Chrześcijańska biblioteka. Orędzie Glorii Polo. Pośmiertne uznanie mojego męża i ojca moich dzieci. Chrześcijaństwo, katolicyzm, ortodoksja, protestantyzm. Orędzie Glorii Polo.
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Pośmiertne uznanie mojego męża i ojca moich dzieci
   

Spis treści: "Orędzie Glorii Polo"


6 października 2006r. mój mąż udał się z ciężkim sercem do innej części Kolumbii o nazwie QUINDIO. Pojechał w odwiedziny do swojego kuzyna, którego bardzo sobie cenił, by uczestniczyć w Pierwszej Komunii św. córki tego kuzyna. Mój mąż był bowiem ojcem chrzestnym tej dziewczynki. Jako chrzestny świadomy był swego obowiązku i na poważnie brał tę religijną funkcję. To było też powodem, że mimo wszystkich przeciwności związanych z terminem, nie zrezygnował z przyjazdu, aby koniecznie być na Pierwszej Komunii św. swojej chrześnicy.

7 października 2006 poszłam do radia „Minuty z Bogiem”, aby tam nagrać moje świadectwo wiary dla audycji radiowej.

Była godzina 14.00, kiedy mój mąż zadzwonił do mnie na komórkę i powiedział następujące słowa: „Kochanie, byłem na Pierwszej Komunii św. mojej chrześnicy i przyjąłem Komunię św. podczas tej Mszy św. Potem pojechałem z Jorge (Jorge to wspomniany już kuzyn mojego męża) do jego posiadłości. Przerwałam mu: „Skarbie, bardzo cię kocham, ale nie mogę teraz z tobą rozmawiać, gdyż właśnie idę do studia, gdzie jestem umówiona na nagranie mojego świadectwa. Zadzwoń do mnie tak koło 18.00!” Odpowiedział mi jedynie: „Też cię bardzo kocham – później na pewno zadzwonię do ciebie!”

O godzinie 17:30 byłam z dwojgiem moich dzieci, mianowicie ze starszym, 17-letnim synem, z którego jego ojciec był bardzo dumny i który znaczył wszystko dla mojego męża, oraz z moją najmłodszą córką, Marią José. Nagle zakręciło mi się w głowie i zrobiło mi się bardzo niedobrze, tak jak gdyby ziemia pod moimi stopami ustąpiła. Moja córeczka powiedziała do mnie: „Prawdopodobnie dlatego źle się czujesz, ponieważ ten sklep udekorowany jest wszędzie czarownicami i magicznymi przedmiotami.”

Tuż po 18.00 poczułam nagle, jak gdybym unosiła się i jakby ktoś mnie ciągnął. Najpierw ciągnął mnie za ramiona, potem ześlizgiwał się wzdłuż mojego ciała aż do stóp. Jednocześnie czułam się, jak gdybym w tym momencie miała umrzeć. Mój syn podparł mnie wtedy i przytrzymywał. Zapytał: „Mamusiu, co się z tobą dzieje? Co ci jest?” Odczuwałam wielki ból w moim wnętrzu, w sercu, jak gdyby moja dusza się dusiła.

Kiedy jechaliśmy samochodem do domu, nagle dzwoni moja komórka i słyszę, że mój mąż miał zawał serca. Tuż po pierwszym telefonie znowu zadzwoniła i mówią nam, że mój mąż już nie żyje. Prowadziłam właśnie samochód, moje dzieci krzyczały głośno z bólu z powodu tej nieoczekiwanej wiadomości. I wówczas odmówiłam następującą modlitwę: „Boże mój, kocham Cię, przekazuję Ci w Twe miłosierne ręce mojego drogiego męża. Ofiaruję Ci moje wielkie, nieskończone cierpienie mojej duszy, które w tych godzinach przenika moją całą rodzinę, która w ten bolesny sposób zjednoczona jest z Tobą na krzyżu, abyś Ty, Wszechmocny, tą ofiarą mógł uratować wiele dusz.”

Płakałam z bólu i miałam w sobie uczucie radości i zadowolenia, gdyż wiedziałam, że mój mąż jest z naszym Panem i Bogiem i tam może doświadczyć nieopisanej radości oraz szczęścia płynącego z wiecznej Miłości Bożej. Było bowiem tak, że mąż już nie żył podczas pierwszego telefonu, gdy powiadomiono nas, że przed chwilą miał atak serca. Te osoby planowały przygotowanie nas w ten sposób na otrzymanie bolesnej wiadomości o jego śmierci. Nie minęła nawet jedna minuta, gdy otrzymaliśmy drugi telefon z wiadomością, że już nie żyje.

Co się więc wydarzyło?

Mąż udał się do swego pokoju, aby się odświeżyć i wziąć prysznic. I gdy kuzyn zauważył, że mój mąż Fernando zbyt długo przebywał w pokoju, poszedł na górę, by go poszukać i zapukał do drzwi. Mój Fernando jednakże nie odpowiadał, mimo że kuzyn głośno walił w drzwi. Otwarcie drzwi nie zajęło wiele czasu, ponieważ znaleziono zapasowy klucz – drzwi były zamknięte od środka. Gdy otworzono drzwi, zastano mojego męża leżącego na podłodze. Gdy mąż opuścił kabinę prysznicową, upadł martwy obok krzesła i leżał tak, jak go znaleziono. Zawał serca nastąpił nagle i mąż natychmiast umarł. To było dokładnie w tym samym czasie, gdy poczułam silny uścisk moich ramion, który nieomal zatrzymał mój oddech. Następnie czułam, że te ręce nie były w stanie trzymać się moich ramion i zsuwały się po mnie w dół i nawet chciały powalić mnie na ziemię. Było mi wtedy bardzo niedobrze, prawie zemdlałam i tak się chwiałam, że syn musiał mnie podtrzymać. Ciało zostało potem zabrane do Bogoty i pochowaliśmy mojego męża Fernanda dopiero trzeciego dnia po jego śmierci, gdyż musieliśmy poczekać na moją najstarszą córkę, która jest siostrą zakonną i w tamtym czasie przebywała w Rzymie ze wspólnotą swego zgromadzenia.

Wiecie, co wtedy powiedziała do mnie moja najmłodsza córka Maria José? Ze łzami w oczach rzekła: „Mamo, jeśli BÓG jest tak dobry i miłosierny, dlaczego zabiera nam tatę, skoro w Swej wszechwiedzy musiał wiedzieć, że jego dzieci go tak bardzo pilnie potrzebują, przede wszystkim ja najmłodsza?”

Odparłam: „Zobacz, właśnie dlatego, że twój tata był tak dobrym człowiekiem, Bóg go wyróżnił i dał w prezencie najpiękniejszą i najwyższą nagrodę, jaka tylko jest, a mianowicie NIEBO! A my, którzy kochamy go z całego serca, nie będziemy go opłakiwać i wołać za nim, skoro otrzymał tak wielkie wyróżnienie. Raczej powinniśmy w naszym smutku cieszyć się z tego, że jest już w Sercu JEZUSA CHRYSTUSA i tam odpoczywa!”

W czwartek, gdy byliśmy w drodze na pogrzeb, zadzwonili do mnie ludzie z Peru i donieśli mi, że na uzgodnione spotkania w związku z moim świadectwem wiary mają już kompletną liczbę uczestników. Odpowiedziałam im: „Nie mogę przybyć. Właśnie chowam mojego męża.”

Pani Nancy Freud, wspaniała apostołka w Peru i kobieta, która cały swój majątek oddała na nową ewangelizację, prosiła mnie nieustannie, abym jednak przyjechała w sobotę, gdyż niemożliwością było odwołanie z niewielkim wyprzedzeniem tych wszystkich zaplanowanych już imprez. Poza tym zaproponowała mi zabranie moich dzieci w podróż, aby nie pozostawić ich w tej sytuacji samych. I wiecie, rzekłam po prostu do mojego JEZUSA: „Jeśli chcesz, abym poleciała do Peru, to udziel mi łaski i siły do odbycia tej podróży razem z moimi dziećmi.”Poleciałam więc razem z nimi. Miały miejsce cudowne świadectwa wiary, ponieważ przez cały czas bardzo wyraźnie czułam, że Duch Święty prowadził mnie, towarzyszył mi i podsuwał mi właściwe słowa i zdania. A mój zmarły mąż otrzymał całkiem szczególny prezent, kiedy to podczas spotkania na dużym stadionie biskup wraz z dwunastoma księżmi sprawował w jego intencji Mszę św. Jaki cenny prezent dla mojego drogiego Fernanda!

Takie to nieoczekiwane wydarzenia zaświadczają nieustannie o nieskończonej Miłości Boga. Tego samego dnia w jasno beżowym spodnium złożyłam moje świadectwo w peruwiańskim programie telewizyjnym,  którego urywki można obejrzeć w Internecie.

Tego samego dnia, gdy polecieliśmy do Peru, rozmawiałam z osobą, która mnie zaprosiła na maryjne spotkanie do Meksyku, a dokładniej mówiąc do Cancun, aby także i ją powiadomić, że nie mogę dotrzymać ustalonego terminu. Ta pani jednakże poczęła lamentować i błagała mnie: „Boże, tylko nie to. Proszę nie! Biskup wygłosi na tym spotkaniu przemówienie. Planowaliśmy, że zaraz po tym pani złoży swe świadectwo. Z tą nagłą odmową, gdy pozostało mniej niż 10 dni do naszego spotkania, niemożliwością jest odwołanie wszystkiego. Wszystkie pomieszczenia zostały wynajęte na umowę. Proszę, niech pani przybędzie razem z dziećmi. Ulokuję was wszystkich w hotelu i pokryję koszty pobytu. Jesteście moimi gośćmi.”

Opowiedziałam o tym wszystkim moim dzieciom i powiedziałam do nich: „Popatrzcie, jak wspaniały i dobry jest nasz Pan Bóg, że mimo naszej uszczuplonej sytuacji finansowej, i to nie jest zarzut, ani też nie chcę być niewdzięczna, gdyż zawsze błogosławił mnie łaskami, tak że miałam dość pracy, by zarobić na utrzymanie mojej rodziny możemy się tam udać. Ale faktem jest, że z moimi skromnymi środkami nigdy nie mogłabym sobie pozwolić na spędzenie z wami wakacji  w Cancun.”

Mimo żałoby i bólu były to wspaniałe dni, które mogłam z moimi dziećmi spędzić w Meksyku, gdzie dane mi było złożyć świadectwo przed wieloma osobami i w ten sposób mimo żałoby dotrzymać terminu, zaplanowanego jeszcze przed śmiercią męża.

Kontynuowałam składanie świadectwa wspierana przez „Żołnierzy eucharystycznych” i przez Was wszystkich, drogie rodzeństwo w Panu, przez Waszą modlitwę.

Mój spowiednik i kierownik duchowy, ojciec Wilson z parafii „Świętego Krzyża” („Santa Cruz”) w Bogocie wezwał mnie jednakże do odwołania moich zaplanowanych prelekcji. Otrzymałam od niego jedynie pozwolenie na złożenie mego świadectwa w Kalifornii i w Europie. Pozostałych zaplanowanych wykładów musiałam po prostu zaniechać. Było mi bardzo przykro i wstydziłam się, że posłuszna mojemu spowiednikowi nie mogłam przybyć na spotkania, jak na to w Meksyku, gdzie wszystko było już zorganizowane i potrzebne pomieszczenia były wynajęte, i poszczególni biskupi wydali swoją zgodę. Mój duchowy kierownik o. Wilson upomniał mnie w następujący sposób: „Wcześniej mogłaś bez problemów i ze spokojem jeździć do każdego zakątka ziemi, gdyż twój mąż pozostawał z waszymi dziećmi; ale teraz nie jest to już możliwe z racji twej rodzicielskiej odpowiedzialności jako matki samotnie wychowującej. Nie możesz ot tak pozostawić swoich dzieci samych.”

Musicie wiedzieć i nie możecie sobie wyobrazić, jak wielkim bólem było to w moim sercu i do głębi wstrząsało moją duszą, ale posłuchałam tego polecenia w posłuszeństwie mojemu kierownikowi duchowemu, który z pewnością w swoim pełnomocnictwie jako kapłan Pana miał powody, by nałożyć na mnie ten obowiązek i dać mi ów zakaz.

Mój mąż był wspaniałym człowiekiem. Bez jego bezkompromisowego wsparcia i gotowości do poświęceń nie mogłabym podróżować do tylu krajów, by spełnić moje posłannictwo dane mi przez PANA.

Proszę Was wszystkich, którzy tak często chcecie dać mi coś w prezencie, módlcie się za moją rodzinę, moje dzieci i moich zmarłych członków rodziny – przede wszystkim również za mojego męża i zmarłego od uderzenia pioruna siostrzeńca, i w końcu też za mnie samą. Wasze modlitwy są dla mnie najpiękniejszym i najcenniejszym prezentem.

Bóg zapłać i dziękuję serdecznie za wszystko, szczególnie za modlitwę za pokój duszy mojego zmarłego męża, Luisa Fernanda RICO RAMIREZA, ur. 25 maja 1957, zm. 7 października 2006r.

 

***

Droga Siostro, drogi Bracie w Chrystusie!

Jeśli niniejsze świadectwo poruszyło Twoje serce,

to uczyń proszę wszystko,

aby dotarło ono także do Twego bliźniego,

aby i do niego dzięki Tobie mógł przemówić

nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus,

w swojej nieskończonej Miłości i niezmierzonym Miłosierdziu.

Niech Dobry Bóg Ci w tym błogosławi.

A. Zuba & W. Wojciechowski

Zapraszamy wszystkich bardzo serdecznie do dzielenia się wraz z innymi wrażeniami, refleksjami, odczuciami i doświadczeniami zbawiennego działania Łaski Bożej po przeczytaniu świadectwa Glorii Polo – na łamach polskiego forum www.gloriapolo.net lub pisząc na adres:

Agnieszka Zuba

Al. Niepodległości 47/25

23-210 Kraśnik

Polska

Wysłane listy z podanym imieniem i miejscowością zostaną opublikowane na wspomnianym forum. Nie będą one później odsyłane do ich autora.


Spis treści: "Orędzie Glorii Polo"

Pobierz: "Orędzie Glorii Polo"

Źródło: Gloria Polo. Stałam u bram nieba i piekła.


English: The Testimony of Gloria Polo.

Deutsch: Gloria Polo. Der Blitz hat eingeschlagen.

Slovenská: Svedectvo pani dr. Glorie Polo.

Українська: Глорія Поло. Вражена блискавкою.

Русский: Глория Поло. Свидетельство. (перевод с немецкого)
Русский: Глория Поло. Поражённая молнией. (перевод с польского)


W górę

Poleć tę stronę znajomemu!

Przeczytaj teraz: