Chrześcijańska biblioteka. Boska Komedia. Raj: Pieśń XXVI. Chrześcijaństwo, katolicyzm, ortodoksja, protestantyzm. Boska Komedia.
Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.                Nie będziesz wzywał imienia Boga twego nadaremno.                Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.                Czcij ojca swego i matkę swoją.                Nie zabijaj.                Nie cudzołóż.                Nie kradnij.                Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.                Nie pożądaj żony bliźniego swego.                Ani żadnej rzeczy, która jego (bliźniego) jest.               
Portal ChrześcijańskiPortal Chrześcijański

Chrześcijańskie materiały

 
Raj: Pieśń XXVI
   

Spis Treści: "Boska Komedia"


Ciąg dalszy. Poeta ociemniał. Św. Jan wypytuje go o miłość. Wzrok poety wraca mu się, widzi znowu Beatrycze, potem Adama. Rzecz o pobycie Adama w raju, o jego zgrzeszeniu i mowie ludzkiej.

Podczas gdym chwiał się, co bez wzroku zrobię,

Z płomienia, który ślepiący blask rzucił,

Głos wyszedł, na siebie uwagę mą zwrócił,

Mówiąc: — «Nim przejrzy wzrok twój ociemniały

W chwili, gdy we mnie zatopił się cały,

Mówieniem siebie pocieszaj w olśnieniu.

Mów, twoją duszę gdzie żądza unosi?

Wierz, wzrok się zbłąkał, lecz nie zamarł w tobie;

Bo przewodniczka twoja ma w spojrzeniu

Moc, jaką miała dłoń Ananijasza».

Rzekłem: — «Jak zechce, ona przyjdzie w porę

W pomoc mym oczom, które były drzwiami,

Gdy weszła z ogniem, jakim zawsze gore.

Dobro, ta radość dworu niebieskiego,

Jest wszechpism świata Alfą i Omegą,

Rozmaitymi pisanych głoskami,

Co miłość łatwo lub trudno mi czyta».

Ten głos, co ze mnie zdjął bojaźń ślepoty,

Mówić z nim dłużej dodał mi ochoty,

I rzekł: — «Sczyść siebie dnem gęstszego sita;

Musisz powiedzieć, łuk twój z celów wielu

Co skierowało do takiego celu?»

«Filozofija» rzekłem «i powaga,

Która stąd schodzi, tę miłość skrą z nieba

Zapala we mnie i płomień jej wzmaga.

Bo dobro, odkąd je pojmiem, jak trzeba,

Zapala miłość i żywiej przenika,

Im więcej w sobie dobroci zamyka.

Więc do tej treści, w czym znak jej dobroci,

Że wszelkie dobre, co zewnątrz jej błyska

Tylko promieniem jest od jej ogniska,

Niechaj z miłością wszelki duch się zwróci

Tego, w kim prawda objawia się szczera,

Na zrębie której ten dowód się wspiera:

Tę prawdę odkrył memu rozumowi

Ten, który miłość, co serca porywa

Wszystkim co boskie, rad pierwszą nazywa:

Tę prawdę jeszcze dowodzą mi słowa

Prawdomównego Stwórcy, który mówi

W głos do Mojżesza, sam mówiąc o sobie:

»Najwyższe dobro ja pokażę tobie.«

Ty ją dowodzisz, pierwsza przed wszystkimi

O najwznioślejsza wieści heroldowa!

Skrytości nieba zwiastująca ziemi».

Słyszałem: — «W imię więc ziemskiej mądrości,

W imię powagi, która z nią jest w zgodzie,

Boga największą miłuj z twych miłości.

Lecz mów, czy czujesz inne struny w sobie,

Które ku Niemu ciągną cię w tej dobie,

Ilu ostrzami ta miłość cię bodzie?»

Z Chrystusowego orła zapowiedzi

Zgadłem, gdzie zwrócić chciał prąd mej spowiedzi,

Więc rzekłem: — «Wszystkie te ostrza, co mogą

Zwrócić ku Bogu tą czy inną drogą

Zmysły i serce, jakby się zmówiły,

W jedno ognisko miłość mą roztliły.

Byt świata, byt mój, ofiara krzyżowa

Tego, co umarł, abym w duchu ożył,

Nadzieja, w czym ją każdy wierny złożył,

I ziemska mądrość, o czym była mowa,

Wyrwawszy z morza miłości fałszywej

Mnie postawiły na brzegu prawdziwej.

Lubię ja kwiaty, jakie tu zamyka

Wiekuistego ogród ogrodnika,

Ile on więcej im dobra udziela».

Gdym zamilkł, w niebie zabrzmiał hymn wesela

I mojej Pani głos chórem objęty

Śpiewał z drugimi: «Święty! święty! święty!».

Jak gdy się budzim na światło rażące

Zmysłem widzenia, co bieży bez przerwy

Spotykać światło przez wszystkie ócz nerwy,

Półsenni patrzym z bojaźnią dokoła

Póty, nim trwoga sąd w pomoc przywoła,

Tak z oczu moich opadła pomroka,

Żegnana blaskiem Beatrycze oka,

Co świecił dalej, jak na mil tysiące.

Wtedy me oczy jak ze snu przetarte

Przejrzały nagle: na pół osłupiały

Pytałem: — «Oprócz świateł, co tu stały,

Jakie tu widzę, powiedz, światło czwarte?»

«Patrz, pierwsza dusza, jaką pierwsza siła»

Tak Pani rzekła «w ziemski proch wcieliła,

Z środka promieni, co jej blask roznoszą.

Na swego Stwórcę pogląda z rozkoszą».

Jak w przejściu wiatru zgina się wierzch drzewa,

A potem wstaje i prosty powiewa,

Gdy to mówiła, dałem pokłon czołem,

A potem żądzą mówienia zagrzany,

Prostując czoło, tak mówić zacząłem:

«Owocu, jeden dojrzałym wydany!

Ojcze, któremu, co kobietą zową

Każda jest razem córką i synową,

Jeśli cię prośba nakłoni, jak wnoszę,

O! przemów do mnie, najpobożniej proszę,

Widzisz chęć moją, lecz o niej nie mówię,

Chcąc prędzej w twoim lubować się słowie».

Jak zwierzę, gdy go wewnątrz co porusza,

Zdradza przez skórę, tak ta pierwsza dusza

Przez światło, które ją w sobie spowiło,

Zdradziła, jak jej ze mną mówić miło!

I rzekła: — «Chociaż chęci twej przede mną

Sam nie wyrażasz, znam jej myśl tajemną,

Jak ty rzecz, która dla cię nie jest ciemną;

Bo ją zwierciadło w mych oczach odbiło,

Które odbija rzeczy rozmaite,

A nie jest w żadnej zupełnie odbite.

Chcesz wiedzieć, Bóg mnie od kiedy umieścił

W ogrodzie wzniosłym, gdzie ta, co zagrzewa

Twój duch, natchnęła ciebie siłą nową,

Żeś mógł szczeblować tak długą drabiną,

I przez czas, jaki jam oczy me pieścił

Wielkiego gniewu prawdziwą przyczyną,

Słuch mój przeze mnie utworzoną mową?

Synu, nie owoc skosztowany z drzewa

Był w tobie źródłem długiego wygnania,

Lecz przekroczenie tylko przykazania.

Tam, skąd Wirgili na rozkaz twej Pani

Wodził po górze ciebie i otchłani,

Cztery tysiące trzysta i dwa roki

Czekałem nieba w tęsknocie głębokiej,

A zaś na ziemi w znoju i w boleści

Słońc naliczyłem dziewięćset trzydzieści.

Język mój wygasł, nim lud Nemrodowy

Zrąb nieskończonej założył budowy,

Bo nie był żaden skutek rozumowy

Trwałym na zawsze; tak chciały wyroki!

Z powodu woli człowieka ruchomej,

Którą przemienia wpływ niebios widomy.

Człowiek myśl musi wyrażać przez słowo;

Ale czy mówi tą, czy inną mową,

Powód jest tego w natury sekrecie,

Która pozwala robić wam, co chcecie.

Nim w piekło z klątwą wstąpiłem tułacza,

Najwyższe dobro zwano El na ziemi,,

Skąd biorę światło, jakie mnie otacza;

Potem go Eli zwano uroczyście;

Bowiem zwyczaje między śmiertelnemi

Są krótkotrwałe jak na drzewie liście,

Gdy stary żółknie, zieleni się młody.

Góra najwyżej wzniesiona nad wody

Widziała, jak ja z winą i bez winy

Mieszkałem na niej od pierwszej godziny

Aż do godziny siódmej, kiedy słońce

Z drugiej swej kwadry widzim zstępujące».


Spis Treści: "Boska Komedia"

Pobierz: "Boska Komedia"

Źródło: http://wolnelektury.pl

Читайте також: Данте Аліг'єрі. Божественна комедія.

Читайте также: Данте Алигьери. Божественная комедия.


W górę

Poleć tę stronę znajomemu!

Przeczytaj teraz: