Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Protezy miłości Christianity - Articles - Młodzież
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Protezy miłości
   

Świadectwo,
Miłujcie się! 5/2003 → Młodzież



Mam 28 lat. Pochodzę z rozbitej rodziny, ojciec odszedł od nas, gdy miałem 3 latka i praktycznie wtedy utraciłem z nim kontakt.

Mimo miłości w domu wciąż mi czegoś brakowało. Od młodzieńczych lat (15-16 rok życia) wypełniałem ten brak zainteresowaniem seksem. Wydawało mi się to normalne: chłopak w wieku dojrzewania musi się jakoś „edukować”, tym bardziej że w domu był to temat tabu. Zaczynałem od rubryki erotycznej w Bravo, potem był Twój Weekend i jeszcze bardziej „ostre” gazety. W międzyczasie poznałem dziewczynę i wspólnie się edukowaliśmy, poznając swoje ciała. Po 2 latach dziewczyna znalazła sobie innego chłopaka, a ja zostałem ze swoimi gazetami... Odkryłem onanizm (ulegałem mu nawet 7 razy dziennie), gazety już mi nie wystarczały, więc zacząłem oglądać filmy porno.

Od 20. roku życia zacząłem prowadzić dyskoteki jako DJ. Porozbierane, tańczące prowokująco dziewczyny, uciechy nocnego życia – wszystko to zaczęło na mnie działać podniecająco. Po każdej dyskotece pozostawał mi onanizm w domu i wyobrażenia seksu z tymi dziewczynami, a potem uczucie strasznego upokorzenia. W międzyczasie zacząłem onanizować się w pracy. Nie była to klasyczna forma samogwałtu. Polegało to na tym, że wystarczyło samo patrzenie na taką prowokującą, tańczącą dziewczynę i pobudzenie było tak silne, że następował orgazm. Po jakimś czasie stało się to dla mnie normą – kilka razy podczas wieczoru...

Po 2 latach pracy za konsoletą dostałem pracę w najlepszym klubie w mieście, zarabiałem duże pieniądze. Gdy poczułem ich smak, zacząłem, najpierw nieśmiało, a potem już regularnie, odwiedzać agencje towarzyskie. Wszystko to było dla mnie normalne: mam pieniądze, ochotę, nikogo nie zdradzam – jest OK. Ale wciąż były to tylko protezy miłości (o czym wtedy jeszcze nie wiedziałem). Przez 2 lata straciłem na seks w agencjach około 20 tys. zł; pojawiły się w związku z tym pierwsze długi. Brnąłem tak dalej, żądając coraz mocniejszych wrażeń i doznań seksualnych. I wciąż towarzyszyło mi uczucie wielkiego upokorzenia...

W pewnym momencie pojawiła się w moim życiu dziewczyna, w której zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Paradoksalnie pierwszy raz w życiu spojrzałem na dziewczynę w kategoriach estetycznych, nie czysto erotycznych. Piszę „paradoksalnie”, bo dziewczyna była naprawdę bardzo „obdarzona”, jeżeli chodzi o warunki fizyczne. Spotkaliśmy się kilka razy i okazało się, że ona nie odwzajemnia moich uczuć. Na próżno wysyłałem prezenty, kosze kwiatów itp. Po prostu nie, i koniec.

Zacząłem się modlić o to, by być z nią (jak trwoga, to do Boga) Codziennie przesiadywałem w kościele, modliłem się i płakałem. Do Boga podchodziłem po ludzku, myśląc, że jeżeli chcę Go o coś prosić, to muszę dać coś w zamian (dziś już wiem, że jest inaczej). Powyrzucałem wszystkie materiały pornograficzne, choć przyznam, że robiłem to z pewnym żalem. Z praktyki onanizmu nie mogłem jednak zrezygnować – nie mogłem, ponieważ był to już nałóg. Chciałem, ale nie mogłem... Potrafiłem wytrzymać bez onanizmu 1 dzień, czasami 3. Po jakimś czasie nawet 1 miesiąc – ale nie dłużej...

Pewna osoba, której w żartach zwierzałem się z moich problemów miłosnych, zaproponowała, bym zamówił Mszę św. Wziąłem to na serio i zamawiałem raz w miesiącu Mszę św., prosząc o odwzajemnienie uczucia. Aby w pełni uczestniczyć w nabożeństwie, musiałem przyjmować Komunię św. Zrozumiałem, że najpierw muszę iść do spowiedzi... Tak powolutku, w pełni mojej nieświadomości, Jezus prowadził mnie do swojej owczarni.

Przełomowym momentem była dla mnie wizyta w Częstochowie. Pojechałem tam z szaleństwa. Ponieważ zamawiane Msze nie skutkowały, chciałem prosić Matkę Bożą o cud bycia z ukochaną dziewczyną. Gdy wszedłem do klasztoru i zbliżyłem się do Cudownego Obrazu, kończyła się Msza św. Na wyjście zaśpiewano pieśń maryjną Pójdźcie do mnie moje dziatki, przyszedł czas, ach przyszedł czas. Coś rzuciło mnie na kolana, zacząłem niesamowicie płakać. Potem odbyłem spowiedź z całego życia.

Od tego czasu minęły 2 lata, a ja nie popełniłem onanizmu czy innego grzechu nieczystości. Chwała Panu! To był mój czas – pojechałem prosić o tak mało, a dostałem tak dużo!

Od tamtej pory odmawiam codziennie różaniec, co wcześniej było nie do pomyślenia. Gdyby mi ktoś jeszcze 4 lata temu powiedział o tym, co dzisiaj przeżywam, to zaśmiałbym mu się prosto w twarz (a 2 lata temu to bym już „tylko” nie uwierzył).

Sporo cudów wydarzyło się jeszcze w moim życiu, między innymi Pan Bóg sprawił, że pojednałem się z ojcem i po 25 latach odzyskałem z nim kontakt. Aha, najważniejsze, nie zawsze jest kolorowo – zmagam się na przykład z brakiem pracy, pieniędzy, pokusami – mam inne problemy, ale jest przy mnie Jezus, mój Pan, i wszystko to ma już inny wymiar.

Tomek

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: