Articles for Christians at TrueChristianity.Info. W Łagiewnikach czekał na mnie Jezus Miłosierny Christianity - Articles - Miłosierdzie Boże
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
W Łagiewnikach czekał na mnie Jezus Miłosierny
   

Świadectwo,
Miłujcie się! 5/2001 → Miłosierdzie Boże



  

     Pragnę z całego serca podzielić się moim doświadczeniem Bożego Miłosierdzia. Jestem szczęśliwą żoną i mamą trójki wspaniałych dzieci. Od lat jesteśmy z mężem zaangażowani w ruchu Domowego Kościoła. Zawsze staramy się być blisko Pana Boga. Ale pomimo wieloletniej formacji i doświadczenia nieraz prawdziwej bliskości Pana Boga dalekie mi było zrozumienie, czym jest Jego nieograniczone Miłosierdzie. Było to dla mnie jakby zakryte, chociaż przeczytałam Dzienniczek św. Faustyny. W głębi serca Bóg był dla mnie Bogiem wymagającym, a dopiero potem kochającym, dlatego często miałam poczucie, że nie potrafię zasłużyć na Jego miłość.

     W lutym 2001 roku zaczęłam przeżywać depresję psychiczną na różnym tle. Także na płaszczyźnie wiary. Wątpiłam, czy Bóg może mnie naprawdę chcieć wpuścić do nieba, a bardzo bałam się cierpień w czyśćcu. Depresja dotyczyła właściwie każdej dziedziny mojego życia. Czułam się też nieszczęśliwa w małżeństwie (co nie było prawdą). Przerażała mnie odpowiedzialność za wychowanie dzieci i myślałam, że nie potrafię ich wychować na wartościowych ludzi. Zaczęły się lęki, bóle głowy, bezsenność... Wracały do mnie wszystkie żale, zranienia z dzieciństwa i młodości. Momentami nie mogłam znieść obecności mojej rodziny, która jest naprawdę dla mnie największym szczęściem.

     Myślałam, że zaczynam chorować psychicznie. Zrobiłam dokładne badania. Wszystkie wyniki były idealne. Lekarka zaproponowała mi wizytę w poradni zdrowia psychicznego. Ale nie doszła ona do skutku. Dziewiętnastego marca otrzymałam od znajomej obrazek z wizerunkiem św. Faustyny, relikwiarzykiem i modlitwą – prośbą o Jej wstawiennictwo. Od razu rozpoczęłam odmawiać tę modlitwę. Brałam już wtedy środki antydepresyjne, nawet trzy razy dziennie. Dwudziestego drugiego marca otrzymałam propozycję wyjazdu na pielgrzymkę do sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie-Łagiewnikach. Z pozoru było to niemożliwe: wyjazd za dwa dni. Ale jakoś znalazły się i siły, i pieniądze, i opieka do dzieci.

     Dwudziestego czwartego marca około godziny 11 uklękłam przed obrazem Jezusa Miłosiernego i relikwiami św. Faustyny. Jezus na obrazie wydał mi się trójwymiarowy. Namalowany, ale jakby wychodzący z obrazu, a świetliste promienie z Jego serca dotknęły mojego serca. Poczułam ciepło i pokój, którego nie zaznałam ani przez chwilę przez ostatnie tygodnie. Łzy popłynęły mi z oczu i wtedy doświadczyłam niemal fizycznie, jak opuszcza mnie brzemię, z którym przyjechałam. Odszedł lęk, zniknął

ból głowy. Opuściło mnie poczucie, że nigdy nie zasłużę na Bożą miłość. Poczułam całą duszą, że Bóg mnie kocha i jestem mu droga, bliska, wyjątkowa – jak każdy inny człowiek. Czułam się jak dziecko mocno i serdecznie przytulone przez Ojca. Zrozumiałam – lecz nie rozumem, ale całą duszą i sercem, że Bóg mnie nie odrzuci, że pragnie być ze mną, że chce mojej miłości. Ode mnie tylko zależy, czy chcę być z Nim. Doświadczyłam Bożego Miłosierdzia, w którym zatonęła cała moja słabość i grzeszność. Wróciłam do domu będąc już innym człowiekiem. Od tamtej pielgrzymki co dzień mówię Jezusowi, że pragnę tylko tego, czego chce On i zgadzam się na drogę, którą dla mnie zaplanował. Podczas modlitwy zawsze czuję bliskość Bożej Miłości, która dotyka mojego serca. W sposób szczególny odczuwam Bożą obecność w sercu zawsze po przyjęciu Komunii św. Wraca wtedy ciepło i słodki pokój, które odczuła w Sanktuarium Miłosierdzia. Bóg stał się dla mnie Bogiem bliskim i czułym. Dlatego z pełnym zaufaniem oddaję się w Jego kochające dłonie, bez odrobiny lęku.

     Uzdrowienie mojego serca i mojej relacji z Panem Bogiem wpłynęło na uzdrowienia mojej relacji z bliskimi. Dziś już nawet nie potrafię przypomnieć sobie tych żalów i zranień, które jeszcze w lutym i marcu tak mnie bolały. Po prostu ich już nie ma.

     Piszę to świadectwo, aby publicznie podziękować Jezusowi Miłosiernemu, mojemu Panu i Zbawicielowi, za Jego miłość i bezgraniczne Miłosierdzie, jakie okazuje mi każdego dnia.

Dorota

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: