Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Zatroskane oczy Matki Christianity - Articles - Temat numeru
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Zatroskane oczy Matki
   

Autor: ks. Mieczysław Piotrowski TChr,
Miłujcie się! 5/2000 → Temat numeru



Latem 1796 r. francuskie woj­ska, pod wodzą Napoleona Bo­na­par­te, przy­go­to­wy­wa­ły się do inwazji na państwo kościelne i do zajęcia Rzymu. Z niezwykle bogatej dokumentacji, prze­cho­wy­wa­nej w archiwum Kurii Rzym­skiej, dowiadujemy się, że w tym wła­śnie czasie miał miejsce niezwykły fe­no­men. Było to zjawisko ob­ser­wo­wa­ne przez setki tysięcy ludzi, ka­to­li­ków, wyznawców innych religii i nie­wie­rzą­cych. 101 obrazów Matki Bożej w Rzymie oraz 21 w innych miej­sco­wo­ściach prowincji rzymskiej w cu­dow­ny sposób „ożywiło się”. Matka Boża na obrazach poruszała oczami, war­ga­mi, płakała.

Nadchodziły niezwykle trudne czasy dla Kościoła katolickiego. Na­po­le­on Bonaparte za wszelką cenę chciał sobie podporządkować, a następnie znisz­czyć Kościół. Po zajęciu Rzymu przez wojska napoleońskie papież Pius VI został uwię­zio­ny i osadzony we francuskiej twierdzy w Valence. Większość kar­dy­na­łów również uwięziono. Za­wie­szo­no funkcjonowanie dykasterii Stolicy Świętej. Wszystko wskazywało na to, że Napoleonowi uda się unicestwić Kościół...

29 sierp­nia 1799 r. w ubogiej celi więzienia w Va­len­ce, w obec­no­ści kilku po­spo­li­tych prze­stęp­ców, umie­rał 81-letni pa­pież Pius VI. W kar­cie zgo­nu, którą funk­cjo­na­riusz wię­zien­ny wy­słał do Re­wo­lu­cyj­ne­go Rzą­du w Pa­ry­żu, było na­pi­sa­ne: „Ja, niżej pod­pi­sa­ny oby­wa­tel, stwier­dzam zgon nie­ja­kie­go Bra­schi Gio­van­ni An­ge­lo, któ­ry peł­nił za­wód Papieża i no­sił ar­ty­stycz­ne imię Piusa VI”. I z ironią do­pi­sał: „Pius VI i ostat­ni”. Tak tri­um­fo­wa­li i cieszyli się ludzie oraz władze zie­ją­cy nie­na­wi­ścią do Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go.

 To był je­den z naj­trud­niej­szych okre­sów w historii Kościoła. Roz­po­czął się w czerwcu 1796 r., kiedy mło­dy generał Bo­na­par­te, po roz­gro­mie­niu wojsk au­striac­kich i pie­monc­kich, wkro­czył do Mediolanu oraz zajął pół­noc­ną część państwa ko­ściel­ne­go z Bolonią, Ra­wen­ną i Fer­ra­rą. Papież zo­stał wówczas zmuszony do zwró­ce­nia się z proś­bą o zawieszenie bro­ni. Armia fran­cu­ska przy­go­to­wa­ła się jednak do zdo­by­cia Rzymu i zajęcia całego pań­stwa ko­ściel­ne­go. Żoł­da­cy byli żąd­ni gra­bie­ży, pałali też chęcią upo­ko­rze­nia i cał­ko­wi­te­go znisz­cze­nia ka­to­li­cy­zmu, któ­ry był przez nich uwa­ża­ny za naj­więk­szy za­bo­bon. W zdo­by­wa­nych mia­stach woj­ska francuskie za­cho­wy­wa­ły się jak hordy bar­ba­rzyń­ców, grabiąc lub nisz­cząc naj­cen­niej­sze dzie­ła sztuki, bu­dyn­ki sakralne oraz klasztory. Większość skradzio­nych dzieł wy­wo­żo­no do Pa­ry­ża. Tak na przy­kład po­stą­pio­no z fi­gur­ką Matki Bożej z Lo­re­to, po ogra­bie­niu całego sank­tu­arium. Figurkę Francuzi wy­wieź­li do Pa­ry­ża, gdzie razem z mu­mia­mi egip­ski­mi zo­sta­ła zło­żo­na w ma­ga­zy­nie muzeum Luwru.

Bar­ba­rzyń­ska po­sta­wa oku­pa­cyj­nych wojsk na­po­le­oń­skich spra­wi­ła, że lud­ność zna­la­zła się w tra­gicz­nej sy­tu­acji. W sobotę 25 czerw­ca tłu­my wier­nych zgro­ma­dzi­ły się na modlitwie przed obrazem Mat­ki Bo­żej w ka­te­drze w San Ciriaco (pół­noc­ne Wło­chy). W pew­nym mo­men­cie wszyscy zgro­ma­dze­ni zobaczyli, że na obrazie Ma­ry­ja zaczyna otwierać i za­my­kać oczy, kie­ru­jąc pełen miłości wzrok na zgro­ma­dzo­nych ludzi, jakby chcia­ła dodać im od­wa­gi i przyjść im z po­mo­cą. To cu­dow­ne zja­wi­sko po­wta­rza­ło się co­dzien­nie aż do lutego na­stęp­ne­go roku. Ba­da­nia prze­pro­wa­dzo­ne przez wła­dze ko­ściel­ne i cy­wil­ne stwier­dzi­ły praw­dzi­wość cudu, któ­ry był wi­dzia­ny przez przeszło 50 000 osób.

Wiarygodne źró­dła hi­sto­rycz­ne stwier­dza­ją, że na początku tego dra­ma­tycz­ne­go okre­su, od lip­ca 1796 r. aż do pierw­szych miesięcy roku 1797, po­sta­cie Matki Najświętszej na 101 ob­ra­zach w Rzy­mie i 21 obrazach w in­nych miastach państwa kościelnego były „oży­wio­ne”: poruszały ocza­mi, war­ga­mi oraz pła­ka­ły. Trzeba tutaj pod­kre­ślić fakt, że to cudowne zja­wi­sko jest tak dobrze udokumentowane, iż współ­cze­śni hi­sto­ry­cy nie mają wąt­pli­wo­ści co do jego prawdziwości. Cud ten trwał przez kilka miesięcy. Jego świadkami byli wszyscy mieszkańcy Rzymu, czyli około 200 tysięcy osób, w tym również przebywający w Wiecz­nym Mieście przed­sta­wi­cie­le innych narodów. Ponadto dzie­siąt­ki tysięcy osób były świad­kiem po­dob­ne­go cudu poza Rzy­mem, w 21 mia­stach państwa wa­ty­kań­skie­go, od Ankony przez Fro­si­no­ne, Ve­ro­li, Ce­pra­no, Fra­sca­ti, Urba­nię, Mercatello, Cal­ca­tę aż do Todi.

W Rzymie cudowne zja­wi­ska zaczęły się w lipcu 1796 r. „Oży­wie­nie” na­ma­lo­wa­nych po­sta­ci Mat­ki Bo­żej za­ob­ser­wo­wa­no na 101 ob­ra­zach, znaj­du­ją­cych się w naj­róż­niej­szych punk­tach Wiecz­ne­go Mia­sta. Kar­dy­nał wi­ka­riusz Rzy­mu, Giu­glio del­la So­ma­glia, po­wo­łał do ist­nie­nia spe­cjal­ny try­bu­nał, aby jego sę­dzio­wie, za po­mo­cą naj­su­row­szych norm ju­ry­dycz­nych i ka­no­nicz­nych, re­je­stro­wa­li i oce­nia­li nad­zwy­czaj­ne fak­ty. Po­nie­waż było fi­zycz­ną nie­moż­li­wo­ścią, aby szcze­gó­ło­wo zba­dać i oce­nić wszyst­kie przy­pad­ki, wo­bec tego wy­bra­no do ba­da­nia 75 ob­ra­zów, spo­śród któ­rych 26 poddano nie­zwy­kle skru­pu­lat­nej ob­ser­wa­cji i ana­li­zie, aby wykluczyć zbio­ro­wą iluzję oraz zwykłe oszu­stwo. Prze­słu­cha­no setki na­ocz­nych świad­ków. Wszystkie akta tego ka­no­nicz­ne­go procesu znaj­du­ją się w ar­chi­wum Wi­ka­ria­tu Rzym­skie­go. Z setek pro­to­ko­łów zeznań wy­ni­ka, że nie ma ani jed­ne­go głosu wy­ra­ża­ją­ce­go wąt­pli­wo­ść co do wia­ry­god­no­ści ob­ser­wo­wa­nych zja­wisk. Wszy­scy świad­ko­wie ze­zna­li pod przy­się­gą, że nie­zli­czo­ną ilość razy wi­dzie­li na ob­ra­zach, jak Matka Boża po­ru­sza­ła po­wie­ka­mi, usta­mi i jak pła­ka­ła. O praw­dzi­wo­ści tych zja­wisk świad­czy­li rów­nież wy­znaw­cy in­nych re­li­gii oraz na­ukow­cy, któ­rzy ba­da­jąc obrazy za po­mo­cą róż­nych przy­rzą­dów, stwier­dzi­li, że nie było to złu­dze­nie optycz­ne, gra świa­tła lub zbio­ro­wa hi­ste­ria. Sę­dzio­wie try­bu­na­łu codziennie przez kil­ka mie­się­cy do­ko­ny­wa­li ob­ser­wa­cji i ba­dań w kil­ku­dzie­się­ciu punk­tach mia­sta. Try­bu­nał za­koń­czył pracę 28 lu­te­go 1797 r., stwier­dza­jąc praw­dzi­wość tych cu­dow­nych zja­wisk, któ­re w ta­kim zakresie i ilo­ści nigdy się jesz­cze nie po­ja­wi­ły w hi­sto­rii Ko­ścio­ła. Wła­dze ko­ściel­ne usta­no­wi­ły po­dob­ne try­bu­na­ły rów­nież w in­nych mia­stach wło­skich, gdzie przez kilka mie­się­cy wszy­scy miesz­kań­cy mogli ob­ser­wo­wać cu­dow­ne „oży­wie­nie” ob­ra­zów Matki Bożej.

W samym Rzymie cud ten po raz pierwszy zdarzył się w so­bo­tę 9 lip­ca 1796 r., oko­ło godz. ósmej rano. Ma­don­na dell’Ar­chet­to była jednym z wie­lu obrazów na­ma­lo­wa­nych na mu­rach rzymskich kamienic. Do dzi­siaj znaj­du­je się w tym samym miejscu – na wą­skiej ulicz­ce via dell’Ar­chet­to, któ­ra łą­czy się z via dell’Umiltà, przed pla­cem della Pilotta, gdzie znaj­du­je się Uni­wer­sy­tet Gre­go­riań­ski. Była to naj­bar­dziej za­lud­nio­na część Rzy­mu. Kie­dy za­uwa­żo­no cu­dow­ny fakt „oży­wie­nia” ob­ra­zu, na­tych­miast ze­brał się wielki tłum lu­dzi. Wszy­scy ze zdzi­wie­niem i wiel­kim wzru­sze­niem ob­ser­wo­wa­li nie­spo­ty­ka­ny fe­no­men. W krót­kim cza­sie ro­ze­szła się wia­do­mość, że po­dob­ny cud jest wi­docz­ny na wie­lu in­nych ob­ra­zach Mat­ki Bo­żej, w in­nych dziel­ni­cach Rzy­mu. Na­li­czo­no 101 ta­kich ob­ra­zów. Wszy­scy miesz­kań­cy wy­szli z do­mów, z miejsc pra­cy i gro­ma­dzi­li się przed ob­ra­za­mi Mat­ki Bo­żej, mo­dląc się i ob­ser­wu­jąc cu­dow­ne zja­wi­sko. Ma­ry­ja jak­by chcia­ła w ten spo­sób uświa­do­mić lu­dziom, że w tym trud­nym cza­sie jest z nimi i ogar­nia ich swo­ją mat­czy­ną mi­ło­ścią. Trze­ba tutaj pod­kre­ślić fakt, że to cu­dow­ne „oży­wie­nie” ob­ra­zów Mat­ki Bo­żej nie miało miejsca w ba­zy­li­kach rzym­skich, ale na mu­rach ka­mie­nic, w ma­łych ka­plicz­kach, w ora­to­riach, na pu­blicz­nych pla­cach, na ro­gach ulic – a więc tam, gdzie wszy­scy mogli bez­po­śred­nio cud zo­ba­czyć.

Warto odnotować świadectwo głównego architekta Rzymu Giu­sep­pego Valadiera, które znajduje się w aktach rzymskiego procesu. Va­la­dier wie­lo­krot­nie obserwował cud i stwier­dził, że z całą pew­no­ścią nie było to złu­dze­nie optycz­ne, a faktu nie moż­na ina­czej wy­tłu­ma­czyć, jak tylko dzia­ła­niem sił nad­przy­ro­dzo­nych. Pró­bę wy­tłu­ma­cze­nia tego zjawiska przez ha­lu­cy­na­cję ko­lek­tyw­ną trzeba od­rzu­cić, dla­te­go że psy­chia­tria i psy­cho­lo­gia już od daw­na wy­ka­za­ły, iż taki fe­no­men w rze­czy­wi­sto­ści nie może za­ist­nieć. Je­że­li można mówić o ha­lu­cy­na­cji, to tylko w przy­pad­kach in­dy­wi­du­al­nych. Przy­wi­dze­nie lub ha­lu­cy­na­cja setek ty­się­cy osób, w tak wie­lu miej­scach i przez tak dłu­gi okres cza­su, byłyby więk­szym cu­dem ani­że­li ten, który rozpoznał try­bu­nał. Spo­śród 101 rzym­skich ob­ra­zów „do­tknię­tych” cu­dem wy­róż­niał się obraz Mat­ki Bożej z Guadalupe, znajdujący się w kościele San Nicola in Carcere, bli­sko Teatro di Mar­cel­lo (nie­da­le­ko Piazza Venezia). Naj­pierw ko­ściel­ne dzwo­ny sa­mo­czyn­nie za­czę­ły bić na alarm, co spo­wo­do­wa­ło przy­by­cie tak wiel­kie­go tłumu, że aż w ko­ście­le za­bra­kło miej­sca. Wte­dy na oczach wszyst­kich ze­bra­nych twarz Matki Bożej na ob­ra­zie „oży­wi­ła się”. Ten fenomen trwał kilka mie­się­cy, przy­cią­ga­jąc wiel­kie tłumy lu­dzi, którzy przed obrazem modlili się w dzień i w nocy.

Na rozpoczynającej się wtedy, niezwykle bolesnej drodze krzyżowej całego Kościoła Matka Boża pra­gnę­ła dać odczuć wszystkim wierzącym swoją macierzyńską obecność i mi­łość oraz ukazać jedyną nadzieję zwy­cię­stwa nad wszelkim złem. Jest nią zjed­no­cze­nie się przez wiarę z Jej Synem Je­zu­sem Chrystusem. W naj­trud­niej­szych momentach historii, w chwilach naj­więk­szych kryzysów i zagrożeń Ma­ry­ja w szczególny sposób okazuje swo­je zatroskanie o nasz wieczny los. We­zwa­nie do nawrócenia i życia wiarą we­dług wymagań Ewangelii oraz pew­ność ostatecznego zwycięstwa dobra Maryja potwierdziła poprzez nad­zwy­czaj­ne znaki, które miały miejsce w Rzymie pod koniec XVIII w., a także przez późniejsze objawienia na rue du Bac w Paryżu w 1830 r., w La Salette w 1846 r., w Lourdes w 1858 r. czy w Fatimie w roku 1917. 

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: