Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Kościół w Wietnamie - droga nadziei Christianity - Articles - Karty historii Kościoła
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Kościół w Wietnamie - droga nadziei
   

Autor: Grzegorz Kucharczyk,
Miłujcie się! 2/2009 → Karty historii Kościoła



Męczeństwo od samego początku

Chrześcijaństwo przyszło do Wietnamu w XVI w., dzięki działalności misyjnej katolickich zakonów (przede wszystkim jezuitów), które w I połowie tego stulecia szerzyły Ewangelię na przylegających do Indochin obszarach Azji Południowo-Wschodniej (Filipiny, Moluki, południowe Chiny). Swoją wymowę ma fakt, że pierwsza historyczna wzmianka o obecności katolików w Wietnamie pochodzi z 1533 r. i została podana w starowietnamskiej kronice obwieszczającej, że właśnie w tym roku został promulgowany dekret królewski zakazujący na obszarze Wietnamu wyznawania wiary w Chrystusa (kronika wzmiankuje nawet imię misjonarza – Ignacego – który był odpowiedzialny za to „przestępstwo”).

Przez następne trzy stulecia dzieje Kościoła w Wietnamie są analogiczne do tych, które były udziałem katolików w tym czasie w tym regionie świata (Chiny lub Japonia). A więc prześladowania, przerywane krótkimi okresami tolerancji dla chrześcijaństwa. Ocenia się, że do początku XIX w. życie za Chrystusa oddało ponad 130 tysięcy wietnamskich katolików. Między 1625 a 1886 rokiem różni wietnamscy władcy wydali ponad 50 antychrześcijańskich edyktów. Najkrwawsze prześladowania dotknęły Kościół w Wietnamie w okresie panowania Minh Manga (1820 – 1840), nie bez przyczyny zwanego „Neronem Indochin”.

Kościół powszechny w swoim martyrologium zachował pamięć również o wietnamskich męczennikach. 19 czerwca 1998 r. Ojciec Święty Jan Paweł II wyniósł na ołtarze 117 świadków Chrystusa z Wietnamu, którzy własną krwią dali świadectwo trwania przy Panu. Są wśród nich zarówno duchowni (8 biskupów oraz 50 księży), jak i osoby świeckie (41 mężczyzn i jedna kobieta).

Znana chrześcijanom od czasów rzymskich prześladowań prawda o tym, że „krew męczenników jest posiewem Kościoła”, miała swoje odniesienie również do wietnamskiego Kościoła. Mimo prześladowań Kościół ten ciągle wzrastał. W roku 1668 zostali wyświęceni pierwsi wietnamscy księża. Na początku XIX w. istniała struktura kościelna (z trzema diecezjami). W 1933 r. papież Pius XI konsekrował pierwszego wietnamskiego biskupa (Jan Chrzciciel Nguyen Ba Tong).

Podobnie jak w przypadku męczeńskiego Kościoła w Japonii (por. wcześniejszy artykuł w Miłujcie się!), również Kościół w Wietnamie doświadczył w okresie prześladowań szczególnej obecności i opieki Matki Bożej. Największe sanktuarium maryjne w Wietnamie znajduje się w miejscowości La Vang (środkowa część kraju). Podczas kolejnego z krwawych prześladowań Kościoła (w latach 1798 – 1801) wierni szukali schronienia w dżungli nieopodal tego miejsca. To były wietnamskie katakumby, w których wietnamscy katolicy, przymierający głodem, modlili się, oczekując na śmierć z rąk oprawców. Pewnego dnia modlącej się wspólnocie ukazała się Matka Boża, obiecując rychłe wyzwolenie tym, którzy nie ustaną w modlitwie.

Zgodnie z obietnicą Maryi prześladowania ustały w 1802 r. W roku 1820 na miejscu objawień wybudowano pierwszą kaplicę, która została zniszczona w 1885 r., podczas kolejnej fali prześladowań. W 1928 r., w obecności ponad 20 tysięcy pielgrzymów, konsekrowany został w Le Vang kościół, który w roku 1961 mocą decyzji Stolicy Apostolskiej został podniesiony do rangi bazyliki mniejszej. W tym czasie Wietnam był już politycznie podzielony na komunistyczną Północ oraz demokratyczne Południe. Organizowane co trzy lata ogólno­narodowe pielgrzymki do Pani z Le Vang były widomym świadectwem jedności wszystkich Wietnamczyków.

 

Komunistyczna reedukacja

W 1954 r. skończyło się francuskie panowanie w Indochinach. Na północy Wietnamu rozpoczęło się w tym samym czasie panowanie reżimu komunistycznego; południe kraju obroniło się (na razie) przed komunistyczną inwazją; od lat 60. XX wieku cieszyło się ono ponadto militarną pomocą Stanów Zjednoczonych. Komunistyczna dyktatura oznaczała dla Kościoła wietnamskiego (do 1975 r. tylko na Północy) początek nowego okresu prześladowań. Wietnamscy komuniści postępowali według scenariusza sprawdzonego zarówno w Europie, jak i w Azji (Chiny). Próbowali więc rozbić Kościół od środka, usiłując stworzyć posłuszny władzom tzw. Kościół patriotyczny (przygrywką do tego był utworzony w 1955 r. Komitet Patriotycznych i Miłujących Pokój Katolików).

Kiedy przedsięwzięcie to, wskutek niezłomnego posłuszeństwa Kościoła w północnym Wietnamie wobec Stolicy Apostolskiej, spaliło na panewce, władze komunistyczne przystąpiły do drugiego etapu swojej antykatolickiej polityki: otwartych prześladowań. Wszystko odbywało się pod pretekstem „reformy rolnej” przeprowadzanej na przełomie 1955 i 1956 r. Kościół, mający w swoim posiadaniu szereg nieruchomości i obszarów rolnych (z których dochód szedł na utrzymanie katolickich szkół, sierocińców i innych inicjatyw charytatywnych), został określony przez władze jako „obszarnik”. W wyniku owej „reformy rolnej” stracono ok. 170 tysięcy osób, w tym wielu katolików (świeckich i duchownych).

W następnych latach władze komunistycznego Wietnamu Północnego kontynuowały politykę represji. Księża, którzy wcześniej nie zbiegli do Wietnamu Południowego, musieli się liczyć z więzieniem i śmiercią. Taki właśnie los spotkał redemptorystę o. Marcela Nguyen Tan Vana, który w przeciwieństwie do większości swoich współbraci pozostał w Hanoi (stolica komunistycznego Wietnamu). W maju 1955 r. o. Marcel został aresztowany, bez podania żadnych powodów. Cztery lata później zmarł w komunistycznym więzieniu. Podobnie jak o. Clement Pham – aresztowany w 1962 r., zmarły z wycieńczenia w więzieniu w roku 1970.

Wietnam Południowy, chroniony do 1975 r. przez armię amerykańską, oferował azyl prześladowanym przez komunistów wietnamskim katolikom. Wszystko zmieniło się po 30 kwietnia 1975 r. W tym dniu sukcesem: zdobyciem Sajgonu (stolicy Wietnamu Południowego), zakończyła się agresja komunistycznej Północy na demokratyczne Południe. Ostatnie amerykańskie oddziały opuściły wówczas Wietnam. Zakończyła się tzw. wojna wietnamska – tak bardzo zmistyfikowana na skutek działań komunistycznej
propagandy oraz idących w ślad za nią produkcji Hollywood. Mistyfikacja owa polegała na tym, że agresora (tj. komunistyczną Północ) przedstawiano jako ofiarę, a ofiarę agresji (tj. Południe) i jej sojuszników (Amerykanów) jako napastników. Tymczasem po 1975 r. dla wszystkich Wietnamczyków – a zwłaszcza dla tych z południa kraju – rozpoczęła się noc komunistycznej dyktatury. Żadna z gwiazd Hollywood, tak gorąco protestujących przeciwko wojnie wietnamskiej, nie pamiętała już o ponad 100 tysiącach ofiar tzw. obozów reedukacyjnych utworzonych przez komunistów po 1975 r. na południu Wietnamu. Nie było na ulicach zachodnich miast protestów w obronie uchodźców, tzw. boat people, którzy tysiącami uciekali na małych łódkach z komunistycznego Wietnamu. Ocenia się, że do 1987 r. liczba „boat people” osiągnęła wielkość 600 tysięcy osób, z czego niemal połowa zginęła na morzu. Wielu z nich (podobnie jak wiele ofiar „obozów reedukacyjnych”) to chrześcijanie z Wietnamu Południowego.

Po 1975 r. komunistyczny reżim rozciągnął antykatolicką politykę również na świeżo zdobyte Południe. Także tutaj (też bez powodzenia) próbowano manewru z tzw. Kościołem patriotycznym (krótko po zdobyciu Sajgonu komuniści utworzyli „Komitet Solidarności Wietnamskich Katolików” i sponsorowali wydawanie prorządowego pisma Katolicy i Lud). Intencje władz stały się czytelne, gdy w 1976 r. polecono, by w „patriotycznym Kościele” nie odmawiano podczas Mszy św. modlitwy w intencji papieża. Po tym fakcie Komitet umarł śmiercią naturalną.

Kardynał męczennik

Znakomita większość kapłanów, którzy do 1975 r. pracowali w Wietnamie Południowym, po opanowaniu tego kraju przez komunistów stanęła wobec losu, który był udziałem ich współbraci po roku 1954 na północy: więzienie (zwane najczęściej „obozem reedukacyjnym”, położonym głęboko w dżungli), które często kończyło się śmiercią.

Taki los spotkał m.in. biskupa Francisa Xaviera Nguyen Van Thuana. W latach 1967 – 1975 był on biskupem w diecezji Nha Trang. 24 kwietnia 1975 r. (a więc sześć dni przed opanowaniem Sajgonu przez komunistów) został mianowany przez papieża Pawła VI arcybiskupem – koadiutorem Sajgonu. Cztery miesiące później został wtrącony do więzienia za udział w „szpiegowskim spisku” (tak bowiem komuniści odczytali wspomnianą papieską nominację).

Przez 13 lat biskup Nguyen Van Thuan był więźniem komunistycznego „obozu reedukacyjnego”, z czego 9 lat spędził w całkowitym odosobnieniu. Został uwolniony w listopadzie 1988 r. i wydalony z kraju. Przybył do Rzymu, gdzie papież Jan Paweł II postawił go na czele Papieskiej Rady „Iustitia et Pax”. W roku 2001 Ojciec Święty wyniósł go do godności kardynalskiej. Jak wiadomo, kardynalska purpura przypomina o gotowości do męczeństwa. W przypadku tego kardynała był to raczej opis historii jego życia.

Kardynał Nguyen Van Thuan mówił: „Męczennicy nauczyli nas mówić »tak«: »tak« bezwarunkowe i bezgraniczne dla miłości Pana; ale równocześnie nauczyli nas mówić »nie« dla próżności, kompromisu niesprawiedliwości – nawet usprawiedliwianej potrzebą ratowania własnego życia”. Życie tego wietnamskiego kardynała było właśnie takim „tak” powiedzianym Chrystusowi.

W swoich wspomnieniach, zatytułowanych Droga nadziei, kardynał wspominał, że „(…) pewnej nocy w głębi swojego serca usłyszałem głos mówiący do mnie: »Czemu się niepokoisz? Musisz rozróżnić pomiędzy Bogiem i dziełami Bożymi, a więc tym wszystkim, co już uczyniłeś i zamierzasz uczynić – czyli wizytami duszpasterskimi, formowaniem seminarzystów i zakonników, budowaniem szkół i ewangelizowaniem. Wszystko to jest wspaniałym dziełem, dziełem Bożym, ale nie jest Bogiem! Jeśli Bóg chce, byś wszystko to porzucił i powierzył te dzieła Jego rękom, zrób tak i zaufaj Mu. Bóg wykona tę pracę nieskończenie lepiej niż ty, powierzy tę pracę innym, zdolniejszym od ciebie. Ty tylko musisz wybrać między Bogiem a Jego dziełami”.

Życie przyszłego kardynała w komunistycznym więzieniu było wspaniałym świadectwem wielkiej wiary w moc Eucharystii. Po latach abp Nguyen Van Thuan pisał: „(…) w samotności pustyni, w mrokach więzienia skieruj się ku ołtarzom całego świata, na których Chrystus ofiarowuje się jako ofiara; ofiaruj siebie. Twoje serce przepełni się odwagą i pociechą”. Mimo nieludzkich warunków panujących w więzieniu biskup nie zaprzestał odprawiania Najświętszej Ofiary. Za ołtarz służyło mu małe pudełeczko; wino (przemycone do więzienia jako „lekarstwo na żołądek”) i wodę trzymał w swoich dłoniach podczas odprawiania Mszy, a konsekrowane hostie okryte chusteczkami były później przedmiotem adoracji jego i współwięźniów.

Ten przykład heroicznej wiary przyniósł jeszcze w więzieniu wspaniałe owoce w postaci nawróceń jego niechrześcijańskich towarzyszy niedoli (np. buddystów). Jak wspominali potem strażnicy więzienni, biskup Nguyen Van Thuan nikomu, nawet swoim prześladowcom, nie okazywał nienawiści czy nawet niechęci. I podobnie jak tylu wietnamskich męczenników przed nim, również on zwracał się o pomoc do Matki Bożej. Jak wspominał: „(…) trudne lata w więzieniu mijały bardzo powoli. Cierpiąc upokorzenia i porzucenie, szukałem wsparcia i nadziei w miłości Maryi, naszej Przenajświętszej Matki. I we wstawiennictwie wspaniałych sług Maryi – św. Ludwika de Montfort, św. Jana Bosco i św. Maksymiliana Kolbe – oni byli moimi towarzyszami na drodze nadziei. Inspirowali mnie i dali niezachwianą ufność w miłości Maryi, Królowej Apostołów i Męczenników”.

W więzieniu biskup Nguyen Van Thuan zawierzył swoje życie Matce Bożej. W Jej święto (15 sierpnia 1975 r.) rozpoczął 13. rok życia w więzieniu, a w inne Jej święto – 21 listopada 1988 r. (święto Ofiarowania Maryi) wyszedł na wolność. W roku 2002 kardynał męczennik zakończył swoje życie. Podczas Mszy pogrzebowej Jan Paweł II nazwał go „świetlistym przykładem chrześcijańskiej wiary, aż do męczeństwa”. Jako o heroicznym świadku nadziei wspominał o nim w swojej encyklice Spe salvi Benedykt XVI. Niedawno zaś Stolica Apostolska poinformowała o rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego tego wietnamskiego kardynała.

Trudna teraźniejszość

Na początku XXI w. katolicka społeczność w Wietnamie liczy ok. 8 milionów osób (na populację 82 milionów) i jest najliczniejszą, po filipińskiej, katolicką wspólnotą w Azji Południowo-Wschodniej. Nie oznacza to, że skończyły się dla wietnamskiego Kościoła trudne czasy. Rządzący Wietnamem komuniści ciągle bowiem próbują ingerować w wewnętrzne sprawy Kościoła, kwestionując na przykład dokonywane przez Rzym nominacje biskupie (np. w 2003 r. władze w Hanoi oficjalnie oprotestowały kardynalską nominację dla abp. Jeana-Baptiste’a Pham Minh Mana). Mnożą się ponadto rozmaite administracyjne szykany wymierzone zarówno w świeckich, jak i duchownych (widać to szczególnie przy okazji restrykcyjnej polityki władz wobec prasy czy edukacji katolickiej). Latem 2008 r. policja brutalnie rozpędziła wiernych zgromadzonych na modlitwie w miejscu dawnego klasztoru Redemptorystów – miejscu, które było świadkiem męczeństwa wietnamskich zakonników. Z tej okazji reżimowa prasa nazwała modlących się katolików mianem „kryminalistów”. Ale Kościół męczenników nie może zginąć.

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: