Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Jubileuszowe wezwanie do radości Christianity - Articles - Temat numeru
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Jubileuszowe wezwanie do radości
   

Autor: Teresa Tyszkiewicz,
Miłujcie się! 5/2000 → Temat numeru



„Każdy rok jubileuszowy jest jakby zaproszeniem na ucztę we­sel­ną” (Incarnationis mysterium). Radość chrze­ści­jań­ska to ra­dość w Duchu Świętym. Po­ru­sza­my się i żyjemy w świecie stwo­rzo­nym przez Boga i oddanym czło­wie­ko­wi we wła­da­nie. Żyjemy więc otoczeni do­brem pochodzącym z rąk Boga. Święty To­masz z Akwinu tak określa to w Su­mie teo­lo­gicz­nej: „Ra­dość albo «szczę­ście» w ścisłym tego słowa znaczeniu do­zna­wa­na jest wte­dy, kiedy człowiek cie­szy się po­sia­da­niem jakiegoś dobra poznanego i ko­cha­ne­go”. Do­strze­ga­my więc całe do­bro stworzone przez Boga jako wyraz Jego miłości do człowieka i po­win­ni­śmy cieszyć się nim, w całej prostocie serca. Paweł VI w adhortacji Gau­de­te in Domine mówi: „Chrze­ści­jań­ska radość wymaga, aby czło­wiek był zdol­ny do korzystania z ra­do­ści na­tu­ral­nych”, a tymczasem dzi­siaj: „Spo­łecz­ność ludzka, bogata w wynalazki techniczne, mogła po­mno­żyć okazje do rozrywek, ale z trudem przychodzi jej rodzenie radości”. Ra­czej dostrzega się zniechęcenie, nudę i smutek, po­czu­cie samotności, nie­speł­nio­ne pra­gnie­nie miłości i przyjaźni, lęki i pe­sy­mizm.

  Bóg Stwórca użycza nam ra­do­ści naturalnych jako pomocy w piel­grzym­ce życia – „są nimi: głęboka ra­dość z istnienia i życia, radość czy­stej, uświęconej miłości, radość uspo­ka­ja­ją­ca, czerpana z przyrody i mil­cze­nia, radość surowej powagi, jaką rodzi dzie­ło dobrze wykonane, ra­dość i przy­jem­ność spowodowane wy­peł­nie­niem obowiązku; radość czysta, jaka płynie ze skromności służby i uczestnictwa we wspólnocie, i radość mozolna po­cho­dzą­ca z poświęcenia”. Można by tu dodać, że człowiek stwo­rzo­ny przez Boga, który ma poczucie humoru, jest uprawniony do ko­rzy­sta­nia z tego atry­bu­tu: ciesząc się z do­brej zabawy, dow­ci­pu, rozrywki, śmie­jąc się i uczest­ni­cząc w we­so­ło­ści ro­dzin­nej czy wspól­no­to­wej. Czło­wiek wno­szą­cy sobą at­mos­fe­rę we­so­ło­ści i opty­mi­zmu jest wszędzie mile wi­dzia­ny. To szcze­gól­ny jego cha­ry­zmat, dany przez Boga.

Ale i tak powszechnie apro­bo­wa­ne radości naturalne są coraz mniej obecne w otaczającym świecie. Może dlatego, że brak im odniesienia do źró­dła wszelkiego szczęścia, jakim jest Bóg? A On chce, aby radość zagościła w sercach wszystkich ludzi, więc na­sze zadanie – zanieść ją innym, ale na to musimy sami być nią napełnieni. Niech mroki naszego świata „nie po­wstrzy­mu­ją nas od mówienia o ra­do­ści, od nadziei na radość, bo współ­cze­śni nam ludzie, uwikłani w biedy, potrzebują doznania radości i usły­sze­nia jakby jej pieśni”.

Najpierw podstawowa sprawa: radość musi opierać się na pokoju, więc jest potrzebny pokój serca skie­ro­wa­ne­go do Boga, zgoda między czło­wie­kiem a Bogiem, pokój sumienia, na­wet gdy człowiek uświadamia sobie popełnione przez siebie grzechy, ale szybko chce przywrócić swą nadwątloną więź z Bogiem. Radość czystego sumienia, radość z otrzy­ma­ne­go przebaczenia – to świat doznań ogromnie szczęśliwych. Nie zdajemy sobie sprawy, jakim piekłem jest za­plą­ta­nie się w grzechy, niewiara w Ojca i w Jego miłosierdzie, rozpacz nie­moż­no­ści naprawienia zła, które się po­peł­ni­ło... A to jest udziałem tych, którzy nie wierzą.

Autentyczna radość zawsze oparta jest na wierze, że Bóg istnieje, że z miłości do człowieka sam stał się prawdziwym człowiekiem, że ani na chwilę nie przestał się interesować jakimkolwiek z ludzi, że przez śmierć i Zmar­twych­wsta­nie osta­tecz­nie po­ko­nał to wszyst­ko, co nisz­czy ludz­ką ra­dość. Zmar­twych­wsta­ły Pan jest z nami „przez wszyst­kie dni aż do skoń­cze­nia świa­ta” (Mt 28, 20). I ta ra­dość obec­no­ści Pana zmar­twych­wsta­łe­go, któ­ry po­ko­nał śmierć i sza­ta­na, trwa od bli­sko 2000 lat w Ko­ście­le po­mi­mo wszyst­kich udręk, któ­re na nie­go spa­da­ją. Ra­do­ścią Ko­ścio­ła jest obec­ność w nim Je­zu­sa Chry­stu­sa i świę­tość jego dzie­ci. Świę­ty Jan Ewan­ge­li­sta stwier­dza: „Nie znam więk­szej ra­do­ści nad tę, kiedy sły­szę, że dzie­ci moje po­stę­pu­ją zgod­nie z praw­dą” (3 J, 4).

Ale ra­dość na zie­mi ma swo­je ogra­ni­cze­nia, do­pie­ro ra­dość ży­cia wiecz­ne­go bę­dzie peł­nią. Świę­tych ob­co­wa­nie w nie­bie jest trwa­niem w ra­do­ści, bo to będą wiecz­ne gody Ba­ran­ka, na któ­re je­ste­śmy za­pro­sze­ni. Tyl­ko mu­si­my za­dbać o sza­tę we­sel­ną. „Ani oko nie wi­dzia­ło, ani ucho nie sły­sza­ło, ani ser­ce czło­wie­ka nie zdo­ła­ło po­jąć, jak wiel­kie rze­czy przy­go­to­wał Bóg tym, któ­rzy Go mi­łu­ją” (1 Kor 2, 9). W swo­jej nie­skoń­czo­nej mi­ło­ści nasz Pan cza­sem daje od­czuć przed­smak nie­ba. Je­że­li to są ułam­ki, któ­re za­wdzię­cza­my ła­skom mi­stycz­nym, czym bę­dzie peł­nia?

Radość, któ­ra go­ści w na­szym ser­cu, nie może trwać w nim za­mknię­ta. Mamy się nią dzie­lić jako do­brem, któ­re­go współ­cze­sny świat jest po­zba­wio­ny, bo od­wró­cił się od Tego, któ­ry swo­im przyj­ściem na świat „po­mno­żył ra­dość, zwięk­szył we­se­le” (Iz 9). Trze­ba nam też umieć uza­sad­niać na­szą na­dzie­ję, że pły­nie ona z tego je­dy­ne­go źró­dła szczę­ścia. Świat współ­cze­sny, ży­ją­cy prze­sy­tem dóbr ma­te­rial­nych i gło­dem praw­dzi­wej mi­ło­ści, za­tro­ska­ny co­raz bardziej o swo­je zy­ski, stan po­sia­da­nia, śro­do­wi­sko na­tu­ral­ne, bez­pie­czeń­stwo, przy­szłość, nie ma już cza­su i prze­strze­ni dla ra­do­wa­nia się. Trze­ba w no­wej ewan­ge­li­za­cji za­cząć go zno­wu uczyć uśmie­chu – nie tego przy­le­pio­ne­go do twa­rzy, ale pły­ną­ce­go z ser­ca prze­peł­nio­ne­go żywą wia­rą. Trze­ba przy­po­mnieć mu od nowa, że wszel­ka ra­dość i szczę­ście ludz­kie bie­rze swój po­czą­tek w Tym, któ­ry Je­den zna ta­jem­ni­cę szczę­ścia, trwa­ją­ce­go przez ży­cie aż po wiecz­ność. Po­da­ro­wać dzi­siej­sze­mu czło­wie­ko­wi choć tro­chę tego szczę­ścia, ma­ją­ce­go swój po­czą­tek w Bogu – to wy­świad­czo­ne wiel­kie do­bro. Do wszyst­kich wie­rzą­cych po­win­ny się odnosić sło­wa: „O, jak są peł­ne wdzię­ku na gó­rach nogi zwia­stu­na do­brej no­wi­ny, który ogła­sza po­kój, zwia­stu­je szczę­ście, któ­ry ob­wiesz­cza zba­wie­nie... Twój Bóg za­czął kró­lo­wać” (Iz 52, 7-8). Oby mo­gły za­brzmieć ra­do­snym śpie­wa­niem wszyst­kie ru­iny współ­cze­sne­go świa­ta, dzię­ki tej wie­rze na nowo obu­dzo­nej, że Bóg za­czął kró­lo­wać.

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: