Chrześcijańska biblioteka. Boska Komedia. Raj: Pieśń XXV. Chrześcijaństwo, katolicyzm, ortodoksja, protestantyzm. Boska Komedia.
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Raj: Pieśń XXV
   

Spis Treści: "Boska Komedia"


Ciąg dalszy. Poeta wspomina o swym dziele; wyraża nadzieję powrotu do Florencji i koronacji. Św. Jakub wypytuje poetę o nadziei chrześcijańskiej. Św. Jan zjawia się. Beatrycze na czas jakiś znika.

O! Jeśli kiedy dożyję dnia tego,

Że to poema święte, do którego

Niebo i ziemia przykładały rękę,

Nad którym ślęcząc, przez lat wiele schudłem,

Rozbroi srogość i dziką niewdziękę,

Co mnie wyłącza z tej pięknej owczarni,

Gdzie z dziecka spałem, baranek szczęśliwy,

Wróg wilków, co ją wojują bezkarnie,

Wrócę poeta, nad chrztu mego źródłem

Koroną z lauru wieńczyć włos już siwy:

Bo tam w dni moich przyjęła mnie progu

Wiara, co dusze daje poznać Bogu,

Dla której Piotr mnie tak objął dokoła.

I szła wprost ku nam światłość ze świeczników,

Z których zszedł do nas pierwszy z namiestników,

Którego Chrystus zostawił na ziemi.

A Pani moja mówiła wesoła:

«Patrz, oto święty! którego, wiesz z wieści,

Rojem pielgrzymów Galicyja cześci».

Gołąb z gołąbką gruchoty czułemi

Wzajemną czułość wylewają z siebie,

Podobnie czule dwaj apostołowie

Jeden drugiego witał i w rozmowie

Chwalili pokarm żywiący ich w niebie.

Skończywszy mówić, do mnie się zbliżyli,

Tak płomieniejąc, aż wzrok mój razili.

«Duchu» z uśmiechem rzekła Beatryce,

«Ty, coś o naszej pisząc Bazylice,

Opowiedziałeś jej triumfu dzieje,

W tej wzniosłej sferze daj słyszeć nadzieję!

Bo każdą razą tyś ją wyobrażał,

Gdy Jezus trzech was w swym blasku przerażał».

— «Uspokój siebie, podnieś oczy śmiało,

W błogosławione tu duch wchodząc chóry,

Dojrzewa grzany naszych ogni żarem».

Taką pociechą drugie światło wiało:

Wtenczas podniosłem oczy na te góry,

Co przytłaczały mnie swoim ciężarem.

— «Ponieważ chce nasz Monarcha ze swej łaski,,

Abyś przed śmiercią jego dworu blaski

Oglądał z jego pierwszymi dworzany,

Ażebyś widząc obraz niekłamany

Przepychu, jakim Jego dwór jaśnieje,

W sobie i drugich ośmielał nadzieję,

Mów, czym jest ona, skąd ci przyszła ona?

Mów, jak wykwita z głębi twego łona?»

Tak druga światłość jeszcze przemówiła.

A ta, co lot mój tak wysoko wzbiła.

Odpowiedź moją sama uprzedziła:

«Wojującego żaden syn Kościoła

Odeń czuć więcej nadziei nie zdoła;

Jak na tym słońcu zapisano stoi,

Co nas ubiera w blask światłości swojej.

Przeto z Egiptu przyjść mu dozwolono,

Aby tu święte Jeruzalem witał,

Za życia, jeszcze przed służbą skończoną.

Dwa inne punkty, o któreś go pytał,

Nie, żeby wiedzieć, lecz abyś wyczytał

Z jego słów, ile ta cnota ci droga,

Niech sam objaśni; treść ich dosyć łatwa

Głowy mu próżną chlubą nie zagmatwa,

I niech przyzwoli na to łaska Boga».

Jak uczeń w szkole, gdy mistrz jego bada.

Wesół mistrzowi na to odpowiada,

Do czego długim ćwiczeniem się wprawił,

Aby mu swoją zasługę objawił,

Rzekłem: — «Nadzieja jest oczekiwaniem

Przyszłej błogości, wiarą rzeczywistą

Wynikłą z łaski i zasług uprzednich;

Światłość ta z gwiazd mi wybłysła niejednych;

Lecz pierwszy w serce wlał ją swym śpiewaniem

Wszechmocny śpiewak Wszechmocnego Pana.

»Cześć Imieniowi Twemu!« na kolana

Padając śpiewam rad w duchu z psalmistą,

»Kto z moją wiarą w tobie ma ufanie,

Komuż jest obce twoje imię, Panie!«

Deszcz jego z pism twych tak zalał mi duszę,

Że w drugich potop ten przelewać muszę».

Gdy to mówiłem, sferą ognia całą

Jak błyskawicą święte światło drżało;

Po chwili rzekło: — «Miłość dla tej cnoty,

Która szła ze mną w obozów namioty,

Aż do męczeństwa, na miecze i groty,

Którą ty kochasz, te ci słowa wieje;

Lubię, żeś taką pokochał nadzieję».

A ja: — «Z Pism Starych i Nowych jest droga

Dla dusz wskazana wybranych przez Boga,

Widzę ją jasno: wszak Izajasz mówi:

W ojczyźnie swojej każdemu duchowi

Przydane będzie dwoiste pokrycie;

Ojczyzną jego jest to wieczne życie.

Brat twój wyraźniej w księgach objawienia

O białych płaszczach i palmach nadmienia».

Ledwo zamilkłem, po chwili milczenia

Hymn Sperent in te słyszałem nad nami

Zawtórowany wszystkich sfer głosami;

Z wszech sfer wybłysła światłość tak świecąca

Gdyby Rak mógł mieć taki odblask słońca,

Miesiąc zimowy byłby dniem bez końca.

A jak dziewica wstaje bojaźliwa,

Idzie wesoła i w taniec się zrywa,

Ażeby tańcem uczcić pannę młodą,

Nie żeby w tańcu podnieść swą urodę,

Tak szła ta światłość z zarzewiem wesołym

Między dwa światła kręcące się kołem,

Jako przystało ich żywej miłości.

Światłość porwana w tych dwóch kół obroty

Godziła z nimi takt pieśni i nuty;

A moja Pani wobec tych światłości,

Jak w ślubnym wieńcu piękna narzeczona,

Stała milcząca i nieporuszona.

Po chwili rzekła: — «Patrz, to uczeń Pana,

Ten co naszego grzał pierś pelikana,

Którego z krzyża Bóg Syn upomina,

Aby Maryi zastąpił jej syna.»

I z tych światłości swych oczu nie zdjęła,

Potem, jak przedtem, nim mówić zaczęła.

Jak ten, co długo wzrok zatapia w słońcu,

Zmierzcha mu w oczach, nic nie widzi w końcu,

Wobec ostatniej światłości olśnąłem.

Głos z niej przemówił: — «Dlaczego oczyma

Szukasz tu rzeczy takiej, której nie ma?

Wiedz, ciało moje jest ziemią na ziemi,

I takim będzie z ciałami innemi,

Aż liczba nasza złoży liczbę społem,

Wprzód zakreśloną wiecznym przeznaczeniem.

Dwa tylko światła z podwójnym odzieniem

Wzleciały w niebo w chwale i w pokorze

I tak się noszą w tym wiecznym klasztorze.

Na świecie waszym powtórz, co ja mówię».

Słysząc to, koło stanęło zdumione,

Z trzech świateł, z dźwięku trzech głosów złożone.

Tak gdy chcą spocząć znużeni majtkowie

W chwili, gdy wodę wiosłem krajać mają,

Na świst piszczałki wszystkie wiosła stają.

Ach! Jakież w duszy wzruszenie przemogłem

W chwili, gdy oczy zwróciłem za siebie,

Chcąc Beatrycze widzieć i nie mogłem,

Choć byłem przy niej tak blisko i w niebie.


Spis Treści: "Boska Komedia"

Pobierz: "Boska Komedia"

Źródło: http://wolnelektury.pl

Читайте також: Данте Аліг'єрі. Божественна комедія.

Читайте также: Данте Алигьери. Божественная комедия.


W górę

Poleć tę stronę znajomemu!

Przeczytaj teraz: