Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Antysemityzm Kościoła (3) Christianity - Articles - Karty historii Kościoła
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Antysemityzm Kościoła (3)
   

Autor: Grzegorz Kucharczyk,
Miłujcie się! 3/2004 → Karty historii Kościoła



Kłamstwa i oszczerstwa. Podziw i wdzięczność

Kwestią ściśle związaną z rzekomym antysemityzmem Kościoła są pojawiające się praktycznie od zakończenia II wojny światowej oskarżenia pod adresem papieża Piusa XII. Zarzuca mu się obojętność wobec zorganizowanej przez III Rzeszę tragedii ludobójstwa narodu żydowskiego. Nieprzypadkowo temat ten, w różnego rodzaju mediach obecny od lat niemal czterdziestu, pojawia się na nowo właśnie teraz, gdy ku końcowi ma się proces beatyfikacyjny tego papieża czasów wojny. Niektórzy pamfleciści piszą nawet o Piusie XII jako „papieżu Hitlera” (por. wydana przed paru laty książka amerykańskiego autora, Johna Cornwella, pt. Hitler’s Pope (Papież Hitlera), opublikowana również w języku polskim).

Znakomita większość publikacji oskarżających papieża o milczenie wobec masowego mordowania Żydów przez niemieckich narodowych socjalistów ma jednak niewiele wspólnego z naukową rzetelnością czy elementarną chęcią dotarcia do prawdy. Prawda o postawie Piusa XII była jednak znana już dawno, i to wśród prominentnych przedstawicieli społeczności żydowskiej. Golda Meir, pełniąca w latach 50. urząd premiera Izraela, nazwała Piusa XII „człowiekiem, któremu Żydzi tak wiele zawdzięczają”. Z kolei naczelny rabin Rzymu, nawracając się tuż po wojnie na katolicyzm, na chrzcie przyjął imię Eugeniusz (chrzestne imię Piusa XII) jako oznakę swojego głębokiego szacunku dla postawy papieża w mrocznych czasach II wojny światowej. Reprezentanci włoskich Żydów, krótko po zakończeniu światowego konfliktu, napisali na tablicy pamiątkowej w rzymskim Muzeum Wyzwolenia takie słowa: Zjazd delegatów włoskich wspólnot żydowskich, który odbył się w Rzymie po raz pierwszy od zakończenia wojny, czuje głęboki obowiązek oddać hołd Jego Świątobliwości i wyrazić uczucie wdzięczności wszystkich Żydów za okazane ze strony Kościoła dowody ludzkiego braterstwa w czasie lat prześladowań, gdy ich życie było zagrożone przez nazistowskie i hitlerowskie barbarzyństwo”.

Respekt dla postawy papieża podczas wojny wyrażany był także przez innych, znanych światowej opinii publicznej, niekatolików. Brytyjski marszałek Montgomery (anglikanin), głównodowodzący sił brytyjskich w czasie II wojny światowej, przyznawał, że nad jego łóżkiem wiszą tylko dwa portrety: Churchilla i Piusa XII.

Pius XII przeciw hitlerowskiej ideologii

Na uwagę zasługuje pomijany przez tropicieli „winy” Piusa XII fakt, że przyszły papież, jako kardynał Eugeniusz Pacelli (sekretarz stanu państwa watykańskiego i prawa ręka Piusa XI, wcześniej nuncjusz apostolski w Niemczech), wielokrotnie publicznie, jeszcze przed wybuchem wojny, dawał wyraz swojemu sprzeciwowi wobec hitlerowskiej ideologii. Piętnował jej neopogaństwo. Typowym pod tym względem był jego list do kardynała Schultego z Kolonii, z okazji obchodzonej przez tego ostatniego 25. rocznicy sakry biskupiej. W upublicznionym liście, napisanym 19 marca 1935 r., przyszły papież, nawiązując do sponsorowanego przez narodowych socjalistów ruchu pogańskiego w Niemczech (występującego pod nazwą „pozytywnego chrześcijaństwa” lub „Deutsche Glaubensbewegung”), pisał: „Jeżeli lucyferyczną pychą rozdęci powstają fałszywi prorocy i twierdzą, iż przynoszą nową wiarę... Jeżeli ich świętokradcze i gwałtowne dłonie porywają się na to, co nam i światu zsyłający Objawienie Święty Bóg w religii Jezusa Chrystusa zostawił jako nadprzyrodzony i ostateczny skarb wiary i życia... Jeżeli czyni się wysiłki oparte o kłamliwe twierdzenie, że między wiernością wobec Kościoła Chrystusowego a wiernością wobec ziemskiej ojczyzny istnieje przeciwieństwo... To wtedy bije godzina, kiedy to biskup, który jest pasterzem, a nie najemnikiem, na mocy swego urzędu i swojej przysięgi, którą od dnia swojej sakry związany jest z duszami sobie powierzonymi, winien podnieść swój głos i nieustraszenie i nieubłaganie winien powtórzyć, co powiedział Apostoł w obliczu sanhedrynu: «Sami osądźcie, czy jest słusznym więcej słuchać was niż Boga»”.

Nie można również przeoczyć wielkiego udziału kardynała Pacellego w powstaniu encykliki Mit brennender Sorge, oficjalnie potępiającej narodowosocjalistyczną ideologię. Niektórzy badacze twierdzą nawet, że ówczesny sekretarz stanu Piusa XI był jej faktycznym autorem. Swoim poglądom kardynał Pacelli pozostał wierny także po wybraniu go na godność biskupa Rzymu. Dał temu wyraz w swojej tzw. programowej encyklice Summi pontificatus, opublikowanej 20 października 1939 r., a więc gdy toczyła się już wojna, której wybuch (a tym samym męczeństwo narodu polskiego, innych narodów środkowej i wschodniej Europy, a w dalszej konsekwencji i Holocaust) umożliwił pakt między narodowosocjalistyczną III Rzeszą i komunistycznym Związkiem Radzieckim (pakt Ribbentrop-Mołotow). W tym kontekście należy odczytywać słowa encykliki: Widzą przecież wszyscy działalność szerzycieli kłamliwych haseł i doktryn, którzy albo przeczą, by prawda wiary chrześcijańskiej miała moc zbawczą, albo nie dopuszczają, by ta prawda była wprowadzana w życie ludzkie. Ich bezbożność dochodzi do tego stopnia, że nie tylko łamią tablice najwyższych przykazań Bożych, lecz w ich miejsce wprowadzają inne reguły życiowe, które są zaprzeczeniem zarówno podstaw nauki moralności, jakie zostały podane w objawieniu na górze Synaj, jak i tego Boskiego tchnienia, które płynie z Krzyża Chrystusa i z Jego słów wygłoszonych na górze. Jest rzeczą powszechnie znaną i nader bolesną, iż posiew owych błędów wydał u wielu ludzi owoce prawdziwie zabójcze. Ludzie ci uważali się za wyznawców i zwolenników Chrystusa, jak długo zażywali życia w spokoju i bezpieczeństwie. Byli to jednak chrześcijanie z imienia tylko. Skoro bowiem zaszła potrzeba wykazania siły wobec twardej przemocy, gdy trzeba było walczyć, trwać i znosić skryte i otwarte ataki – zachowali się chwiejnie, tchórzliwie i niedołężnie. Bojąc się zaś ofiar, do których są zobowiązani przez swą religię, nie mają odwagi kroczyć zbroczonymi krwią śladami Boskiego Odkupiciela”.

Zauważmy, że w tym jednym fragmencie Pius XII odrzucił lansowaną przez narodowo-socjalistycznych ideologów tezę o potrzebie zanegowania Starego Testamentu jako „żydowskiego wymysłu”. Papież potwierdził wiarę Kościoła w Boską inspirację ksiąg Starego Przymierza (w szczególności prawa danego Mojżeszowi), zapowiadających przecież przyjście Odkupiciela. Pius XII, przewidując niejako późniejsze oskarżenia wskazujące na „chrześcijańskie korzenie” nazizmu, wskazał w cytowanym fragmencie, że sprzyjającą atmosferą dla powstania i rozwoju tej ideologii nie była silna wiara, odzwierciedlona w życiu społecznym. Odwrotnie: sprzyjający klimat dla narodowo-socjalistycznych „szerzycieli kłamliwych haseł i doktryn” stworzyła wiara letnia, którą obrazuje postawa: „jestem katolikiem (chrześcijaninem), ale...”, niech tylko Kościół nie miesza się na przykład do polityki. Oto chrześcijanie z imienia, o których pisał Pius XII.

Charakterystyczne jest podobieństwo encykliki Mit brennender Sorge Piusa XI do encykliki Summi pontificatus Piusa XII. Wystarczy zwrócić uwagę na fragment, gdzie Pius XII wskazuje na najgłębszą przyczynę zła, które nie tylko zaowocowało wojną, ale również przyniosło teorię o „nadludziach” i skazanych na zagładę „podludziach”, a więc puszczającą w niepamięć prawdę o braterstwie wszystkich ludzi – dzieci wspólnego Ojca: „Współcześni ludzie, Czcigodni Bracia, dodając nowe błędy do fałszywych doktryn przeszłości, stworzyli światopogląd tak krańcowo przeciwny naturze rzeczy, że naturalną jego konsekwencją mogło być tylko zamieszanie i zniszczenie. Zaś na czoło wysuwa się zupełnie oczywisty fakt, iż najgłębszym i ostatecznym powodem zła dręczącego dzisiejsze społeczeństwa jest zaprzeczenie i odrzucenie jednolitej i dla wszystkich wspólnej normy prawości obyczajów zarówno w prywatnym życiu poszczególnych ludzi, jak i w stosunkach państwowych i międzypaństwowych, mianowicie prawo natury, które zostało zlekceważone i zapomniane. A prawo to przecież ma za swój fundament samego Boga, wszechmocnego Stwórcę i Ojca nas wszystkich, a zarazem najwyższego i najdoskonalszego Prawodawcę i najmądrzejszego, i najsprawiedliwszego Sędziego czynów ludzkich”.

Jedynie prawo naturalne (wyryte w sercu każdego człowieka przez jego Stwórcę), które nie odróżnia „moralności panów” czy „moralności aryjczyków” od „moralności żydowskich (czy słowiańskich) podludzi” – jest zdaniem Piusa XII remedium. „Albowiem, Wielebni Bracia, istotnym warunkiem powstania trwałych harmonijnych stosunków, wzajemnego zrozumienia i owocnej przyjaźni między państwami jest rzetelne uznanie i przestrzeganie przez ludy zasad i norm międzynarodowego prawa naturalnego jako regulatora ich normalnego rozwoju i działania. Otóż te zasady nakazują uszanowanie prawa każdego narodu do wolności i niepodległości, życia i możliwości rozwoju cywilizacyjnego; nakazują też wierność dla umów, zawartych i sankcjonowanych zgodnie z regułami prawa narodów”pisał Pius XII w październiku 1939 r., w czasie gdy III Rzesza i Związek Sowiecki skazały wspólnie na śmierć naród polski oraz narody bałtyckie, u progu wojny, która miała też przynieść zbrodniczą próbę „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”.

Nie słowa, ale czyny

Autorzy ciągle pojawiającego się zarzutu o „milczeniu” Piusa XII wobec mordowania Żydów przez hitlerowców nie tylko pomijają fundamentalny sprzeciw papieża (pozostającego w tym względzie w zgodności z dotychczasowym Magisterium Kościoła) wobec neopogańskiej ideologii narodowego socjalizmu, ale wychodzą z całkowicie błędnych założeń. Zakładają oni bowiem, że papież podczas II wojny światowej miał do czynienia z potęgami rządzonymi przez ludzi, dla których głos biskupa Rzymu miał wagę niepodważalnego autorytetu, którzy liczyli się z nauczaniem następcy św. Piotra, a skarceni słowem papieskim gotowi byli zawrócić ze zbrodniczej drogi „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” lub jej wspierania. Jednak lata 40. XX wieku to nie czasy średniowiecza, gdy głos papieża zmuszał cesarzy do pokuty, a całe królestwa do porzucenia sporów i udania się na wspólną krucjatę (i to – jak wiemy – nie zawsze). To nie te czasy, nie ci władcy i nie te społeczeństwa. Miał tego świadomość sam Pius XII, który na początku II wojny światowej pisał w cytowanej już encyklice: „Ludzie czasów, o których mówiliśmy wyżej [czasów Europy chrześcijańskiej w średniowieczu przyp. mój: G.K.], mieli coś, czego współcześni nie mają, a mianowicie mieli w umysłach i duszach żywą świadomość różnicy między tym, co godziwe, a tym, co niegodziwe; co wolno, a czego nie wolno, co bardzo ułatwiało możliwość zgody i porozumienia, nakładało hamulce rozbudzonym żądzom oraz otwierało i zabezpieczało drogę do honorowego układu w przedmiocie sporu”.

Poza tym protest, jeśli nie miałby on być tylko pustą deklaracją, powinien przynieść przede wszystkim pomoc ofiarom. Tymczasem istniał ważny precedens świadczący o tym, jak narodowosocjalistyczna III Rzesza reaguje na protesty katolickich biskupów w obronie prześladowanych Żydów. 26 lipca 1942 r. odczytano z ambon list biskupów holenderskich wyrażający protest przeciw trwającym prześladowaniom Żydów. Reakcją władz hitlerowskich było wzmożenie akcji deportacyjnej do obozów koncentracyjnych (w jednym z tych transportów do KL Auschwitz znalazła się św. Teresa Benedykta od Krzyża – Edyta Stein).

 Pius XII swoje protesty odnosił natomiast do losu wszystkich prześladowanych narodów przez III Rzeszę (jak wiadomo, do kategorii „podludzi” narodowi socjaliści zakwalifikowali nie tylko Żydów, ale i Słowian oraz Cyganów – także masowo eksterminowanych w obozach koncentracyjnych). 2 czerwca 1943 r. w przemówieniu do kardynałów papież powiedział: „Nie dziwcie się, Czcigodni Bracia i Drodzy Synowie, że odpowiadamy z troską szczególnie wielką na prośby tych, którzy zwracają się do nas, mając oczy pełne błagalnego niepokoju, narażeni z powodu narodowości lub rasy na jeszcze większe tragedie i na niewypowiedziane cierpienia, a czasami na przymusową eksterminację. Niech władcy narodów nie zapominają, by użyć języka Pisma Świętego, że ten, kto nosi miecz, nie może rozporządzać życiem i śmiercią ludzi inaczej jak według prawa Bożego, od którego pochodzi wszelka władza”.

Odnosząc się do kwestii ewentualnych głośnych protestów Kościoła i papieża wobec nazistowskich zbrodni, Robert Kempner, amerykański delegat do Rady Trybunału Zbrodni Wojennych w Norymberdze, stwierdził: „Wszelka próba propagandy Kościoła katolickiego przeciw hitlerowskiej Rzeszy byłaby nie tylko próbą samobójstwa, jak to oświadczył obecnie Rosenberg [główny ideolog NSDAP], ale przyśpieszyłaby egzekucję jeszcze większej liczby Żydów i księży”.

Nie brak świadectw wrogości narodowych socjalistów wobec Kościoła katolickiego podczas II wojny światowej (dość wspomnieć męczeństwo polskiego duchowieństwa). Tutaj przytoczymy jedno z nich. Martin Bormann, prawa ręka Hitlera w 1942 r., skierował do gauleiterów (zwierzchników okręgów administracyjnych, na które podzielona była III Rzesza) okólnik, w którym czytamy m.in., że: „Koncepcje narodowosocjalistyczna i chrześcijańska są nie do pogodzenia. Kościoły chrześcijańskie stawiają na ludzką ignorancję i starają się utrzymać tę niewiedzę w możliwie najszerszych środowiskach, bo tylko w ten sposób mogą zachować swą władzę. Narodowy socjalizm natomiast opiera się na podstawach naukowych... Wyeliminowane muszą zostać wszystkie struktury, które by oddziaływały w jakiś sposób na kierowanie ludem i mogłyby utrudnić lub wręcz osłabić wpływ, jaki powinien być wywierany wyłącznie przez Führera z pomocą partii narodowosocjalistycznej”.

W tej sytuacji Pius XII wybrał ewangeliczną drogę: „po owocach poznacie ich”. Nie mówił, ale za to czynił. Watykańskie archiwa są pełne świadectw o pomocy, jakie nuncjatury apostolskie oraz inne papieskie przedstawicielstwa dyplomatyczne – w takich krajach, jak Chorwacja, Węgry, Słowacja, Rumunia czy Turcja – udzieliły Żydom eksterminowanym przez narodowych socjalistów. Począwszy od interwencji u miejscowych władz, a skończywszy na pomaganiu w emigracji zagrożonych śmiercią Żydów (chociażby poprzez wystawianie fałszywych metryk chrztu). Żydowski historyk, Emil Pinchas Lapide, stwierdza jednoznacznie: „Pius XII, Stolica Apostolska, nuncjusze i cały Kościół ocalili od pewnej śmierci w czasie wojny od 700 do 850 tysięcy Żydów” (por. katolicki tygodnik Niedziela z 29 marca 1998).

 

Wdzięczność tych, którzy przeżyli

Świadomość tego faktu, jeszcze podczas trwania II wojny światowej, miały największe środowiska i organizacje żydowskie. 9 sierpnia 1944 r. delegat apostolski na Węgrzech informował Watykan, że dwie największe organizacje skupiające amerykańskich Żydów: American Jewish Committee (Komitet Żydowsko-Amerykański) oraz Committee to Save the Jews of Europe (Komitet na rzecz Ratowania Europejskich Żydów) wyraziły papieżowi Piusowi XII głęboką wdzięczność za jego zaangażowanie się w ratowanie Żydów na Węgrzech.

Rok wcześniej, w lutym 1943 r., arcybiskup Cassulo, nuncjusz apostolski w Rumunii, pisał do Watykanu: „Przywódca wspólnoty izraelskiej w Rumunii (...) przyszedł już dwa razy, by podziękować mi za opiekę i ochronę, jaką Stolica Apostolska otoczyła jego współwyznawców. Prosił mnie o przekazanie Ojcu Świętemu wyrazów wdzięczności od całej swojej wspólnoty, która w tych trudnych czasach znalazła oparcie w nuncjaturze”. W tym samym czasie przedstawiciel Stolicy Apostolskiej w Chorwacji informował Watykan, że „Rabin Zagrzebia prosił mnie o wyrażenie jego najgorętszych podziękowań dla Stolicy Apostolskiej za skuteczną pomoc w przewiezieniu grupy dzieci żydowskich”.

W podobnym duchu utrzymany był list delegata apostolskiego w Turcji (był nim wówczas ks. A. Roncalli, przyszły papież Jan XXIII), który 22 maja 1943 r. przekazywał papieżowi podziękowania społeczności żydowskiej za „pomyślny rezultat interwencji w sprawie Izraelitów ze Słowacji”.

Herzog, wielki rabin Jerozolimy, w liście skierowanym do Piusa XII w dniu 19 lipca 1943 r. dziękował Ojcu Świętemu za wysiłki na rzecz prześladowanych ludzi; wysiłki, które „wzbudziły uczucie wdzięczności w sercach milionów ludzi”. Ten sam rabin 22 listopada 1944 r. wyrażał papieżowi „swoje szczere podziękowania, a także wysoką ocenę jego postawy, tak przychylnej w stosunku do Izraela, i pomocy, tak wartościowej, udzielonej przez Kościół katolicki narodowi żydowskiemu w chwilach niebezpieczeństwa”.

Czy na tak sformułowane podziękowania jerozolimskiego rabina zasługiwałby „papież Hitlera”, „papież, który milczał”, czy raczej papież czyniący dobro wbrew wszystkim trudnościom?

Grzegorz Kucharczyk

Wskazówki bibliograficzne: szczegółową (choć zapewne niewyczerpującą) dokumentację interwencji papieskiej dyplomacji podczas II wojny światowej zawiera publikacja francuskiego jezuity, ks. P. Bleta: Pius XII i druga wojna światowa w tajnych archiwach watykańskich, Katowice 2000, ss. 215-303 (stamtąd zaczerpnięte zostały również cytaty zamieszczone w tekście). Encyklika Summi pontificatus cyt. za wydaniem z serii Wydawnictwa Dokumentów Nauki Kościoła, Londyn 1947, ss. 12-13; por. także Roczniki Katolickie, t. XIII, Poznań 1936, ss. 252-253 (tamże cytowany list kard. Pacellego do kolońskiego kardynała Schultego).

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: