w dzień powszedni i 4 w dzień świąteczny, zaś dzieci w wieku szkolnym – 4 godz. w zwykły dzień, a 7 w dzień wolny od szkoły (zob. jw. s. 218). W 2002 roku, zdaniem OBOP, Polacy oglądają TV już 4 godz. i 34 minuty dziennie, natomiast w święta Bożego Narodzenia czas ten sięgnie nawet 6 i pół godziny na dobę (zob. Christus Rex nr 3/2002). Jeśli trend ten, będzie się utrzymywać, oznacza to, że statystyczny Kowalski siedząc przed odbiornikiem telewizyjnym spędzi, bez przerwy, prawie 15 lat całego swego życia! Dla porównania, warto przypomnieć, że w rodzinach na rozmowę z dziećmi i małżonkiem poświęca się nie więcej niż kilkanaście minut dziennie. Zresztą, aby uświadomić sobie ogromny wpływ TV na społeczeństwo, wystarczy tylko przyjrzeć się przeciętnemu gospodarstwu domowemu. Telewizor jest obecnie umiejscawiany w centralnym punkcie mieszkania (tak, jak niegdyś rodzinne ołtarzyki, przed którymi domownicy gromadzili się na modlitwie). Posiłki często spożywane są w trakcie oglądania programów telewizyjnych. Interesujący jest rów

nież stan psychiczny, w jakim znajdują się telewizyjni widzowie – otóż w trakcie emisji różnych programów i filmów, ludziom często trudno jest oderwać uwagę od telewizora, co przypomina trans. Wiele do myślenia daje również fakt, iż np. zapaleni amatorzy przeróżnych seriali, nierzadko mają poważne problemy z odróżnieniem ekranowej fikcji od rzeczywistości. Na pewno niejeden z Czytelników zaobserwował u siebie lub u swych znajomych następującą reakcję – oto nadawany jest kolejny odcinek jakiejś telenoweli, której fabuła jest od A do Z zmyślona, tymczasem widz komentuje akcję tak, jakby omawiał treść reportażu albo wiadomości. Niejeden aktor odtwarzający rolę „czarnego charakteru” często wspomina, jak na ulicy podchodzili do niego rozżaleni telewidzowie z prośbami, a nawet groźbami, ażeby nie był on już taki zły. Takie nonsensowne zachowania, można codziennie obserwować u „oglądaczy” telewizji. Biorąc pod uwagę powyższe dane, nie dziwi fakt, że już w 1992 roku 90% ankietowanych Polaków twierdziło, że nie jest w stanie zrezygnować z telewizji (zob. Gazeta Wyborcza, 22. 11. 1992, Polska telemania. Dziesięć lat bez wyroku). Jaki wniosek można wyciągnąć z powyższych faktów? Konkluzja wydaje się oczywista: szklany ekran jest dziś dla setek milionów prawdziwym bożkiem, który kształtuje poglądy, codzienne zachowania i obowiązujące mody. Bez wątpienia telewizyjni twórcy są obecnie niekoronowanymi „królami” umiejącymi kształtować oblicze narodów bez wystrzału nawet jednej salwy armatniej.

„Pójść do nieba, to byłoby nudne” – czyli rzecz o telewizyjnych magnatach

Ażeby uświadomić sobie, jak niszczącym jest telewizyjny nałóg, rzućmy teraz okiem na to, w czyich rękach znajdują się stacje TV i wytwórnie filmowe (które przecież dostarczają produktów zarówno na wielki jak i mały ekran). Na długo przed burzliwymi latami 60-tymi ubiegłego wieku, wpływy wrogów cywilizacji chrześcijańskiej były w przemyśle filmowym bardzo duże. Wystarczy wspomnieć, że na tworzonych przez Kościół Katolicki „indeksach filmów zakazanych”, aż do 1966 roku znajdowały się setki znanych i popularnych tytułów, a osławiona komisja senatora McCarthy’ego, zajmująca się tropieniem wpływów bolszewizmu w USA, ujawniła na przełomie lat 40-tych i 50-tych ubiegłego stulecia istnienie dziesiątek zwolenników i sympatyków komunizmu, wśród najbardziej znanych hollywoodzkich aktorów i reżyserów (rzecz jasna nie zabrakło w tym gronie tajnych agentów wywiadu ZSRR). Wystarczy przypomnieć słynny film „Dyktator” w reżyserii Charliego Chaplina, w którym piętnuje się tyranię Hitlera, jednocześnie zachwalając jako prawdziwy „raj na ziemi” – „Ostię”, będącą wyraźną aluzją do Związku Sowieckiego, rządzonego przez krwawego ludobójcę – Stalina.

Wraz z rewolucją seksualną lat 60-tych XX wieku, te antychrześcijańskie i niemoralne wpływy uległy znacznemu poszerzeniu i radykalizacji. Nie jest żadną tajemnicą, iż zdecydowana większość dzisiejszych filmowych i telewizyjnych reżyserów, aktorów, producentów oraz dziennikarzy to zdeklarowani sympatycy socjalizmu, liberalizmu, materializmu, których prywatne życie nie wolne jest od nierządu, cudzołóstwa, homoseksualizmu, rozwodów, pijaństwa i narkotyków. Według przeprowadzonych w USA badań, na 104 czołowych dziennikarzach telewizyjnych, aż 80% z nich przyznawało, iż nie uważa homoseksualizmu za coś złego, 86% popiera walkę homoseksualistów o równouprawnienie dla ich dewiacji, zaś 51% nie widzi niczego nagannego w niewierności małżeńskiej (zob. Gene Antonio, AIDS – zmowa milczenia, wyd. Exter, 1993, s. 128).

W Polsce różne petycje domagające się utrzymania bądź przywrócenia nieograniczonego „prawa” do mordowania poczętych dzieci podpisywały już takie, znane ze szklanego ekranu, osobistości jak: Maria Czubaszek, Olga Lipińska, Wojciech Mann, Feliks Falk, Daniel Olbrychski, Agnieszka Holland, Krystyna Janda i Kora Jackowska (zob. Sprawa Polska nr 2/1990, s. 30, a także Christus Rex nr 3/2002).

Najbardziej wpływowym człowiekiem mediów jest obecnie Ted Turner – wiceprezes Time Warner – panujący nad obiegiem znacznej części informacji w światowych serwisach telewizyjnych. Turner znany jest ze swych skrajnie proaborcyjnych poglądów i komunistycznych sympatii (otwarcie popiera politykę demograficzną Chin wyrażającą się w przymuszaniu matek do zabijania własnych nienarodzonych dzieci, poza tym jest przyjacielem Fidela Castro) oraz radykalnie antychrześcijańskich, czasami przemieniających się w jawne bluźnierstwa, przekonań (jest autorem takich wypowiedzi jak: „Nie potrzebuję nikogo, kto by miał za mnie umierać. Pójść do nieba – to byłoby nudne” – zob. Christianitas, nr 7/2001, s. 80). Ex-żona Turnera, znana aktorka – Jane Fonda powiedziała z kolei: „Sądzę, że gdybyśmy rozumieli, czym jest komunizm, to mielibyśmy nadzieję, błagalibyśmy na kolanach, byśmy pewnego dnia mogli zostać komunistami”. Pewien protestancki fundamentalista, Dave Hunt, trafnie skomentował te słowa pisząc, że w krajach rządzonych przez komunistów, ci którzy się modlili, byli zabijani albo więzieni. Bardzo interesujące są powiązania innego współczesnego potentata medialnego, Michaela D. Eisnera,

prezesa wielkiej korporacji Disney, której własnością są dziesiątki wytwórni filmowych i stacji telewizyjnych. Pod kierownictwem Eisnera firma Disney stała się bogatym sponsorem różnych imprez promujących homoseksualizm, a także klinik aborcyjnych. Według samego Eisnera, dla jego korporacji pracuje ok. 25 tys. homoseksualistów i lesbijek (zob. Zawsze Wierni nr 40/2001, dodatek Rodzina Katolicka, s. XIV-XV).

Elektroniczny morderca na wyciągnięcie ręki

Wszechobecna konsumpcyjna mentalność sprawia, że telewizja kieruje się prawami popytu i podaży. Ramówki telewizyjne są układane przede wszystkim pod kątem oglądalności. Stawia to wrogów chrześcijaństwa w bardzo dogodnej sytuacji, albowiem na skutek grzechu pierworodnego, naturalne skłonności człowieka zostały zranione i zniekształcone. Dlatego też walka z grzechem i postęp w cnotach wymaga sporego wysiłku, zaś uleganie szatańskim podszeptom jest łatwe. Tak więc promocja różnych antychrześcijańskich i niemoralnych treści nie wymaga wielkiego trudu i misyjnego zapału.

Telewizyjną ramówkę można podzielić na dwa główne bloki: rozrywkę (filmy i seriale fabularne, bajki, reality shows, muzyka, sport, teleturnieje, programy satyryczne, etc.) oraz publicystykę (programy informacyjne, reportaże, filmy dokumentalne, tzw. talk show, debaty telewizyjne, itp.).

Rzućmy wpierw okiem na rozrywkę, albowiem to ona stanowi przeważającą część czasu antenowego, tak w stacjach publicznych, jak i komercyjnych (np. w TVN stanowi ona ok. 80% oferowanych programów, a w Polsacie prawie 90%). Bez żadnej przesady można powiedzieć, że telewizyjna rozrywka jest prawie nieustanną propagandą wszelkich grzechów, bo łamie każde z dziesięciu Bożych przykazań. Aby nie być gołosłownym, proponuję przeanalizowanie propagowanych przez TV wzorców w świetle Dekalogu, od przykazania X zaczynając:

X, VIII, VII: Większość filmów i seriali promuje materializm. Naczelnym celem ziemskiego życia ma być wedle TV posiadanie doczesnych dóbr i możliwie nieskrępowane środki ich używania. Skutkiem takiej postawy często kreuje się na pozytywnych bohaterów chciwców, złodziei, oszustów i kłamców. Natomiast policjanci i prokuratorzy zaczynają odgrywać rolę złych i wrednych typów, a ludzie łamiący prawo odmalowywani są w sposób budzący sympatię (np. filmowe seriale Vabank, Młode Wilki). Czasem zwykli przestępcy ukazywani są wręcz jako męczennicy przeciwstawiający się społecznej niesprawiedliwości (jasne, trudno jest znaleźć pracę, a jak się ją znajdzie, to jest słabo płatna i szefa ma się trudnego w pożyciu, więc najlepiej napaść na bank), którzy giną w nierównej walce z policją. Ujmując temat w dużym skrócie, postawą często promowaną w TV jest typ szulera i cwaniaka, zbijającego potężną kasę na okradaniu i oszukiwaniu swych bliźnich-frajerów.

IX i VI: O ile, rzadko, bo rzadko, można ujrzeć w TV pozycje promujące wartość uczciwości, umiarkowania i ciężkiej pracy, to filmy i seriale, które ukazywały sferę seksualną w zgodzie z nauką Kościoła Katolickiego, chyba nie są już produkowane. To, co serwują w tej dziedzinie publiczne i komercyjne, polskojęzyczne albo zagraniczne stacje TV, przypomina 24-godzinny, zmasowany nalot bombowy. Filmy i programy o zdecydowanie pornograficznym charakterze są regularnie (przeciętnie parę razy w tygodniu) nadawane przez takie kanały jak Polsat, TV4 i TVN7, zaś TVP1, TVP2 oraz TVN nadają takie pozycje, od czasu do czasu. Oczywiście zmysłowość seksualna w TV nie ogranicza się jedynie do programów o stricte pornograficznym charakterze. Niemal o każdej porze, włączając telewizor, bez trudu można zetknąć się z całą gamą scen naładowanych zmysłowością. Bezwstydny ubiór, zmysłowy taniec, sprośne dowcipy, aluzje i gesty, namiętne pocałunki, pieszczoty, nagość i stosunki seksualne przenikają filmy, seriale, programy satyryczne, reality shows, muzyczne video-
clipy, a nierzadko docierają nawet do programów sportowych, teleturniejów oraz bajek dla dzieci. Dziennikarze Rzeczpospolitej w latach 1999 i 2000, przeprowadzili dwa siedmiodniowe monitoringi najpopularniejszych polskich stacji telewizyjnych (TVP1, TVP2, TVN, Polsat), w których badali poziom „nasycenia” poszczególnych kanałów seksem i przemocą. Jeśli chodzi o seksualną zmysłowość, do łagodnych scen erotycznych dziennikarze zaliczyli namiętne pocałunki, pieszczoty i nagość, zaś mianem ostrych nazwali ujęcia przedstawiające stosunki płciowe. Wyniki badań Rzeczpospolitej były porażające; przykładowo w dniach 15-21. XI. 1999 roku, łagodnych scen seksualnych można było ujrzeć odpowiednio w : TVP1 – 88, TVP2 – 92, TVN – 295, Polsacie – 249. Jeśli chodzi o ostre sceny, to tu sytuacja przedstawiała się następująco: TVP 1 – 0, TVP2 – 5, TVN – 13, Polsat – 45 (zob. Rzeczpospolita, 19.12.2000, Seks na śniadanie, Jacek Cieślak ). Dodam od siebie, że gdyby Rzeczpospolita mianem scen łagodnych określiła też ujęcia bezwstydnego ubioru, zmysłowych tańców, lubieżnych dowcipów, aluzji i gestów, to zapewne podane wyżej liczby uległyby pomnożeniu przez pięć. Tak też licząc w skali rocznej, według Rzeczpospolitej scen graniczących z pornografią, bądź jawnie pornograficznych, można zobaczyć odpowiednio w: TVP1 – 4576, TVP2 – 5044, TVN – 16016, Polsat – 15288!!!

Mottem ideowym telewizyjnej rozrywki, jest mniej lub bardziej radykalna negacja tradycyjnego nauczania katolickiego w kwestiach seksualnej obyczajowości. Takie grzechy jak masturbacja, seks przedmałżeński, cudzołóstwo, prostytucja, seks grupowy, pornografia, homoseksualizm, transwestytyzm, fantazje seksualne, transseksualizm są bezustannie i otwarcie chwalone albo przynajmniej przedstawiane jako (same w sobie) całkowicie nieszkodliwe. W powyższym wyliczeniu różnych form nieczystości i zboczeń, które promowane są przez przemysł telewizyjny, brakuje chyba tylko zoofilii, pedofilii i kazirodztwa – chociaż i w tym wypadku można by podać przykłady programów reklamujących te dewiacje. Dziewictwo, wstydliwość i umiarkowanie traktowane są zaś pogardliwie, jako archaiczne czy wręcz chorobliwe zachowania. W kontekście tego wszystkiego można poważnie zastanawiać się, czy niedawna afera związana z reklamą pornograficznej i prohomoseksualnej witryny internetowej w przeznaczonym dla dzieci „Teleranku” była rzeczywiście tylko niedopatrzeniem osób odpowiedzialnych. Jest bardzo prawdopodobne, że incydent ten był rozpoczęciem kolejnego etapu niszczenia wrażliwości i wartości moralnych tym razem w sferze seksualnej dzieci i młodzieży. (cdn)

Mirosław Sałwowski

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: