Articles for Christians at TrueChristianity.Info. Techniczny problem teorii ewolucji Christianity - Articles - Wiara i nauka
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Techniczny problem teorii ewolucji
   

Autor: Mirosław Rucki,
Miłujcie się! 4/2010 → Wiara i nauka



W naszych podręcznikach, w telewizji, encyklopediach i w potocznym myśleniu ciągle przewija się pojęcie ewolucji biologicznej – procesu, w wyniku którego samoistnie powstały skomplikowane istoty żyjące. Kłopot polega na tym, że technicznie proces ewolucji biologicznej jest niemożliwy.

Podam bardzo prosty przykład: narząd widzenia, czyli oko. Ewolucjoniści zbywają zagadnienie ewolucji oka za pomocą prostego schematu, dostępnego nawet w Wikipedii (zob. rysunek). Wyjaśnienie do schematu jest następujące: „Według biologów tak mogła wyglądać ewolucja oka człowieka. Początkowo w naskórku pojawiła się plamka światłoczuła, która pozwalała prymitywnemu strunowcowi pełznąć w kierunku światła. Potem losowa mutacja doprowadziła do powstania wgłębienia, które zwiększyło dokładność w określaniu kierunku źródła światła. W kolejnym etapie naskórek przesłonił prawie całe światło pozostawiając tylko mały otwór...”.

Fajne, nie? „Pojawiła się plamka światłoczuła, która pozwalała prymitywnemu strunowcowi pełznąć w kierunku światła”. Chciałbym to zobaczyć. Samoczynne bowiem „pojawienie się plamki światłoczułej” musiałoby być cudem, chyba że nastąpiło w wyniku Aktu Stworzenia. Nie uważamy bowiem za cud tego, że inżynierowie stworzyli kamery cyfrowe. Prawdziwym cudem byłoby, gdyby powstały one same, bez udziału inżynierów...

Co to jest owa „plamka światłoczuła”? Jakiś drobiazg, prawda? Przeczytajmy jednak, jak następuje przetwarzanie sygnału świetlnego w sygnał elektroniczny, odbierany potem przez mózg (pomińmy kwestię analizy informacji, jaka się odbywa w mózgu). Profesor Michael Behe opisuje to następująco:

„Gdy światło pada na siatkówkę, foton oddziałuje na cząsteczkę zwaną 11-cis retinal, która reorganizuje się w ciągu kilku pikosekund do trans-retinal. Zmiana kształtu tej cząsteczki wymusza zmianę kształtu proteiny, rhodopsin, z którą jest ona ściśle związana. Metamorfoza proteiny zmienia jej właściwości. Otrzymuje ona nazwę metarhodopsin II i przylega do innej proteiny, zwanej transducin. Przed uderzeniem w metarhodopsin II transducin ściśle wiązał małą cząsteczkę zwaną GDP. Kiedy transducin działa na metarhodopsin II, GDP odpada i wtedy inna cząsteczka, zwana GTP, przylega do transducin”.

Nie będę udawał: ja również nie rozumiem tego opisu, mimo że dokładnie go przetłumaczyłem z angielskiego źródła. Nie mam jednak kompleksów, niewielu bowiem jest specjalistów, którzy dokładnie wiedzą, jak to działa. Mimo to mamy ogromną liczbę biologów, którzy są przekonani, że ten skomplikowany układ przetwarzania sygnału świetlnego (czyli fali elektromagnetycznej o ściśle określonej częstotliwości) powstał samoistnie, w procesie ewolucji. Co więcej, ludzie ci są przekonani, że w wyniku „przypadkowych mutacji” układ ten się rozwijał i ewoluował w coraz to nowsze, coraz bardziej skomplikowane struktury. Jednak żaden element tej struktury oka, wytworzony przez ewolucję bez jednoczesnego wytworzenia wszystkich pozostałych, nie mógłby funkcjonować. Istnienie i przekazywanie potomstwu przez miliony lat tylko fragmentów oka jest sprzeczne ze znanymi faktami i nawet z samą teorią ewolucji.

Ale zastanówmy się jeszcze, co to są te magiczne „przypadkowe mutacje”? Na nich trzyma się obecnie teoria ewolucji, ponieważ każde dziecko wie, że informacja o budowie komórek, tkanek, organów i całych organizmów jest zakodowana w genach – a zmiany w genach nazywane są mutacjami. Problem techniczny jednak tkwi w tym, że geny są nośnikiem informacji, a tam, gdzie mamy do czynienia z informacją, nie ma mowy o przypadkowości. W tym miejscu teoria ewolucji jest absolutnie bezradna. Nie istnieje bowiem żaden naturalny proces, który tworzyłby informację. Widać to na przykładzie kamienia, znalezionego niedawno w Nazarecie (zob. zdjęcie). Jego powierzchnia jest pokryta różnymi wgłębieniami, bruzdami i rysami, wśród których wyraźnie można odczytać greckie litery, układające się w słowa: XPE MAPIA (skrót od „Zdrowaś Maryjo”).

 

Żaden normalny człowiek nie będzie twierdził, że początek „Pozdrowienia anielskiego” powstał na tym kamieniu sam w wyniku milionów lat erozji. Jest to bowiem informacja, zakodowana w pewnym systemie językowym, zrozumiałym dla użytkowników greki, za pomocą konkretnych liter – nośników informacji. Przypadkowe powstawanie bruzd nie ma nic wspólnego z kodem językowym oraz informacją, którą się przekazuje za pomocą tego kodu. Ktoś, kto nie zna języka greckiego, nie mógłby ani napisać, ani odczytać tych ośmiu liter w tej kolejności. Przypadek jest wykluczony.

Dokładnie to samo dotyczy kodu genetycznego. Jest to informacja, zakodowana w cząsteczkach DNA i w dodatku zaopatrzona w układy odczytujące tę informację i wykorzystujące ją do budowania białek, komórek, tkanek itp. Mimo że zarówno aminokwasy, jak i białka mogą powstawać samoczynnie, informacja samoczynnie powstawać nie może. Tym bardziej w zestawie z czytnikami tej informacji oraz układami wykonawczymi, budującymi na jej podstawie białka i komórki.

Osiem liter na poszarpanym kamieniu świadczy o wierze pierwszych chrześcijan w Zwiastowanie Anielskie, które miało miejsce w Nazarecie. Miliony gigabajtów informacji, zakodowanej w genach istot żywych, świadczą o inteligencji Stwórcy, który swoim słowem powołał materię do istnienia, uporządkował ją i ożywił. Odczytując tę informację, odkrywamy jakby podpis Boga Stwórcy, jak napisano: „To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy” (Rz 1, 19-20).

„Choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych, stali się głupimi” (Rz 1, 21-22). Wybierając nie-Boga, człowiek jest zmuszony do negowania najbardziej oczywistych faktów i trzymania się teorii, która niewiele wyjaśnia i niewiele ma wspólnego z nauką...

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w lutym 2012 r.


Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku


Top

Poleć tę stronę znajomemu!


Przeczytaj teraz: