Articles for Christians at TrueChristianity.Info. George W. Bush znakiem dynamizmu chrześcijan w USA Christianity - Articles - Temat numeru
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
George W. Bush znakiem dynamizmu chrześcijan w USA
   

Autor: ks. Mieczysław Piotrowski TChr,
Miłujcie się! 1/2005 → Temat numeru



Od samego początku istnienia Stanów Zjednoczonych wartości chrześcijańskie i Ewangelia odgrywają tam decydującą rolę w kształtowaniu demokracji i zasad wzajemnego współżycia.

Kiedy Europejczycy przybywają do Stanów Zjednoczonych, to największym zaskoczeniem dla nich jest religijność Amerykanów. Sondaże mówią, że przeszło 90% mieszkańców USA deklaruje swoją wiarę w Boga, a 82 % wierzy, że Jezus Chrystus jest Bogiem. W każdą niedzielę ponad jedna trzecia obywateli uczestniczy we Mszach św. lub w nabożeństwach protestanckich. Liberalne, lewicowe, nihilistyczne poglądy (promujące aborcję, homoseksualizm, eutanazję, antykoncepcję) dominują tylko wśród dziennikarzy, piosenkarzy oraz aktorów i producentów filmowych z Hollywood.

Pomimo zmasowanej nagonki liberalnych mediów przeciwko wyborowi Georga W. Busha na prezydenta Stanów Zjednoczonych wierzący Amerykanie w sposób jednoznaczny opowiedzieli się za człowiekiem, dla którego wiara w Chrystusa stanowi największą życiową wartość.

Podczas debaty telewizyjnej kandydatów partii republikańskiej na prezydenta Stanów Zjednoczonych, 13 grudnia 1999 r. w Iowa, George W. Bush zszokował swoim wystąpieniem cały świat. Prowadzący debatę postawił kandydatom pytanie: „Z jakim filozofem – myślicielem najbardziej się identyfikujesz i dlaczego?”. 

Kiedy przyszła kolej na Busha, odpowiedział bez wahania: „Z Jezusem Chrystusem”, a po chwili dodał: „Dlatego, że zmienił moje serce”. Wszyscy byli zszokowani tą odpowiedzią. Prowadzący pytał dalej: „Sądzę, że widzowie chcieliby dowiedzieć się coś więcej, a mianowicie, w jaki sposób zmienił On twoje serce?”. „To jest trudne do wyjaśnienia – tłumaczył Bush – ale kiedy oddasz swoje serce i życie Chrystusowi i przyjmiesz Go jako swego Zbawiciela, to On zmieni twoje serce, zmieni twoje życie. I to właśnie stało się ze mną”.

Dla obserwatorów sceny politycznej tego typu deklaracja wydawała się politycznym samobójstwem. Prognozy się jednak nie sprawdziły. W przeważającej części społeczeństwo amerykańskie z uznaniem i podziwem przyjęło świadectwo wiary Georga W. Busha, a także jego zdecydowane stanowisko przeciwko aborcji, eutanazji i legalizacji związków homoseksualnych. Nie pomogło histeryczne oburzenie lewicowo nastawionych polityków i mediów, które rozpętały przeciwko niemu zmasowaną kampanię. Amerykanie dwukrotnie wybrali Georga W. Busha na 43. i 44. prezydenta Stanów Zjednoczonych, gdyż mają zaufanie do człowieka, dla którego wiara i codzienna modlitwa stanowią integralną część całego jego życia. Można się nie zgadzać z wojną w Iraku, ale jedno nie podlega dyskusji: że obecnie urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych jest autentycznie wierzącym i modlącym się chrześcijaninem, który w swoich decyzjach stara się kierować zasadami Ewangelii.

Człowiek modlitwy

Jako prezydent największego mocarstwa światowego, George W. Bush przy najróżniejszych okazjach porusza tematy wiary ze szczerością i przekonaniem, w sposób dotychczas niespotykany. Mówi w publicznych wystąpieniach, bez żadnego zażenowania, o swojej wierze w Chrystusa, o wartości i mocy modlitwy, o Bożej Opatrzności czy chrześcijańskich korzeniach Ameryki. 

Wielokrotnie dawał do zrozumienia, że źródłem jego siły i inspiracją w podejmowaniu decyzji jest kontakt z Bogiem na modlitwie. W wywiadzie dla Fox News prezydent powiedział: „Modlę się codziennie i modlę się w różnych miejscach. To znaczy modlę się w moim biurze (Oval Office), w sypialni… Dużo się modlę, tak jak Duch Święty mnie inspiruje i prowadzi. Wiara jest integralną częścią mojego życia”.

Kiedy pewnego dnia kurier wszedł do prezydenckiego biura, aby doręczyć ważną przesyłkę, bardzo się zdziwił, kiedy zobaczył prezydenta modlącego się w postawie leżącej, która wyraża oddanie się Panu Bogu w całkowitej uległości i pokorze.

Współpracownicy Busha podkreślają jego wielką samodyscyplinę. Każdy prezydencki dzień jest tak zaplanowany, że jest w nim czas na pracę, modlitwę i odpoczynek. Oprócz codziennej osobistej modlitwy George W. Bush znajduje czas na studium Pisma św. Biblię podzielił na 365 fragmentów i codziennie podejmuje lekturę jednego z nich. W ten sposób w ciągu roku czyta całe Pismo św. A w ramach odpoczynku codziennie przebiega około 3 mil. Wszyscy zgodnie twierdzą, że odznacza się bardzo zdecydowanym, energicznym charakterem, ale równocześnie łagodnym i radosnym usposobieniem.

Korespondent BBC w Waszyngtonie, Justyn Webb, tak relacjonował z Białego Domu: „Nikt nie spędza tyle czasu na modlitwie co George W. Bush. Również wśród pracowników Administracji Białego Domu wyczuwa się ton modlitwy. Codziennie na korytarzach można zobaczyć urzędników niosących ze sobą Biblię”. Postawa prezydenta do tego stopnia zainspirowała pracowników Białego Domu, że spontanicznie powstały w różnych departamentach grupy modlitewne, które spotykają się co tydzień na wspólnej modlitwie. W tych spotkaniach bierze udział około 200 pracowników. Zebrania Gabinetu Prezydenckiego zawsze rozpoczynają się modlitwą, najczęściej prowadzoną przez sekretarza. Najbliżsi współpracownicy prezydenta, tacy jak na przykład: John Ashcroft, Condoleeza Rice czy sekretarz handlu Don Evans, są ludźmi głębokiej wiary.

Szacunek prezydenta do życia ludzkiego od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci, jego zdecydowanie w zwalczaniu zła na świecie – zwłaszcza po 11 września 2001 r. – jego nieustanne wezwania do współczucia i pomocy potrzebującym, a także pełna pokory wdzięczność za modlitwę w jego intencji odnowiły i ożywiły w amerykańskim społeczeństwie wzajemną solidarność oraz ducha modlitwy i wiary w Opatrzność Bożą.

Wielokrotnie George W. Bush podkreślał ważność modlitwy w historii całego narodu: „Nasz kraj został założony przez wielkich i mądrych ludzi, którzy byli biegli w języku pokory, chwały i prośby. Przez całą naszą historię w zagrożeniach i podziałach uciekaliśmy się do modlitwy. I nasz kraj został zachowany od licznych niebezpieczeństw, zła i błędów dzięki modlitwie” (Presidential Prayer Breakfast, 2001 r.).

Innym razem mówił: „Ufamy Bogu zawsze, gdyż jest naszą ucieczką i siłą, zawsze obecną pomocą w czasach doświadczeń. Wierzymy, że Ktoś większy od nas czuwa nad naszym życiem i Narodem. W dalszym ciągu pokładamy w Nim całą naszą ufność” (31 sierpnia 2002 r.).

Nie bójcie się osób wierzących

Prezydent George W. Bush swoją postawą i wypowiedziami stara się przekonać tych wszystkich, którzy się obawiają wpływów ludzi wierzących, że ich lęk jest nieuzasadniony. W wywiadzie dla Ladies Home Journal powiedział: „Nie powinniście się obawiać osób wierzących. Biblia wzywa do miłości, przebaczenia i współczucia… Właśnie te wartości stoją u podstaw mojej polityki w stosunku do AIDS i innych problemów”.

Zaraz na początku swojej pierwszej kadencji George W. Bush powołał do istnienia Biuro Inicjatyw Opartych na Wierze (Faith-Based Initiatives). W ten sposób zaangażował do wspólnego działania organizacje charytatywne i inne grupy kościelne zajmujące się rozwiązywaniem takich problemów społecznych, jak ubóstwo, narkomania, alkoholizm, pornografia, ciąże nieletnich, AIDS i inne choroby przenoszone drogą płciową. Rząd Federalny ochrania, koordynuje i wspiera pomocą finansową wszystkie organizacje kościelne zaangażowane w przezwyciężanie różnych problemów społecznych.

George W. Bush jest przekonany, że najlepsze programy rządowe do zwalczania patologii społecznych są z góry skazane na niepowodzenie, jeśli nie będzie ścisłej współpracy rządu z Kościołami, wspólnotami kościelnymi oraz organizacjami pozarządowymi. Aby program był skuteczny, powinien zmieniać postawy ludzi, ale tego same projekty i ustawy nie potrafią zrobić. „Gdyby same ustawy sprawiły, że ludzie się zmienią i zaczną się wzajemnie kochać, natychmiast bym je podpisał” – powiedział Bush. „Gdyby to zależało tylko od ilości pieniędzy, natychmiast byśmy taki »budżet miłości« uchwalili, ale prawda jest taka, że miłość rodzi się w ludzkich sercach”. Prezydent jest przekonany, że tylko otwierając się na Boga, przez wiarę i modlitwę, ludzie mogą zmienić swoje życie. W tym dziele niezastąpioną rolę pełni duchowieństwo oraz ludzie wierzący. Rząd powinien tylko wspierać i ochraniać ich religijną i społeczną działalność.

Na spotkaniu z przedstawicielami akcji charytatywnych, 15 maja 2003 r., prezydent mówił: „List św. Jakuba przypomina nam, że wiara bez uczynków jest martwa. Kochając bliźniego tak, jak sam chciałbyś być kochany, udowadniasz każdego dnia, że twoja wiara jest żywa. Przez czyny i modlitwę stworzyliście własną armię współczucia. I przez życie wiarą przynosicie nadzieję tym, którzy jej najbardziej potrzebują”…

Bush wyasygnował duże środki pieniężne na wspieranie ruchów młodzieżowych, które propagują wśród młodych Amerykanów czystość przedmałżeńską. Równocześnie wstrzymał dotacje dla organizacji promujących antykoncepcję.

W czerwcu 2003 r. George W. Bush pojechał do Ugandy, gdzie rządowy program seksualnej abstynencji przed ślubem oraz narodowa krucjata modlitwy i postu doprowadziły do radykalnego spadku zachorowalności na AIDS. Prezydent Bush ogłosił, że przeznaczył 15 mld dolarów dla krajów afrykańskich na zwalczanie epidemii AIDS. „Wierzę, że Bóg wzywa nas do działania. Jesteśmy odpowiedzialni, aby pomagać naszym bliźnim w potrzebie, bratu i siostrze w kryzysie” – powiedział przy tej okazji prezydent.

Droga wiary

Droga dojrzewania w wierze to dla Georga W. Busha bardzo trudny i długi proces. Sam stwierdził, że najważniejszym źródłem jego wiary była atmosfera głębokiej, wzajemnej miłości panująca w domu rodzinnym. Dziadkowie, Dorothy i Prescott Bushowie, oraz rodzice, Barbara i George W.H. Bushowie, byli ludźmi głęboko religijnymi, codziennie się modlili i regularnie chodzili do kościoła. Uczyli swoje wnuki i dzieci, żeby wystrzegali się egoizmu i kochali wszystkich ludzi, bez względu na ich status i pochodzenie.

George W. Bush urodził się 12 czerwca 1946 r. W pierwszych latach małżeństwa rodzice nie mieli łatwych warunków; zajmowali mieszkanie, w którym łazienkę musieli dzielić z pewną matką i córką uprawiającymi prostytucję. Jako chłopiec George był ministrantem i bardzo lubił służyć w episkopalnym kościele św. Marcina w Houston. Szkołę średnią w Andover ukończył w 1964 r. Prezydent ma jedną siostrę, Dorothy, oraz trzech braci (John, Neil i Marvil). John jest obecnie gubernatorem na Florydzie i kilka lat temu przeszedł na katolicyzm. Siostra, Robin, zmarła na białaczkę w 1953 r. w wieku 4 lat. To przede wszystkim rodzice zasiali w sercach swoich dzieci ziarno wiary w Boga przez przykład i wzajemną miłość. George napisał: „Mama z tatą kochali nas zawsze, niewzruszenie i bez pytań. Mówili o swojej miłości i żyli nią na co dzień”.

George rozpoczął studia na uniwersytecie Yale. W czasie studiów przeżył kryzys wiary. Zraził się do kapelana i przestał chodzić do kościoła. Nie rozstawał się jednak nigdy z Biblią. Był bardzo lubiany przez kolegów, kochał sport, miał powodzenie u dziewcząt, ale nadużywał alkoholu. W 1968 r. jako wolontariusz wstąpił do wojsk lotniczych. Z bardzo dobrym wynikiem ukończył szkołę pilotażu i przez dwa lata latał na myśliwcach wojskowych.

W 1977 r. George poznaje Laurę Welch. Po 3 miesiącach znajomości zakochani biorą ślub w kościele metodystycznym w Midland. W tym okresie George nadal nadużywa alkoholu, dużo pali i siarczyście przeklina. Za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu zostaje ukarany mandatem w wysokości 150 dolarów i pozbawiony prawa jazdy na miesiąc.

Przełomowym momentem w jego życiu jest spotkanie z wędrownym misjonarzem – Arturem Blessitem. Niemałą rolę odgrywają także prowadzone w 1985 r. rozmowy z kaznodzieją Billem Grahamem. Od tego momentu w codziennej modlitwie Bush zaczyna nawiązywać osobisty kontakt z Chrystusem. Pragnie Go poznawać i iść Jego śladami. Wytrwała modlitwa, regularne czytanie Pisma św. i książek religijnych (szczególnie Jamesa Dobsona) otwiera jego serce na działanie Ducha Świętego. W ten sposób dokonuje się w nim powolny proces duchowej przemiany, pogłębiania wiary i upodabniania do Chrystusa. W czerwcu 1986 r. George podejmuje decyzję całkowitego zaprzestania picia alkoholu, a kilka lat później rzuca palenie papierosów. Do dnia dzisiejszego pozostaje wierny tym postanowieniom.

W tym czasie Bush zaczął kierować się zasadą, że chrześcijanin powinien zawsze nieść pomoc potrzebującym. Zaczął więc aktywnie działać w akcjach charytatywnych różnych wspólnot religijnych. W 1988 r. jego ojciec został wybrany na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Podczas kampanii prezydenckiej zainteresowała się Georgem, pracująca w jego sztabie wyborczym, młoda i bardzo atrakcyjna kobieta. Jej propozycje George W. Bush odrzucił w sposób tak zdecydowany i ostry, że kobieta poczuła się bardzo urażona. Poskarżyła się jednemu z prominentnych polityków, że została niegrzecznie potraktowana. George odpowiedział: „Mam żonę i dlatego nie jestem nią zainteresowany. To dobrze, że czuje się źle. Najważniejsze, że zrozumiała mój przekaz”.

George W. Bush zdecydował się w 1993 r. kandydować na gubernatora Teksasu, pragnął bowiem doprowadzić do zmiany kulturowej, do zrozumienia, że wolność związana jest z osobistą odpowiedzialnością. Chciał ratować pokolenie młodzieży i uczyć, że miłość i dyscyplina idą ręka w rękę. Zdecydowanie zwyciężył w wyborach i w 1994 r. został gubernatorem Teksasu. Jako motto swojego urzędowania i służby ludziom obrał sobie tekst z Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian: „Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa... A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny” (4, 1-2). W czasie swojego urzędowania we współpracy z Kościołami i wspólnotami kościelnymi wprowadził program prewencji i zwalczania narkomanii, rehabilitacji więźniów, restrykcji dla aborcji.

W wyborach na drugą kadencję, w 1998 r., wygrywa zdecydowaną większością głosów i ponownie zostaje gubernatorem Teksasu. Podczas nabożeństwa w 1999 r. George W. Bush zaczyna roumieć, że Pan Bóg zachęca go do ubiegania się o wybór na prezydenta Stanów Zjednoczonych. To właśnie z tego okresu pochodzi jego przemówienie o wierze: „Wiara jest podstawą naszego życia. Daje nam ducha i serce, które wpływają na wszystko, co robimy. Każdego dnia daje nam nadzieję. Ukazuje nam cel naprawiania błędów, ochrania rodziny i wychowuje dzieci, ucząc je hierarchii wartości. Wiara kształtuje sumienia, abyśmy byli uczciwi również wtedy, gdy nikt nas nie widzi. Wiara zmienia życie ludzi. Wiem o tym z własnego doświadczenia, ponieważ zmieniła moje”.

George W. Bush po wygranych wyborach i objęciu urzędu prezydenckiego w 2000 r. stwierdził, że traktuje swoje życie polityczne jako drogę wiary. „Nie mógłbym rządzić, gdybym nie wierzył w Boże plany, które przekraczają wszystkie ludzkie zamiary”.

Znak sprzeciwu

Dla zdecydowanej większości Amerykanów jednoznaczna postawa wiary ich prezydenta Georga W. Busha stała się źródłem ogromnej zachęty i inspiracji. Są jednak i tacy, dla których jest ona powodem niezadowolenia czy wręcz złośliwej krytyki. Dziennikarze europejscy wielokrotnie pisali, że Bush ma obsesję na punkcie religii, że patrzy na politykę poprzez teologiczne okulary.

 Dla propagatorów nihilizmu moralnego w Europie prezydent, który broni wartości chrześcijańskich i występuje przeciwko aborcji, eutanazji oraz związkom homoseksualnym, stał się szczególnie niewygodny. Stał się on jeszcze bardziej niebezpieczny, gdy zapowiedział doprowadzenie do całkowitego zakazu aborcji i wprowadzenie do konstytucji zapisu, że małżeństwo jest ustanowionym przez Boga związkiem mężczyzny i kobiety. Przed ostatnimi wyborami w USA lewicowo-ateistyczne media w Europie rozpętały histeryczną propagandę przeciwko Bushowi. I tak na przykład w bardzo wpływowym dzienniku brytyjskim The Guardian, w przeddzień wyborów prezydenckich w USA, ukazał się artykuł Charliego Brokera, w którym autor wprost nawoływał do zamordowania Georga W. Busha. Pisał: „2 listopada cały cywilizowany świat będzie się modlił, żeby Bush przegrał. Prawdopodobnie jednak Bush wygra, rozstrzygając w ten sposób raz na zawsze o nieistnieniu Boga. Świat na kolejne cztery lata popadnie w idiotyzm, arogancję i nieokiełznaną żądzę krwi. I tutaj autor przywołuje nazwiska trzech morderców prezydentów Stanów Zjednoczonych, dodając: „Gdzie jesteście teraz, kiedy was tak potrzebujemy?” (cyt. za: Krystyna Grzybowska: Nie wystarczy dobrobyt, Rzeczpospolita z 17.11.2004 r.). To jawne wezwanie do mordu politycznego nie spotkało się z żadną reakcją „obrońców postępu i demokracji” w pogrążonej w oparach nihilizmu „cywilizowanej” Europie...

George W. Bush przy różnych okazjach, odpowiadając na głosy krytyki wojny w Iraku, wyjaśnia, że wolność nie jest czymś, co Stany Zjednoczone czy jakiś inny kraj przekazują ludziom, ale jest to dar, który Pan Bóg daje każdemu człowiekowi: „Wolność, którą sobie cenimy, nie jest darem Ameryki dla świata, ale jest to dar Boga dla każdego człowieka żyjącego na ziemi”.

W czasie oficjalnej wizyty w Chinach w grudniu 2003 r. Bush mówił o wolności religijnej. W czasie osobistych spotkań z prezydentem Chin Jiangiem Zeminem dzielił się wiarą. W czerwcu 2001 r. George W. Bush, spotykając się z rosyjskim prezydentem, nie omieszkał w czasie rozmów dotknąć także problemu wiary. Poruszony rozmową Putin zwierzył się Bushowi, że zawsze nosi prawosławny krzyż, który dała mu jego matka. Opowiedział też ciekawą historię z nim związaną. Pewnego razu w biurze wybuchł pożar, który zniszczył większość jego osobistych rzeczy. Putin kazał strażakom wrócić do spalonego pokoju i odnaleźć jego krzyż. Udało im się go znaleźć i od tej pory Putin zawsze nosi go na szyi. Całe to wydarzenie George W. Bush miał skomentować jednym zdaniem: „A więc jesteś blisko życia wiecznego”.

Po barbarzyńskim terrorystycznym ataku 11 września 2001 r. w spontanicznym przemówieniu prezydent Bush cytował Pismo św.: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12, 21) i mówił: „Znaki Boże nie zawsze są takie, jakich oczekujemy. Z tej tragedii nauczyliśmy się, że Boże plany nie zawsze są naszymi. Bóg jednak zapewnia nas: »We wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym«” (Rz 8, 37-39).

Nawiązując do dramatycznych wydarzeń z 11 września, kilka miesięcy później mówił: „Wiemy, że cierpienie jest czasowe, a nadzieja wieczna. Wiara uczy pokory, a przez nią tolerancji. Kiedy rozpoznaliśmy w sobie obraz Boga, powinniśmy rozpoznać go w każdej ludzkiej istocie…

Wiara ukazuje rzeczywistość zła. Pewne czyny i wybory na ziemi mają konsekwencje w wieczności. Zawsze i wszędzie złem jest zabijanie niewinnych. Zawsze i wszędzie złem jest okrucieństwo i nienawiść, zniewolenie i ciemiężenie. Zawsze i wszędzie dobrem jest życzliwość i sprawiedliwość, obrona każdego ludzkiego życia i oddanie swojego życia za przyjaciół… Wiara pokazuje nam drogę oddania siebie i taką miłość bliźniego, jaką byśmy sami chcieli być kochani. W służbie innym znajdujemy głębokie ludzkie spełnienie. Jeżeli czyny miłości bliźniego będą zwielokrotnione, nasz naród stanie się bardziej przyjaznym miejscem dla słabych, i lepszym miejscem dla tych, którzy cierpią i są strapieni… Wiara nie obiecuje, że nie będzie cierpienia, ale obiecuje obecność łaski. Wtedy na każdym kroku jesteśmy spokojni, wiedząc, że cierpienie kształtuje wytrwałość, a wytrwałość tworzy charakter i rodzi nadzieję, która zawieść nie może” (7 lutego 2002 r.).

Zdecydowane i odważne wyznawanie wiary w Chrystusa przez przeważającą większość Amerykanów oraz przez ich prezydenta Georga W. Busha jest przykładem i zachętą dla wszystkich chrześcijan w Europie, aby nie pozwalali zawłaszczać Europy nihilistom i ateistom, aby z wielką determinacją i odwagą bronili jej chrześcijańskiego dziedzictwa, a w wyborach popierali ludzi kierujących się zasadami Ewangelii. Stanie się tak tylko wtedy, gdy przez wytrwałą modlitwę i sakramenty nawiążą osobisty kontakt z Chrystusem.

Źródła: www.whitehouse; Dawid Aikman: A Man of Faith, W Publishing Group 2004; Thomas M.: Freiling, George W. Bush on God and Country, Allegiance Press 2004; Stephen Mansfield, The Faith of George W. Bush, Jeremy P. Tarcher, Penguin 2003.

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: