Chrześcijańska biblioteka. Orędzie Glorii Polo. Końcowe pytanie. Chrześcijaństwo, katolicyzm, ortodoksja, protestantyzm. Orędzie Glorii Polo.
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Końcowe pytanie
   

Spis treści: "Orędzie Glorii Polo"


Na końcu Pan spytał mnie: Jakie duchowe skarby Mi przynosisz?” Pomyślałam sobie: „Jakie duchowe skarby ma na myśli?” Stałam przecież przed Nim z pustymi rękami, nie miałam nic, zwisały mi po prostu, nic w nich nie trzymałam ani nie robiłam niczego. I w tej chwili słyszę, jak mówi do mnie: „Co z tego, że miałaś dwa mieszkania własnościowe, że niektóre mieszkania były twoją własnością, że niektóre gabinety mogłaś nazwać swoimi? Na co ci się zdało, że uważałaś się za wysoce wyspecjalizowanego stomatologa, który odniósł wiele sukcesów? Mogłaś przynieść pyłek kurzu z cegły jednego z twoich budynków. Masz może przy sobie swój wypchany portfel albo swoją grubą książeczkę czekową?”

A kiedy potem spytał mnie: „Co uczyniłaś z talentami, które ci dałem?”Pomyślałam sobie: „Jakie talenty ma na myśli? Co chce przez to powiedzieć?” I nagle zrozumiałam. Uświadomiłam to sobie. Tak, otrzymałam zadanie, zadanie, by bronić i szerzyć „Królestwo miłości”, „Królestwo Boże”.Po prostu całkowicie zapomniałam, że posiadałam duszę, a jeszcze mniej pamiętałam o tym, że otrzymałam również talenty. I zupełnie nie byłam świadoma, że jednym z tych talentów była zdolność do bycia narzędziem Miłosierdzia Bożego, Jego miłosiernej ręki. Tak oto nie zdawałam sobie ponadto sprawy, że całe dobro, którego zaniechałam i nie uczyniłam, sprawiało Bogu wielki ból i przysporzyło Mu wiele trosk.

Konfrontował mnie z tyloma różnicami w moim życiu: Ile dobra mogłaś uczynić dzięki tej dużej ilości pieniędzy, które wyrzucałaś na kosmetyki. Na co zdały ci się twoje diety, które cię opanowały, którymi zamęczałaś swe ciało i spowodowałaś bulimię oraz anoreksję? Uczyniłaś z siebie samej i ze swego ciała bożka – „złotego cielca”. I co ci teraz po tym? Robiłaś wiele prezentów, to prawda, ale czyniłaś to tylko po to, aby ci dziękowano, mówiono o tobie, jak jesteś dobra. Swoją dużą ilością pieniędzy manipulowałaś wszystkimi, aby ci wyświadczali przysługi. Powiedz Mi, co teraz przynosisz dla wieczności? Gdy cię ostatnio nawiedziłem bankructwem, nie była to kara, jak sobie myślałaś, a błogosławieństwo. Owe bankructwo miało cię uwolnić od twojego własnego bożka – twojego „złotego cielca”, któremu służyłaś. To bankructwo miało cię do Mnie przyprowadzić. Ty jednak buntowałaś się, broniłaś i nie chciałaś opuścić swojej wysokiej pozycji w społeczeństwie, zniżyć się. Klęłaś, pomstowałaś i szalałaś, ty, niewolnica pieniędzy, niewolnica mamony. Sądziłaś, że wszystko potrafisz, że sama możesz uczynić coś swoim wysiłkiem, pilnością i zaangażowaniem. Myślałaś, że potrafisz wszystko lepiej od innych. Nie! Spójrz, ile jest wykształconych osób, absolwentów, którzy tak samo starali się jak ty, nawet lepiej i pilniej, mimo to nie osiągnęli tego samego co ty. Tobie więcej dano i dlatego więcej się od ciebie zażąda.”

Wiedzcie, że musiałam zdać Bogu sprawę z każdego ziarenka ryżu, które zmarnowałam. Z całej żywności, którą wyrzucałam do kosza. W „Księdze życia” ujrzałam też, jak razu pewnego jako dziecko potajemnie wyrzuciłam fasolę, którą dostałam na obiad, ponieważ nie lubiłam jej. Byliśmy wtedy bardzo biedni. Gdy moja matka zobaczyła pusty talerz, myślała, że dlatego tak szybko zjadłam, ponieważ byłam głodna. Rezygnowała z własnej porcji, sama nie jadła i dawała mi swoją część, ponieważ sądziła, że byłam tak głodna. Często nie jadła, ponieważ dawała każdemu biednemu, który zapukał do drzwi. Nikt nigdy tego po niej nie zauważył, nigdy nie miała na pokaz zgorzkniałej miny, wręcz przeciwnie, zawsze się uśmiechała.  

Pan pokazał mi, jak ja później, gdy miałam już wiele pieniędzy, wydawałam przyjęcia, zapraszałam gości i było wiele jedzenia – i jak potem więcej niż połowa wyrzucana była do kosza na śmieci. A dookoła mnie było tak wiele biednych i głodnych ludzi; w ogóle nie miałam wyrzutów sumienia. Pan dodał i prawie to wykrzyczał: „Byłem głodny!” Dał mi odczuć Jego ból z powodu potrzeby swoich dzieci i obojętności tych, którzy mogliby pomóc, a nie czynią tego. Ukazywał mi dalej, ile rzeczy miałam w swoim domu; fajne rzeczy, drogie markowe rzeczy, najlepsze ubrania, elegancka bielizna, wszystko najlepszej jakości. I powiedział mi: „Byłem nagi w twoim bliźnim, a ty miałaś pełne szafy i żyłaś w zbytku, miałaś tak wiele rzeczy i niektórych wcale nie używałaś.”

Widząc zawsze, że znajomi mieli to i tamto, czego ja jeszcze nie posiadałam albo co było lepsze od tego, co sama miałam, byłam zazdrosna i kupowałam sobie coś jeszcze lepszego. Chciałam mieć zawsze najlepsze rzeczy, gdyż byłam zazdrosna. Przykład: spoglądanie przez płot do ogrodu sąsiada powoduje w nas zazdrość. Jest także grzechem, gdy człowiek świadomie wzbudza zazdrość u innych, albo szczególnie się cieszy, gdy ktoś staje się zazdrosnym z powodu naszego postępowania.

Pan powiedział mi: „Byłaś dumna, porównywałaś się zawsze z innymi, którzy byli w lepszej sytuacji niż ty. Bogacze! Nie troszczyłaś się o tych, którzy żyli w niższej warstwie społecznej. Będąc ubogą szłaś dobrą drogą, gdyż wtedy dawałaś z serca, nawet te rzeczy, które były tobie potrzebne”. Pan ukazał mi, że to się Mu spodobało. Jak wtedy, gdy moje nowo zakupione tenisówki podarowałam chłopcu z ulicy, ponieważ ten nie miał żadnych butów. Mój ojciec z trudem zdobył pieniądze na zakup tych butów i zrobił wielką awanturę. Był strasznie wściekły. Mieliśmy tak mało rzeczy do przeżycia, a ja poszłam i podarowałam moje buty. To można zrozumieć… Ale z punktu widzenia Pana było to w porządku. Mimo że byliśmy w trudnej sytuacji, Bóg wylewał na nas wiele błogosławieństw. Ukazał mi, ile łask miał dla mnie przygotowanych, gdybym nie porzuciła Jego drogi i pomogła wielu ludziom. Powiedział: „Oświecałem cię i pokazywałem ci, jak mogłaś im pomóc. Nie spotkało by ich zło, które pociąga za sobą negatywne konsekwencje.” Bóg bierze nas bardzo poważnie. Dalej pokazał mi: „Popatrz, ten młody człowiek nie popełniłby samobójstwa, gdybyś się za niego pomodliła, i ta osoba nie umarłaby z powodu opuszczenia, gdybyś się pomodliła; znalazłaby wyjście z tej sytuacji.”

Ja jednakże nie dopuściłam nigdy do tego, aby Duch Święty mnie dotknął. Nie poruszała i nie wzruszała mnie czyjaś potrzeba. Moje serce było skamieniałe. Nie mogłam i nie chciałam otworzyć je na strumienie łask Pana. Jest to bardzo ważnym, pierwszym krokiem, gdy chcemy powrócić do domu Ojca: zmiękczyć serce, otworzyć je na łaskę, na Pana. Powiedział mi: „Popatrz na krzywdę Mojego ludu, spójrz, jak bardzo potrzebne było, aby twoja rodzina została dotknięta rakiem, byś nauczyła się współczucia. Współczułaś więźniom dopiero wtedy, gdy twój własny mąż został aresztowany.” Pan prawie wykrzyczał: „Jesteś z kamienia, nie jesteś zdolna do miłości!!!”

Opowiedziałam Wam już, jakim to ziółkiem byłam jako córka. Byłam rozwydrzona i bezczelna. Mojego ojca nazywałam „Pedro Flinston” i chciałam przez to wyrazić, że żył nadal w epoce kamienia łupanego – nawiązując do telewizyjnej kreskówki „Flinstonowie”. A mojej matce mówiłam, że jest nienowoczesna, staroświecka i inne rzeczy w tym stylu. Zabrnęłam tak daleko, że wypierałam się własnej matki, ponieważ wstydziłam się jej; nie należała do wyższych warstw społecznych. Wyobraźcie to sobie! Teraz wiecie, dlaczego tak bardzo była o mnie zatroskana i modliła się za mnie. Nie jesteście jednak w stanie sobie wyobrazić, ile łask otrzymałam dzięki mojej matce, ale nie tylko ja, lecz cały świat. Miałam matkę, która chodziła do kościoła i swoje cierpienia zanosiła Jezusowi. Matkę, która wierzyła, bardzo mocno wierzyła. Spędziła wiele godzin na adoracji Najświętszego Sakramentu. I w ten sposób stała się pośredniczką wielu łask. Pan zwrócił się do mnie: „Nikt tak ciebie nie kochał, jak twoja matka i nikt nie będzie cię tak kochał jak ona. Nigdy, przenigdy nikt nie będzie cię tak czule kochał jak ona.”


Spis treści: "Orędzie Glorii Polo"

Pobierz: "Orędzie Glorii Polo"

Źródło: Gloria Polo. Stałam u bram nieba i piekła.


English: The Testimony of Gloria Polo.

Deutsch: Gloria Polo. Der Blitz hat eingeschlagen.

Slovenská: Svedectvo pani dr. Glorie Polo.

Українська: Глорія Поло. Вражена блискавкою.

Русский: Глория Поло. Свидетельство. (перевод с немецкого)
Русский: Глория Поло. Поражённая молнией. (перевод с польского)


W górę

Poleć tę stronę znajomemu!

Przeczytaj teraz: