Articles for Christians at TrueChristianity.Info.  Biblijne przesłanie „Władcy Pierścieni” Christianity - Articles - Młodzież
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Biblijne przesłanie „Władcy Pierścieni”
   

Autor: Marie Cofta,
Miłujcie się! 2/2003 → Młodzież



Wielkim sukcesem cieszy się obecnie ekranizacja „Władcy Pierścieni” – dzieła jednego z najwybitniejszych pisarzy brytyjskich, Johna Ronalda Reuela Tolkiena. Kolejne części filmowej trylogii honorowane są nagrodami, a przede wszystkim zdobywają sobie rzesze fanów, którzy tłumnie odwiedzają sale kinowe.

Pociąga ich „magia” tego dzieła, baśniowa aura i niewątpliwie doskonałe efekty specjalne, którymi posłużyli się twórcy filmu, by podołać wyzwaniu, jakie stanowi dla filmografii tolkienowska wyobraźnia. Mało który widz jednak wie, że dzieło to w swej treści jest również, a może przede wszystkim „dziełem religijnym i katolickim”, jak mówił o trylogii sam autor. Tym samym „Władca Pierścieni” staje się zaproszeniem do wielkiej przygody odkrywania prawd naszej wiary.

John Ronald Reuel Tolkien urodził się 3 stycznia 1892 r. w Afryce Południowej. Po nagłej śmierci ojca rodzina powróciła do Wielkiej Brytanii, do West Midlands, skąd pochodziła matka Johna Ronalda, Mabel. W roku 1900 poprosiła ona o przyjęcie do Kościoła katolickiego, co spotkało się z niezrozumieniem i odrzuceniem przez antykatolickie społeczeństwo. Tolkien i jego brat nigdy nie zapomnieli heroicznej postawy swojej matki – „powinieniem być wdzięczny przede wszystkim za wychowanie mnie (poczynając od ósmego roku życia) w Wierze, która mnie wykarmiła i nauczyła wszystkiego, co wiem (choć niewielka to wiedza). Zawdzięczam to mojej matce, która wytrwała w swoim nawróceniu, umarła młodo, głównie z powodu wynikającej z owego nawrócenia biedy” [list do o. Roberta Murraya TJ, 2 grudnia 1953].

Po jej śmierci pod swoją opiekę wziął chłopca ks. Francis Morgan, podejmując się troski o jego rozwój i wychowanie. Zainteresowanie językami współczesnymi i starożytnymi zaprowadziły młodego Tolkiena na Oksford, gdzie po latach został profesorem języka i literatury angielskiej. Całe to doświadczenie życiowe oraz żywa wiara (codzienna Eucharystia, częsta spowiedź) znalazły wyraz w stworzonej przez niego mitologii Śródziemia, której istotną częścią jest trylogia – „Władca Pierścieni”.

Tolkienowska opowieść przedstawia nam świat stworzony przed wiekami przez Jedynego, Stwórcę wszystkich istot. Śródziemie jest w trakcie przemian – mijają wieki i czas niektórych stworzeń (np. elfów). Ale w tych czasach, kiedy panowanie przejmują ludzie, w Śródziemiu wyraźnie odczuwa się jakieś zagrożenie. Zło, które wydawało się uśpione, zaczyna gromadzić siły, zbliża się wojna – świat Śródziemia czeka koniec. Trzeba opowiedzieć się za którąś ze stron. Wtedy ci, którzy, wydaje się, nie mają szans w starciu ze złym Sauronem, podejmują wyprawę. Jest bowiem jeszcze nadzieja – pierścień, którego pożąda Zły, a który ma mu zapewnić władzę nad całym światem, jest w rękach małych hobbitów z Shire; zaniesienie tego pierścienia w miejsce zagłady i zniszczenie go przyniesie koniec Nieprzyjacielowi, nie uchroni jednak świata od nieodwracalnych zmian.

Gdzie szukać, w tym baśniowym świecie, świadectwa wiary Tolkiena? W tej zewnętrznej oprawie nie od razu można się dopatrzeć fundamentu, którym jest dla historii Biblia i teologia moralna Kościoła katolickiego. Nie ma tam przecież kościołów, księży, moralizatorstwa, nie ma mowy o jakiejkolwiek religii. Z odpowiedzią spieszy sam autor książki, tłumacząc, że „element religijny został wchłonięty przez opowieść i jej symbolikę”. To wskazówka dla nas, żeby umiejętnie przyglądać się znakom, jakie nam zostawił – „wszystkie aluzje do najważniejszych spraw celowo ograniczyłem do drobnych wzmianek, zauważanych jedynie przez najbardziej uważnych czytelników, albo ukryłem je pod nie wyjaśnionymi symbolicznymi postacia

mi” [z listu do o. Roberta Murraya TJ, 4 listopada 1954].

Tak więc, przyjmując konwencję autora, po przeniknięciu „wewnątrz” opowieści, dostrzegamy, że jego zamysł to opowieść o wyprawie, jaką jest nasza chrześcijańska droga duchowa. Wyprawie, która, jeśli jej podołamy, ma nas zaprowadzić do szczęścia, tj. do zbawienia. Droga ta jest niczym innym jak wzniosłym tajemniczym Misterium o Męce Pańskiej – jak to podkreślił znawca dzieł Tolkiena, Joseph Pearce – Dźwiganie Pierścienia – znaku grzechu – jest Dźwiganiem Krzyża. Mitologiczna Wyprawa jest prawdziwą Via Dolorosa.

Idąc tym tropem, odczytujemy pozostałe symbole, których znaczenie chrześcijaninowi nie jest obce: las elfów, Lothorien, to obraz nieskażonego jeszcze przez węża (czytaj: Saurona) raju, lembasy wzmacniające bohaterów, a tak nieznośne dla podniebienia Golluma przypominają mannę, Eucharystię, światło darowanego Frodowi flakonika – niepokalane światło odpędzające siły zła, a więc obecność Niepokalanej [por. Grégory Solari, La Nef, nr 123]. Już sami bohaterowie są uosobieniem cnót chrześcijańskich, bo wybierają poświęcenie i ofiarę w imię dobra mieszkańców Śródziemia. Po ludzku nie powinni mieć nadziei, pozostają jednak posłuszni jakiejś niewypowiedzianej przez nikogo Woli (Bożej woli) i podejmują walkę, pomimo towarzyszącej im świadomości własnej słabości.

W jednym ze swoich listów Tolkien pisał, że jego utwór jest ożywiony pragnieniem „uszlachetnienia czy uświęcenia postaci pokornego”. Zamysł ten w pełni został zrealizowany w postaci Froda. Ten słaby hobbit podejmuje się zaniesienia pierścienia na górę Orodruinę, gdzie będzie można go zniszczyć. To heroiczny wysiłek, bo znalazł się w niesprzyjającej sytuacji powiernika, a więc trwa w nieustannej walce z pokusą przywłaszczenia sobie zgubnego klejnotu. Tolkien tak o nim pisał: „przyjął ten ciężar dobrowolnie, a potem zrobił wszystko, co fizycznie i umysłowo było w jego mocy. Został ocalony (a wraz z nim Sprawa – przez Łaskę) przez najwyższą wartość oraz skuteczność Miłosierdzia i wybaczenia krzywd. (...) Frodo zasłużył na wszelkie zaszczyty, ponieważ, choć wyczerpał całą swoją siłę woli i ciała [i całkowicie wyczerpał swoje siły – jako instrument Opatrzności], dotarł do wyznaczonego celu i ani trochę dalej. Mało kto, a możliwe, że nikt z jego współczesnych nie dotarłby tak daleko. Wtedy sprawę przejęła Inna Moc: Autor Opowieści (przez co wcale nie mam na myśli siebie), ‘ta wszechobecna Osoba, która nigdy nie znika i nie zostaje nazwana’ (jak to powiedział jeden z krytyków)” [z listów do A. Ronalda, 27 VII 1956 i do panny J. Burn, wrzesień 1963].

Każdy z bohaterów niesie w swej postawie jakieś przesłanie – Gandalf, tajemniczy Czarodziej, którego natury do końca nie poznajemy, w obronie towarzyszy składa w walce z Balrogiem ofiarę z samego siebie, a tym samym wyrzeka się nadziei na osobisty sukces w starciu z Sauronem – „Gandalf więc poświęcił siebie, został przyjęty, wzmocniony i odesłany z powrotem”. Obraz Gandalfa w bieli powracającego ze śmierci przypomina sceny ewangeliczne, Tolkien jednak podkreśla – „wcielenie Boga jest nieskończenie większą sprawą niż cokolwiek, o czym ośmieliłbym się napisać”. Nazywa więc Gandalfa aniołem i stawia go na czele wyprawy, by wspierał i stróżował tym, za których czuje się odpowiedzialny. Gandalf również kształtuje postawy swoich podopiecznych – widać to wyraźnie w jego rozmowie z Frodem w kopalniach Morii o ścigającym ich Gollumie. W jego usta włożona zostaje nauka Kościoła o miłosierdziu wobec tych, co nam źle czynią!

Również w osobie Aragorna dopatrzeć się można znanych symboli. Jest on uosobieniem chrześcijańskiego władcy. Jego powrót do królewskości dokonuje się na drodze służby pod postacią Obieżyświata. Obdarzony jest, podobnie jak Frodo i Gandalf, cechami Chrystusowymi – jako kolejny wzór pokory i ofiary wypełnia on swoje powołanie, jest przepowiadanym Królem, który ma powrócić, co więcej – Królem uzdrowicielem.

Bohaterowie trylogii, przystępując do walki, odpowiadają nam na pytanie, jak osiągnąć pełnię szczęścia: trzeba podjąć trud wierności głosowi swojego sumienia, odpowiadając „tak” na wezwanie Boga. Owo „tak” otwiera im drogę do łaski, która towarzyszy ich przedsięwzięciom. Kiedy po ludzku brakuje im sił, w akcję wkracza Bóg ze swoją łaską.

Dla wnikliwego widza i czytelnika dzieło Tolkiena okaże się prawdziwą kopalnią symboli i odniesień. Autor sprawia, że idąc za jego wskazówkami, po obejrzeniu filmu czy przeczytaniu książki odnosimy wrażenie, że dobrze nam jest znana przedstawiona przez niego rzeczywistość. Nie zostajemy zawieszeni w jakichś oparach bezpłodnej, nic nie wnoszącej wyobraźni, ale nowym spojrzeniem ogarniamy nasze życie, dostrzegamy, że Śródziemie to nasz świat i histo

ria zbawienia człowieka. „Mój świat nie jest światem ‘wymyślonym’, lecz wymyślonym momentem historycznym ‘Śródziemia’, w którym żyjemy” – napisał w swoich notatkach profesor. W ten sposób odkrywamy, że ta trylogia mówi również o naszym losie, o naszej współpracy z Łaską i miłosierdziem, wreszcie o naszym borykaniu się z przemijaniem czasu – śmiercią i wiecznością. Tolkien zwierza się w jednym z listów: „Prawdziwym tematem jest dla mnie coś o wiele bardziej trwałego i trudnego: Śmierć i Nieśmiertelność; tajemnica miłości do świata w sercach rasy ‘skazanej’ na trwanie w nim, dopóki nie wypełni się cała jego opowieść (...)”.

Dzieło Tolkiena, jak i sam film Jacksona mogą więc stać się pięknym narzędziem ewangelizacyjnym. Jak miał powiedzieć C.S. Lewis, przyjaciel pisarza – „wojujący ateista lub subtelny neopoganin czy agnostyk, drążąc zbyt głęboko świat Tolkiena dogrzebie się do świata prawd, których przedtem sobie nie uświadamiał. Jeśli będzie kontynuował wędrówkę śladami Drużyny Pierścienia w mroki Mordoru i jeszcze Dalej, może nawet spostrzec, że te poruszające prawdy wskazują na Prawdę najbardziej poruszającą. Zstąpiwszy do głębi, może w końcu zrozumie, że Wyprawa to w rzeczywistości Pielgrzymka”.

Niech więc film (dostępny również na kasetach video i DVD) zachęci nas do lektury Tolkiena, a jego książki do sięgnięcia po Biblię, tak byśmy potrafili włączyć się w trwającą walkę z siłami zła i nie zamienili się w orków.

Marie Mazurek

Wykorzystano materiały „Christianitas”, nr 11/12 2002.

Uprzejmie dziękujemy także firmie Warner Bros. Poland Dystrybucja Video za udostępnienie fotosów z filmu

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: